Przed wylotem na Akademickie Mistrzostwa Świata w łyżwiarstwie szybkim zapytaliśmy trenera Dariusza Stanucha o to, z jakim nastawieniem nasza reprezentacja udała się na te zawody.

– Ośmioro zawodników będzie reprezentowała nasz kraj podczas Akademickich Mistrzostw Świata w Lake Placid.

– Dariusz Stanuch (trener reprezentacji Polski w łyżwiarstwie szybkim na AMŚ): To najsilniejsza ósemka, która może jechać i spełniać kryteria do uczestnictwa w Akademickich Mistrzostwach Świata w łyżwiarstwie szybkim. Oczywiście, kluczowych zawodników nie będzie z uwagi na kolizję terminów. Mam tu na myśli Kaję Ziomek, Karolinę Bosiek czy Marka Kanię, którzy będą brać udział w MŚ seniorów w sprincie. Wielka szkoda, gdyż każdego z nich można by traktować jako nadzieję medalową. Nie składamy jednak broni i liczymy, że nasi łyżwiarze – studenci wrócą z kilkoma krążkami. Każdy medal będzie nas cieszył.

– Największe nadzieje medalowe są związane ze startami naszych drużyn.

– Z każdej ostatniej imprezy w biegach drużynowych przywoziliśmy medale i głęboko wierzymy, że tym razem będzie podobnie. Sam również jestem tego zdania, że w tej rywalizacji powinno być nam najłatwiej o podia. Wszystko może się zdarzyć także w mass starcie czy w nowej konkurencji – mikście, którą też po cichu upatruję jako szansę na medal. Indywidualnie może być trudniej o trofea, ale wciąż w składzie mamy kilka mocnych nazwisk, choćby Szymona Palkę czy Natalię Jabrzyk, która była blisko udziału w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Oni powinni być liderami naszej grupy do Lake Placid.

– Które reprezentacje powinny „rozdawać karty” podczas AMŚ w USA?

– Z tego, co widziałem, na ten moment jest zgłoszonych piętnaście reprezentacji. Najwięcej atutów przed każdymi łyżwiarskimi zawodami jest w rękach Holendrów, którzy dysponują szerokim, mocnym składem. Zawsze silne są reprezentacje Japonii czy Norwegii. My też nie jesteśmy bez szans i liczymy na kilka niespodzianek.

– Szymon Palka rok temu pewnie inaczej planował starty tej zimy. Wydawało się, że może się znaleźć w kadrze olimpijskiej do Chin, ale zamiast tego wystartuje w Lake Placid. W USA może walczyć o czołowe lokaty?

– AMŚ to fajna impreza na zakończenie sezonu. Sukcesy na niej bardzo często odnoszą zawodnicy, którzy wcześniej w jakiś sposób nie poradzili sobie z różnymi sytuacjami czy oczekiwaniami. W takiej sytuacji jest na pewno Szymon, który celował w igrzyska, one były dla niego priorytetem. Forma nie przyszła u niego w odpowiednim momencie, nastąpił spadek dyspozycji, ale jest zawodnikiem, który w każdej chwili może wrócić do najlepszych przejazdów. Zbliżając się do swoich rekordów, z miejsca stanie się kandydatem do medali na dłuższych dystansach. Liczymy na Palkę, że udział w AMŚ go odblokuje i pokaże się z najlepszej strony. W przyszłości zapewne pojawi się na niejednych igrzyskach i powalczy o wysokie lokaty, bo ma ku temu predyspozycje.

– Podobnie można powiedzieć o Natalii Jabrzyk?

– Oczywiście, że tak. Powoli rośnie pozycja Natalii w seniorskiej reprezentacji. Od wielu lat uchodzi za uzdolnioną zawodniczkę z perspektywami na przyszłość i myślę, że niebawem może stać się jedną z podstawowych w polskiej drużynie. Troszkę zabrakło jej do wyjazdu na igrzyskach, ale wciąż jest młoda i najlepsze lata przed nią. Na AMŚ w Lake Placid będzie jedną z kandydatek na średnich dystansach. Stać ją na sprawienie niespodzianki.

– AMŚ zostaną rozegrane w Lake Placid – miejscu, które od dawna nie widniało w kalendarzu startów w sezonie łyżwiarskim.

– Przyjdzie nam rywalizować w historycznym miejscu. Dwukrotnie w Lake Placid były rozgrywane zimowe igrzyska olimpijskie – w 1932 i 1980 roku. Na tych drugich Amerykanin Eric Heiden zdobył pięć złotych medali na wszystkich dystansach, co chyba nigdy się nie powtórzyło. Wtedy startował również Jan Józwik, nasz znakomity sprinter. Nikt z członków obecnej kadry czy mojego pokolenia nie startował na tym otwartym torze ani tam nie trenował. Czekają nas starty na nieznanym obiekcie, ale nie zamierzamy narzekać. To będzie pewien przedsmak zimowej uniwersjady, która za niespełna dwa lata odbędzie się właśnie w Lake Placid.

– Ostatni etap przygotowań do AMŚ to zgrupowanie zakończone zawodami?

– Odbyliśmy 10-dniowy obóz przygotowawczy w Tomaszowie Mazowieckim, który zakończymy udziałem w Pucharze Polski. To idealne zawody do przetarcia. Panczeniści doskonale znają i czują się na Arenie Lodowej. Na ten moment to jedyne miejsce w Polsce, gdzie można spokojnie pod zadaszeniem realizować plan treningowy. Pozostałe obiekty nie do końca spełniają nasze oczekiwania do właściwego przygotowania.

– Do Stanów Zjednoczonych dolecicie na koniec lutego. Zdążycie z aklimatyzacją przed walką o medale?

– AMŚ – podobnie jak przed dwoma laty w Amsterdamie – będą czterodniowymi zawodami, a pierwsze starty są zaplanowane na 2 marca. Podejdziemy do rywalizacji z marszu i nie powinno być problemu, bo kryzys związany z podróżą zazwyczaj przychodzi później. Powalczymy i zobaczymy, co z tego będzie. Jestem optymistą przed zawodami w Lake Placid. Każdy z ośmiu panczenistów brał udział w Pucharze Świata czy innych międzynarodowych zawodach, są przesunięcia w ich rekordach życiowych i stać nas na niezłe rezultaty.

Rozmawiał: Artur Kluskiewicz

Głównym sponsorem Akademickiej Reprezentacji Polski jest Grupa LOTOS S.A. Start reprezentantów Polski w Akademickich Mistrzostwach Świata wspierają także strategiczny sponsor AZS – Grupa PZU S.A. oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki.