Druga wygrana z rzędu i pozycja wicelidera w tabeli Statscore Futsal Ekstraklasy – takiego początku sezonu chyba nikt się nie spodziewał. W sobotni wieczór AZS UW Darkomp Wilanów pokonał u siebie beniaminka AZS Uniwersytet Gdański 6:2.

Przed tym meczem pewne było, że gole strzelać będzie tylko AZS i tylko Uniwersytety. Patrząc na tabele historyczne, więcej przemawiało za drużyną AZS UG, dla której w sumie to już siódmy sezon w ekstraklasie, podczas gdy dla stołecznych azetesiaków dopiero trzeci. Jednak po pierwszej kolejce obecnego sezonu wyżej sklasyfikowany był AZS UW Darkomp zajmujący pozycję lidera.

Na zakończenie pierwszej połowy na tablicy świetlnej widniał wynik 2:0 dla gospodarzy, ale piłkę do bramki kierowali tylko zawodnicy z Gdańska. W szóstej minucie na strzał z lewej strony zdecydował się nowy gracz AZS UW Witalij Lisniczenko, a tor lotu piłki niefortunnie zmienił jeden z zawodników w biało-niebieskiej koszulce. Trzy minuty później z tej samej strony boiska zagrywał Denis Lifanow, a piłka po raz kolejny odbiła się od jednego z gdańszczan i minęła zaskoczonego Kacpra Sasiaka.

Chociaż drużyna AZS UG pomogła w objęciu prowadzenia rywalom, to podopieczni Macieja Karczyńskiego mieli też kilka swoich dobrych sytuacji, które nie zakończyły się jednak bramką. Natomiast gościom brakowało takich czystych okazji do zdobycia gola. Próbowali więc z dystansu pokonać Marcina Mianowicza. Blisko kontaktowego gola był tuż przed syreną oznajmiającą koniec pierwszej połowy Mateusz Wesserling, uderzając obok słupka.

– W pierwszej połowie mieliśmy dużo pecha, a potem wszystko się posypało, bo chcieliśmy za wszelką cenę strzelić gola. Brakowało nam takich klarownych akcji i zdarzały się jakieś błędy indywidualne. Spodziewaliśmy się, że będzie to trudny mecz, bo to małe derby, ale zawsze jedziemy, żeby walczyć o trzy punkty – ocenił Mateusz Wesserling.

Wreszcie w 28 minucie ze swojego autorskiego trafienia cieszyć mogli się gracze AZS UW. Wszystko za sprawą Bartosza Przyborka, który wykorzystał sprytne podanie od Lisniczenki. Cztery minuty później Maciej Pikiewicz przypomniał o tym, że w polu karnym nie wolno zostawiać mu kawałka miejsca i z najbliższej odległości zdobył gola na 4:0. W tym momencie zawodnicy AZS UG postawili wszystko na jedną kartę i przez osiem minut spróbowali gry w przewadze.

Wycofanego bramkarza zastąpił Mikołaj Kreft, który też zmniejszył straty w 35 minucie meczu. Później gole padały bardzo szybko. Dla AZS UW Darkomp trafił ponownie Pikiewicz, a nadzieje gościom przedłużył Dominik Depta, na trzy minuty przed końcem meczu. To było jednak zbyt mało czasu żeby odrobić trzy bramki straty. Dodatkowo Bartosz Przyborek blokując strzał rywala zdobył szóstą bramkę dla UW. Piłka przez większość boiska samotnie leciała w stronę pustej bramki gdańszczan i nikt nie był w stanie jej zatrzymać.

– Fajnie jest strzelić cztery bramki w dwóch kolejnych meczach i być wysoko w tabeli, ale póki co spokojnie na wszystko patrzę, bo sezon jest długi. Pierwsza połowa była dość wyrównana, ale rywale nam trochę pomogli. Nie powiedziałbym, że nam podarowali gole, bo bramki padły po stałych fragmentach, które są przez nas trenowane i to fajnie że w czasie meczu takie akcje wychodzą – powiedział Maciej Pikiewicz, zawodnik AZS UW Darkomp Wilanów.

W następnej kolejce zawodników AZS UW Darkomp Wilanów czeka trudny wyjazdowy mecz z Rekordem Bielsko-Biała, który w ubiegłym sezonie sięgnął po piąty tyłu z rzędu. Natomiast AZS UG Futsal zmierzy się na własnym parkiecie w derbach Pomorza z Team Lębork.