Waterpoliści Politechniki Łódzkiej lekko rozczarowani zakończyli zmagania w Europejskich Igrzyskach Akademickich, których byli gospodarzami. Klasą błysnęli Węgrzy.

O tym że Węgrzy są potęgą w piłce wodnej, nikogo nie trzeba przekonywać. Męska reprezentacja tego kraju przewodzi medalowej tabeli olimpijskiej z 16 krążkami. Do legendy przeszedł półfinałowy mecz Madziarów podczas igrzysk w Melbourne w 1956 roku przeciwko ZSRR. Doszło do niego niecały miesiąc po stłumieniu przez Sowietów powstania węgierskiego, co życiem przypłaciło ok. 2500 opozycjonistów.

Wygrane przez Węgrów spotkanie zostało zapamiętane jako „krew w wodzie”. Z późniejszych relacji wynikało, że Sowieci celowo byli prowokowani przez Węgrów, którzy umiejętnie wytrącali rywala z równowagi, przypłacając to krwawymi ranami. Madziarzy sięgnęli zaś potem po jeden z dziewięciu swoich złotych medali olimpijskich.

Polska piłka wodna większych sukcesów dotąd nie odnosiła, a do historii przeszedł występ nie kogo innego, jak ekipy Politechniki Łódzkiej podczas pierwszych Akademickich Mistrzostw Europy. W 2019 roku w słoweńskim Koprze wystartowało pięć zespołów. W finale drużyna Edwarda Kujawy sensacyjnie pokonała Szkołę Biznesu z Budapesztu 12:9. Było to pierwsze i jak dotąd jedyne zwycięstwo Polaków nad Madziarami w waterpolo.

Na basen Politechniki Łódzkiej w Zatoce Sportu, w którym ŁTSW wywalczył niedawno swój 20. tytuł mistrza Polski (detronizując AZS Uniwersytetu Warszawskiego), przyjechało siedem zagranicznych ekip. Trzy z nich z pokonaną trzy lata temu Szkołą Biznesu na czele wystawili Węgrzy, którzy w komplecie znaleźli się w półfinałach. Nasi bardzo chcieli pokazać się na ich tle z jak najlepszej strony, ale w grupie przegrali z Uniwersytetem z Debreczyna 4:20 i więcej okazji na drugi w dziejach triumf nad Madziarami już nie mieli. Przez porażkę z Uniwersytetem z Zagrzebia (15:19) zminimalizowali szanse na kolejne starcie z przedstawicielami waterpolowych hegemonów, o medalu nie wspominając.

W ćwierćfinale trafili bowiem na bardzo silny lwowski Uniwersytet Wychowania Fizycznego, który grał niemal w reprezentacyjnym składzie. Po porażce 5:16 Polakom pozostała walka o miejsca 5-8. Miało być piąte i pierwszy krok w tym kierunku udało się postawić, pewnie pokonując Brytyjczyków z Sheffield 15:8. Na koniec znowu czekali jednak Chorwaci, którzy mieli w składzie kilku zawodników tamtejszej ekstraklasy i znów wygrali czterema bramkami (14:10).

Długo nic nie wskazywało jednak na takie zakończenie. Na początku trzeciej kwarty nasi prowadzili 7:5, ale na ostatnią przerwę udali się, przegrywając już 7:8. W ostatniej odsłonie nadziali się na kilka morderczych kontr, których nie byli w stanie powstrzymać. Kolejny raz dała o sobie znać słabsza dyspozycja rezerwowych, przez co podstawowi gracze szybko tracili energię. – Nasz pierwszy i drugi skład nie są takie same. Zabrakło zgrania zespołowego. Mieliśmy dużo niewykorzystanych szans – komentował Maksymilian Krakowiak, który zdobył w tym meczu trzy bramki i tylko na krótko schodził, żeby odpocząć. – Bardziej męczyłem się, wychodząc z basenu, niż gdybym w nim zostawał. Były ogromne szanse na to piąte miejsce. Wbrew pozorom Chorwatów wcale się nie obawialiśmy. Może za lekko podeszliśmy do tego meczu, myśleliśmy, że im nie będzie już zależeć – dodał student technologii żywienia.

– Wydawało się, że mamy ten mecz pod kontrolą. W czwartej kwarcie jednak zabrakło nam już sił. Sam nie wybroniłem wszystkiego, co można było – komentował bramkarz Wojciech Kotaś, który za zmiennika miał przysposobionego z konieczności obrońcę. – Liczyliśmy na trochę więcej niż szóstą lokatę. Gdybyśmy ograli Chorwatów w grupie, byłaby szansa na półfinał, bo Uniwersytet Korwina z Budapesztu, na którego wtedy byśmy trafili, wydawał się łatwiejszym przeciwnikiem – dodał jeden z trójki zawodników, którzy pamiętają sukces Politechniki Łódzkiej z 2019 roku (pozostali to Andrzej Maciejewski i Adrian Wulkiewicz).

W półfinałowych derbach Budapesztu wspomniany Uniwersytet Korwina, co prawda, przegrał ze Szkołą Biznesu, ale w walce o trzecie miejsce z Debreczynem triumfował. Był to niezwykle emocjonujący mecz, który zakończył się remisem i serią rzutów karnych, wygranych przez budapesztańczyków 2:1. W wielkim finale Szkoła Biznesu nie dała szans Ukraińcom, którzy pierwszą bramkę strzelili dopiero w drugiej kwarcie, przegrywając 9:29.

– Przez środowisko akademickie możemy próbować odbudować piłkę wodną w naszym kraju. Mamy dużo fajnej młodzieży, która regularnie trenuje i robi postępy. Potrzebujemy jednak wsparcia ze strony państwa lub jakiegoś strategicznego sponsora, który nam zaufa, tak jak na Politechnice Łódzkiej ufa nam rektor prof. Krzysztof Jóźwik. Namawiam go, by za trzy lata zorganizować w Łodzi Akademickie Mistrzostwa Europy w piłce wodnej – komentował Kujawa, trener – legenda polskiego waterpolo, który przez długie lata prowadził polską kadrę, zdobył kilkanaście tytułów mistrza kraju, a teraz skupia się na sporcie akademickim.

Foto: EUG 2022
Wykorzystano fragment tekstu Piotra Chłystka (Przegląd Sportowy).