Nie udało się zdobyć medalu w piłce ręcznej plażowej i już nie uda go zdobyć w piłce ręcznej halowej. Podczas Europejskich Igrzysk Akademickich honor polskich drużyn mogą uratować już tylko koszykarze.

O miejsca 11-12 w turnieju kobiet zagrają szczypiornistki Politechniki Łódzkiej. Inżynierki w grupie A przegrały oba spotkania z uczelniami z Ukrainy i Norwegii. Do rozegrania został im tylko dwumecz z uniwersytetem w Liverpoolu. Jedną wygraną zawodniczki politechniki już odniosły (38:11) i mają szansę uplasować się wyżej niż studentki z miasta „Beatlesów”.

Lepiej na parkiecie zaprezentowały się piłkarki ręczne Uniwersytetu Gdańskiego, które w grupie zajęły drugie miejsce i awansowały do ćwierćfinału. Czwartkowy mecz przeciwko uniwersytetowi w Bordeaux był bardzo zacięty. Przez większość czasu to Polki odrabiały straty, ale w 20 minucie po dwóch rzutach Matyldy Mielewczyk Uniwersytet Gdański wyszedł w końcu na prowadzenie 10:8. Rywalki szybko jednak wyrównały, a na przerwę schodziły, prowadząc 14:11.

foto: Michał Pietrzak

W drugiej części spotkania rozgrywanego w Sport Arenie zawodniczki z Gdańska starały się wyrównać, ale Francuzki utrzymywały przewagę dwóch, trzech bramek. Po trafieniach Pauliny Peplińskiej i Zuzanny Dulińskiej było już tylko 17:18, ale „trójkolorowe” ponownie odskoczyły na trzy bramki. Ostatecznie spotkanie zakończyło się porażką Uniwersytetu Gdańskiego 25:28. Uczelnia z Bordeaux zagra w półfinale, a UG zmierzy się w piątek z rumuńskim Uniwersytetem Owidiusza w grze o miejsca 5-8.

– W tym meczu popełniłyśmy za dużo błędów i za dużo piłek było rzuconych w aut albo pod nogi rywalek. Może to wynikało ze zmęczenia turniejem, ale nie ma co szukać usprawiedliwień. To nie był nasz najlepszy mecz i nie powinno do takich rzeczy dochodzić. Nawet mimo zmęczenia powinnyśmy zagrać lepsze zawody. Spośród wszystkich to właśnie spotkanie kosztowało nas najwięcej zdrowia. Wynik był cały czas do dogonienia i próbowałyśmy gonić, a to jest najtrudniejsze – mówiła Mielewczyk, zdobywczyni siedmiu bramek.

Za krótka ławka

Nie poszło też szczypiornistom Politechniki Opolskiej, którzy po zajęciu drugiego miejsca w grupie trafili w ćwierćfinale na uniwersytet z Minho. Spotkanie od początku niemal do ostatnich chwil było wyrównane i pełne emocji. Polacy prowadzili od piątej do dziewiętnastej minuty, osiągając trzybramkową przewagę po trafieniu Marka Hryniewicza na 11:8. Wobec bardzo skromnego składu starali się oszczędzać siły w każdy możliwy sposób, w tym poprzez unikanie gry w osłabieniu.

Nasi zarobili tylko trzy kary dwuminutowe, a żywiołowo reagujący na wszystko, co działo się na boisku Portugalczycy, aż dziesięć. Rywale mocno przeżywali zarówno swoje gole, jak i udane akcje w obronie. Zbyt często przytrafiało im się jednak także krytykowanie sędziów. To jednak oni przejęli inicjatywę na pięć minut przed przerwą, by nie oddać prowadzenia już do końca.

Po zmianie stron opolanie, którzy grają bez kołowego, trzykrotnie doszli przeciwnika na jedną bramkę, ale na więcej zabrakło już mocy. Przeciwnikom kilka razy udał się bowiem manewr z wbiegającym nagle pod bramkę Politechniki siódmym zawodnikiem, który niespodziewanie zastępował bramkarza. Na domiar złego jedną z kar trzykrotnych akademickich mistrzów Polski zarobił… opolski bramkarz, który nie miał zmiennika i musiał być zastąpiony przez zawodnika z pola. Skończyło się 25:31.

– Dopóki mieliśmy siły, walczyliśmy z Portugalczykami jak równy z równym. Zabrakło nam rezerwowych, a przeciwnik szukał nietypowych rozwiązań na naszą wysoką obronę, które z początku faktycznie nas zaskoczyły. Możemy być jednak z siebie zadowoleni. Na pewno nie odpuścimy i będziemy walczyć o piąte miejsce – komentował zdobywca ośmiu bramek, Maciej Fabianowicz.

– Nie udało się wygrać, ale wiele razy w trakcie spotkania pokazaliśmy, że jesteśmy na równym poziomie. Gdybyśmy tylko odrobinę byli silniejsi kadrowo, staralibyśmy się tutaj o najwyższe cele. Chwała zawodnikom, że w tak wąskim składzie udało im się nawiązać walkę – ocenił trener Politechniki Opolskiej, Adrian Fiodor. Jego zespół zagra teraz z uniwersytetem z Bochum.

Kto im podskoczy?

Kadrowych problemów wydają się nie mieć na szczęście koszykarze Akademii Marynarki Wojennej, którzy jako jedyni wywalczyli awans do półfinału rozgrywek zespołowych podczas Europejskich Igrzysk Akademickich. Czy ktokolwiek jest w stanie im zagrozić?

Ekipa z Gdyni to naszpikowany zawodnikami z ekstraklasy i pierwszej ligi zespół, który rok temu zdobył akademickie mistrzostwo Polski, a w tym sezonie przegrał dopiero w finale z Politechniką Opolską. Z ich składu z AMP zostało, co prawda, tylko sześciu graczy, ale w ekipie pojawiły się kolejne mocne nazwiska. Zabrakło m.in. awizowanego Marcela Ponitki (tuż przed rozpoczęciem igrzysk dopinał transfer do hiszpańskiego Casademont Saragossa), ale i bez niego wygląda na to, że Polakom nikt nie podskoczy.

foto: DS

Gdynianie w tym zestawieniu spotkali się dopiero w Łodzi i zajęło im trochę czasu, nim trochę się zgrali. Przegrywali na początku swojego pierwszego meczu z Instytutem Technologii z Karlsruhe, a z uniwersytetem z Sewilli nawet w ostatniej kwarcie (w tym spotkaniu zarobili aż pięć przewinień technicznych). Obydwa te mecze zakończyli jednak zwycięstwami (90:76 i 88:70), co dało im pewne pierwsze miejsce w grupie i pozwoliło poeksperymentować w przegranym starciu z uniwersytetem z Bolonii (71:110).

W ćwierćfinale z uniwersytetem z Miszkolcu nerwów jednak nie mogło być. Rywale wyraźnie odstawali od naszego dream-teamu, choć bardzo się starali. Przewaga Polaków nie podlegała jednak dyskusji, czego potwierdzeniem było kilka popisowych akcji ku radości publiki. Delikatne przestoje przytrafiły się dopiero wtedy, gdy wynik był już bezpieczny.

– Wiedzieliśmy, że jesteśmy lepsi, pokazaliśmy to od początku meczu i potem mogliśmy już się rozluźnić, ale wcale nie oznacza to, że lekceważyliśmy przeciwników. Oszczędzaliśmy się i myśleliśmy o kolejnym rywalu. Teraz czekają nas już zacięte i ciężkie mecze, bo Litwini i Turcy wyglądają bardzo dobrze. Z nimi nie pójdzie już tak łatwo jak dziś – komentował Przemysław Żołnierewicz, który wygranym 88:67 meczu zdobył 16 punktów. Jego zespół zagra w półfinale z Uniwersytetem Witolda Wielkiego z Kowna.

W koszykarskiej rywalizacji są jeszcze dwa zespoły Politechniki Łódzkiej. Panie powalczą o piąte, a panowie o piętnaste miejsce.

Tekst: Robert Zakrzewski i Darek Sokołowski