…ale takiego sezonu lekkoatletów nikt się w AZS Łódź nie spodziewał. Zaczęło się od srebrnego medalu Klaudii Wojtunik na World Relays w Chorzowie na początku maja. Potem było drużynowe mistrzostwo Europy Polaków, w którym swój udział miał Kajetan Duszyński. Sezon trwał, a zawodnicy się rozkręcali.
Posypały się medale mistrzostw Polski, w tym te z najcenniejszego kruszcu, rekordy życiowe, powołania na międzynarodowe imprezy, w końcu sensacyjne miejsca na podium płotkarek na mistrzostwach Europy. I kto by wtedy przypuszczał, że ten największy, najbardziej spektakularny sukces, którzy przysporzy wiele radości, łez i wzruszeń ma dopiero nadejść? Kto w łódzkim klubie marzył o tym, że tym naj… będzie złoty medal olimpijski zawodnika AZS Łódź w Tokio? I że ten sukces wcale nie będzie ostatnim w sztafecie mieszanej 4×400 m?
Kajetano Kapitano
Bohater sezonu lekkoatletycznego 2021 w łódzkim klubie jest bezsprzecznie jeden – Kajetan Duszyński, mistrz olimpijski w sztafecie mieszanej 4×400 m. W zasadzie bohaterów jest dwóch. Bez trenera Krzysztofa Węglarskiego bez wątpienia tego sukcesu by nie było. Żadne słowa nie wyrażą emocji, jakie towarzyszyły startom mistrza Polski w Tokio, tak jak żadne słowa nie opiszą ogromu pracy, jaką wspomniany duet musiał włożyć, by Kajetan mógł stanąć na najwyższym stopniu podium na igrzyskach olimpijskich i wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego. Pamiętać należy oczywiście także o świetnym starcie sztafety mężczyzn 4×400 m, która pojechała do Japonii z 15. miejscem w rankingu olimpijskim na szesnaście startujących zespołów, a wróciła z… piątą lokatą i drugim wynikiem w historii polskiej lekkiej atletyki.
– To była ogromna eksplozja radości. Tego uczucia nie da się porównać do niczego innego. Najbardziej pamiętam to, że rzuciła się na mnie cała moja drużyna. Ich radość zaraziła mnie, to było w tym wszystkim najpiękniejsze i najbardziej namacalne – opowiadał Duszyński o emocjach, jakie towarzyszyły mu po przebiegnięciu linii mety w finale sztafety mieszanej, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
Sezon 2021 był zresztą dla Kajetana wymarzony. Pod koniec maja został drużynowym mistrzem Europy z reprezentacją Polski, startując w kończącej zawody i decydującej o ostatecznym wyniku sztafecie 4×400 m. Tydzień później poprawił w Łodzi na Memoriale im. Ludwika Szumlewskiego rekord życiowy na 400 m sprzed czterech lat, po raz drugi w karierze łamiąc barierę 46 sekund. Już ten wynik przyniósł podopiecznemu Krzysztofa Węglarskiego dużą radość i satysfakcję. A to była przecież dopiero zapowiedź rzeczy wielkich. Na Memoriale im. Janusza Kusocińskiego na Stadionie Śląskim w Chorzowie Duszyński ustanowił nową życiówkę – 45,51 s i łapał się za głowę na mecie, jakby nie wierząc w swój świetny rezultat. Kilka dni później został pierwszy raz w karierze mistrzem Polski seniorów na dystansie jednego okrążenia. A nazajutrz po finale z kolegami ze sztafety poleciał do Leverkusen walczyć o awans na igrzyska olimpijskie sztafety mężczyzn 4×400 m. Zadanie zostało wykonane. Marzenie się spełniało. Kajetan Duszyński otrzymał powołanie do reprezentacji Polski na Igrzyska Olimpijskie.
– Zdobycie tytułu mistrza Polski to jedno z moich długo wyczekiwanych marzeń. To dla mnie coś niesamowitego, szczególnie w roku olimpijskim. Czuję się spełniony. Apetyt rośnie szybko, na razie nie dociera do mnie to, co się stało, bo takie wyniki nie śniły mi się nawet po nocach od kilku lat – mówił przed wylotem do Japonii lekkoatleta AZS Łódź (więcej TUTAJ). Sam nie spodziewał się z pewnością, że najlepsze dopiero miało nadejść…
To, co wydarzyło się w Tokio przeszło najśmielsze oczekiwania, ale po igrzyskach zawodnik AZS Łódź nadal nie zwalniał tempa. W Szczecinie na Memoriale im. Wiesława Maniaka poprawił kolejny raz życiówkę, ustanowił nowy rekord klubu na 400 m i wskoczył do pierwszej „10” polskich tabel historycznych – 45,31 s. Apetyt rósł w miarę jedzenia i to wcale nie było ostatnie słowo Kajetana. Tydzień później na mityngu w szwajcarskim Bernie spełnił się kolejny sen zawodnika pochodzącego ze Śląska, choć pewnie jeszcze do niedawna nie śnił nawet o tak szybkim bieganiu. Kajetan po raz pierwszy w karierze złamał barierę 45 sekund – 44,92 s i został trzecim w historii Polakiem, któremu udała się ta sztuka. Życiowy sezon Duszyński zakończył na początku września na Memoriale Kamili Skolimowskiej, uzyskując na Stadionie Śląskim w Chorzowie trzeci wynik w karierze – 45,44 s. Tym samym zawodnik AZS Łódź po igrzyskach osiągnął swoje trzy najlepsze rezultaty w życiu na dystansie jednego okrążenia.
Następcy mistrza
Sukcesów lekkoatletów AZS Łódź było w minionym sezonie zdecydowanie więcej. Choć trudno w to uwierzyć, z każdej imprezy międzynarodowej – od World Relays przez mistrzostwa Europy do lat 23 i do lat 20, mecz międzypaństwowy juniorów młodszych, igrzyska olimpijskie aż po mistrzostwa świata juniorów – reprezentant łódzkiego klubu wracał z medalem!
W Łodzi rosną następcy mistrza, specjalizujący się w biegach na dystansie jednego okrążenia, którzy rozpoczynali swoją przygodę z Królową Sportu pod okiem Daniela Bródki, a obecnie trenują w grupie Krzysztofa Węglarskiego. Mistrzem Polski do lat 18 na 400 m został Mateusz Matera, a wicemistrzem – Maksymilian Szwed. Sztafeta 4×400 m z Mateuszem i Maksem oraz Jakubem Wilińskim i Danielem Pietrzakiem w składzie nie miała sobie równych i stanęła na najwyższym stopniu podium. Do pełni szczęścia zabrakło tylko rekordu Polski… Świetne występy Matery i Szweda we Włocławku zaowocowały ich powołaniem do składu reprezentacji Polski na mistrzostwa świata do lat 20. Mateusz Matera zdążył zresztą jeszcze przed mistrzostwami Polski zadebiutować w imprezie mistrzowskiej na arenie międzynarodowej. Zaledwie 17-letni zawodnik wystąpił zarówno w eliminacjach, jak i w finale – co należało uznać za ogromne wyróżnienie – sztafety 4×400 mężczyzn na mistrzostwach Europy. Polacy ukończyli w Tallinie rywalizację na szóstym miejscu.
– To juniorzy młodsi i nie wiem czy ma mnie to napawać optymizmem, bo niestety, żeby dotrwać do igrzysk w Paryżu czy innej wielkiej imprezy, jeszcze lata pracy przed nami. Myślałem, że to już powoli koniec mojej trenerskiej kariery, a okazuje się, że ja się dopiero rozkręcam – żartował trener Krzysztof Węglarski po powołaniu swoich młodych podopiecznych do składu reprezentacji na mistrzostwa świata. Kiedy trener wypowiadał te słowa na konferencji prasowej po mistrzostwie olimpijskim Kajetana Duszyńskiego sam pewnie nie przypuszczał, że pasmo sukcesów wcale się jeszcze nie skończyło… Na mistrzostwach świata w Nairobi Mateusz Matera otrzymał szansę występu w eliminacjach sztafety mieszanej 4×400 m, która awansowała do finału. W finałowym biegu zawodnik AZS Łódź co prawda nie wystąpił, ale Polacy spisali się znakomicie i sięgnęli po srebrny medal. Tym samym Matera został wicemistrzem świata juniorów w stającej się powoli polską specjalnością konkurencji.
Znakomite płotkarki
W 2020 roku świetną formą zachwycała Klaudia Wojtunik. Sezon letni 2021 zawodniczka, trenująca od dwóch lat pod okiem trener Henryki Blausz, rozpoczęła od srebrnego medalu w nietypowej sztafecie płotkarskiej podczas World Relays w Chorzowie. Później w startach indywidualnych na 100 m przez płotki spisywała się nieźle, formalnością było wypełnienie minimum na mistrzostwa Europy do lat 23. Na mistrzostwach Polski w Poznaniu Wojtunik nie zawiodła i zdobyła brązowy medal. Brakowało jednak błysku, który pozwoliłby na poprawienie rekordu życiowego. Ten nadszedł jednak w najważniejszym momencie. W Tallinie na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy płotkarka AZS Łódź pewnie przeszła eliminacje i półfinał. Spośród wszystkich finalistek legitymowała się szóstym rekordem życiowym i szóstym rekordem sezonu. W finale pokazała jednak, że w sporcie niemożliwe nie istnieje. Klaudia zaatakowała z ósmego toru i jako trzecia przebiegła linię mety! Radość z brązowego medalu była tym większa, że po raz pierwszy w karierze Wojtunik udało się złamać magiczną dla płotkarek barierę 13 sekund – jej rekord życiowy wynosi obecnie 12,97 s. Po życiowym sukcesie w Tallinie reprezentantka AZS Łódź postawiła kropkę nad „i” i obroniła w Suwałkach tytuł mistrzyni Polski do lat 23.
Starszej koleżance znakomitych osiągnięć pozazdrościła Weronika Barcz i… także odnotowała życiowe wyniki w minionym sezonie. Wiosną zaliczyła kilka bardzo dobrych biegów na 100 m przez płotki, wypełniając wskaźnik na mistrzostwa Europy juniorów. Aby jednak pojechać do stolicy Estonii podopieczna trener Henryki Blausz musiała potwierdzić wysoką dyspozycję na mistrzostwach Polski. W Lublinie nie zawiodła i sięgnęła po pierwszy w karierze medal imprezy tej rangi, zdobywając brąz i zapewniając sobie prawo startu w czempionacie Starego Kontynentu. Jak w przypadku wszystkich lekkoatletów AZS Łódź w tym roku, podczas najważniejszego startu Weronika wzniosła się na wyżyny swoich możliwości i osiągnęła sukces, o którym jeszcze przed rozpoczęciem sezonu letniego nawet nie marzyła. W Tallinie już za duży sukces Barcz można było uznać jej awans do finału. Na tym łodzianka jednak nie poprzestała i została wicemistrzynią Europy juniorek!
Za sprawą tego sukcesu otrzymała powołanie do reprezentacji Polski na mistrzostwa świata do lat 20. Rozpędzona i natchniona świetnymi wynikami w sezonie w Nairobi także spisała się fantastycznie. W półfinale kolejny raz w tym roku Weronika ustanowiła nowy rekord życiowy – 13,36 s i z trzecim rezultatem awansowała do finału! Medal był w zasięgu, ale tego, co wydarzyło się w biegu finałowym nie da się opisać ani skomentować… W połowie dystansu biegnąca na torze obok Weroniki Szwajcarka straciła równowagę i wpadła na tor zawodniczki AZS Łódź, uniemożliwiając jej ukończenie rywalizacji… Nie ze swojej winy zawodniczka AZS Łódź nie miała szansy dobiec do mety. Na nic zdały się jednak protesty polskiej reprezentacji. To skandal i sytuacja, jakich w sporcie nigdy nie należy nawet próbować rozumieć. Na szczęście gorzkie chwile, jakie przeżyła w Kenii Weronika nie przekreślają jej świetnych występów w tym sezonie, który oczywiście był jej najlepszym w karierze.
Taki sezon nie zdarza się często
Debiut na międzynarodowej arenie zaliczyła także w tym sezonie juniorka młodsza, Gabriela Juszczak. Reprezentująca od tego roku barwy łódzkiego AZS trójskoczkini poradziła sobie z rolą faworytki na mistrzostwach Polski do lat 18 i stanęła we Włocławku na najwyższym stopniu podium. Dzięki temu otrzymała szansę reprezentowania Polski na meczu międzypaństwowym do lat 18. W Brnie zawodniczka trener Anety Sadach zajęła trzecie miejsce, dokładając cegiełkę do zwycięstwa Polaków w całych zawodach.
Podsumowując świetny sezon w wykonaniu lekkoatletów AZS Łódź nie można zapominać o tych, którzy święcili triumfy na arenie ogólnopolskiej. Worek z medalami otworzyli juniorzy młodsi na rozgrywanych w Łodzi na początku czerwca Mistrzostwach Polski w sztafetach i wielobojach. W tegorocznej specjalności – sztafecie mieszanej 4×400 po brązowy medal sięgnęli Jolanta Koziorowska, Daniel Pietrzak, Julia Marciniak i Mateusz Matera. Sztafeta województwa łódzkiego w składzie z trzema naszymi reprezentantami: Danielem Pietrzakiem, Maksem Szwedem i Mateuszem Materą oraz zawodnikiem RKS Łódź, zdobyła tytuł mistrzów Polski w sztafecie szwedzkiej. W tej samej konkurencji wśród pań w składzie zwycięskiego zespołu pobiegła Zuzanna Adamczewska.
Po raz kolejny na podium mistrzostw Polski seniorów w trójskoku stanęła Agnieszka Bednarek, zdobywając brązowy medal. Stuprocentową skutecznością lekkoatleci AZS Łódź popisali się na mistrzostwach Polski w Suwałkach. Zaledwie trzyosobowa ekipa sięgnęła po… trzy medale. Do zwycięstwa Klaudii Wojtunik na 100 m przez płotki tytuły wicemistrzowskie dorzucili debiutujący w tej kategorii wiekowej – Zuzanna Sztachańska, druga w trójskoku oraz Kacper Krawczyk, srebrny medalista w skoku w dal.
Znakomite starty czterystumetrowców, a także złoto Gabrieli Juszczak i brązowy medal sztafety kobiet 4×100 m z Juszczak, Natalią Nowak, Zuzanną Adamczewską i Małgorzatą Lubiatowską w składzie pozwolił wygrać AZS Łódź klasyfikację medalową Mistrzostw Polski do lat 18 we Włocławku. Na zakończenie sezonu łódzki zespół wystartował po wieloletniej przerwie w Finale Ekstraklasy Lekkoatletycznej w Lublinie, kończąc tegoroczną rywalizację w ramach Drużynowych Mistrzostw Polski na ósmym miejscu.
– Lata cierpliwości, ciężkiej pracy zawodników i trenerów, a także ich wytrwałość zaowocowały wynikami, których jeszcze przed rozpoczęciem sezonu nikt nie mógł nawet przewidzieć. Ten sezon był niesamowity, przyniósł wiele chwil ogromnej radości i wzruszeń. Cieszą postępy naszej młodzieży i to, że rosną następcy mistrzów. Wierzę, ze to dopiero początek kolejnych pięknych lat w wykonaniu lekkoatletów AZS Łódź – podsumował znakomity sezon prezes łódzkiego klubu, Lech Leszczyński.
Fot. główna Paweł Skraba