Ze śrubką i nakrętką, czyli przepis na kolekcjonera

1
1440

Podczas Balu 100-lecia AZS Poznań została zaprezentowana niepowtarzalna kolekcja odznak sportowych, z których każda to małe arcydzieło. O tym, jak powstała, opowiedział nam jej twórca, Bartosz Gogolewski – wieloletni członek i działacz AZS Poznań.

Anna Szatanowska: Jak zaczęła się Twoja przygoda w AZS?

Bartosz Gogolewski: Moje wszczepienie do AZS-owego organizmu nastąpiło podczas studiów na poznańskiej AWF. Najpierw udzielałem się jako zawodnik sekcji koszykówki, a później pływackiej. Było to kilkadziesiąt lat temu, więc jest to już historia. Kolejny etap nastąpił, gdy pracowałem już na Politechnice Poznańskiej, tym razem w roli trenera. Z racji moich zainteresowań wieloma dyscyplinami sportowymi poproszono mnie, abym zajął się sekcjami kolarską i narciarską. Trochę później okazało się, że jest jeszcze zapotrzebowanie studentów na sekcję żeglarską, squasha oraz snowboardu. I taki zestaw dyscyplin staram się ogarniać do dnia dzisiejszego.

Kolekcje takie jak Twoja stanowią wyjątkową wartość, zwłaszcza w czasach cyfryzacji. Co ją zapoczątkowało?

Wydaje mi się, że wyniosłem z domu pewnego rodzaju wrażliwość. Lubię obcować ze sztuką, dobrą muzyką oraz cenie sobie wyrafinowaną kuchnię. Wszystko to trudno zastąpić wersjami cyfrowymi. Jeżeli dodamy do tego radość z posiadania rzeczy materialnych, to mamy gotowy przepis na kolekcjonera.

Jak sięgam pamięcią, zawsze coś zbierałem i zawsze były to tematy, którymi się w danym okresie interesowałem oraz były, lub nadal są, moją pasją. Stąd w mojej kolekcji odznak, oprócz tych związanych z AZS, znajdziemy też takie o tematyce kolarskiej i narciarskiej. Z początku impuls był zawsze banalny, by później ewoluować i rozwijać się nie tylko do kolekcjonerstwa, ale także do poszerzania wiedzy z danego obszaru. Następnie zacząłem zbierać również inne artefakty związane z moimi pasjami. Wspomnę tu nieskromnie o sporej kolekcji drewnianych nart czy kilkudziesięciu rowerach produkcji polskiej przed- i powojennych. Odznaki sportowe zainteresowały mnie ze względu na różnorodność form, w jakich występują. Większość z nich to małe dzieła sztuki, które niosą ze sobą nierzadko konkretny przekaz. Ktoś je wymyślił, zaprojektował i wykonał z wielką pieczołowitością, co samo w sobie jest ogromnym walorem.

Jak długo powstawała kolekcja?

Nadal powstaje, bo ciągle są tworzone nowe odznaki. A początek… trudno określić. Będzie już z kilkanaście lat!

Aby zgromadzić tyle okazów, korzystałeś z czyjejś pomocy?

Szczerze mówiąc, uważam, że zbieranie na własną rękę jest nudne. Cały proces powstawania kolekcji nabiera rumieńców, gdy ma się kontakt z ludźmi związanymi z tematem. Byłymi zawodnikami, którzy opowiedzą trochę historii związanych ze zdobyciem odznaki, innymi kolekcjonerami, z którymi można się spotkać, podyskutować i powymieniać. Do tego dochodzi śledzenie portali aukcyjnych, odwiedzanie giełd kolekcjonerskich… no i czysty przypadek. Poszukiwanie jest jak odkrywanie nowych lądów.

Czy wśród Twoich zbiorów jest jakiś okaz, z którym jesteś szczególnie związany?

Mam kilka egzemplarzy, które darzę większym sentymentem od pozostałych. Są wśród nich przedwojenne wersje odznak, wykonane we Lwowie czy Krakowie. Są też odznaki, które dostałem od moich starszych kolegów, których już nie ma wśród nas. Jestem dumny również z odznaki KU AZS Politechniki Poznańskiej z logo klubu, które sam zaprojektowałem. Mam nadzieję, że uda się ją kiedyś wydać w starym stylu ze śrubką i nakrętką, wykonaną ręcznie i pokrytą emalią piecową.

Foto: Archiwum AZS Poznań

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj