Ponad miliard dolarów wydano na organizację 29. Zimowej Uniwersjady i trzeba przyznać, że te pieniądze widać w Krasnojarsku na każdym kroku. Rosjanie właściwie nie oszczędzali na studenckich igrzyskach i można powiedzieć, że potraktowali je podobnie, jak igrzyska olimpijskie, które organizowali pięć lat temu w Soczi.
Pierwsze, co rzuca się w oczy w Krasnojarsku to to, że wszystko… jest nowe. W wiosce uniwersjadowej każdy miał, ma lub będzie miał ślad tynku na kurtce, butach, czy plecaku. A to dlatego, że niemal wszyscy mieszkają w nowych wieżowcach, które staną się po zakończeniu uniwersjady akademikami.
Wybudowano jednak nie tylko budynki, w których mieszkają sportowcy, ale także wiele obiektów sportowych, jak choćby oddaną przed rokiem halę Platinium Arena, gdzie odbyła się ceremonia otwarcia uniwersjady, a także zmagania łyżwiarzy figurowych. To oczywiście nie koniec wydatków na infrastrukturę, bo w ostatnich miesiącach zmodernizowano w Krasnojarsku dużą część ulic. Spore pieniądze trzeba było wydać także na… zasłanianie rzeczywistości. Wysokie płoty, czy nieprześwitujące siatki z reklamami uniwersjady rzucają się w oczy i można tylko domyślać się, co się za nimi kryje. Z pewnością nie są to obiekty, którymi Rosjanie chcieli się chwalić. Ale to standard na dużych imprezach, podobnie było choćby podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.
Oczywiście, można powiedzieć, że Rosjanie starali się też oszczędzać, np. nie zdecydowali się na wybudowanie skoczni narciarskiej przez co w uniwersjadzie nie mogli uczestniczyć skoczkowie, ale… może nie była to oszczędność, a kalkulacja? Wraz z ogromnymi wydatkami na infrastrukturę wielkie pieniądze poszły także na przygotowania rosyjskich sportowców, którzy w większości dyscyplin deklasują rywali z innych krajów. Być może ktoś po prostu doszedł do wniosku, że w skokach konkurencja będzie większa i trudniej będzie o medale dla Sbornej? To bardzo prawdopodobna teza.
Może już nie miliony, ale na pewno setki tysięcy dolarów wydano na drobiazgi, choćby wystrój ulic, obiektów, czy wioski uniwersjadowej, w której znalazło się miejsce nawet dla drewnianych rzeźb przedstawiających konie i niedźwiedzie, czy wykonanych z lodu choinek i sięgającej trzeciego piętra maskotki imprezy. W centrum miasta ustawiono imponujących rozmiarów miasteczko lodowe, a uniwersjadowe flagi zawieszono przynajmniej na połowie latarni w mieście.
O tym, jak ważna dla Rosjan jest uniwersjada niech świadczy fakt, że jej otwarcia osobiście dokonał prezydent Federacji Rosyjskiej Władymir Putin i nie była to jego pierwsza wizyta w Krasnojarsku związana z uniwersjadą. W ubiegłym roku Putin osobiście sprawdzał stan przygotowań do uniwersjady oglądając m.in. część obiektów. Organizacyjny przepych połączony z dominacją rosyjskich sportowców to przekaz, który po tej uniwersjadzie ma pójść w świat. Od lat choćby zmaganiom sportowców na zimowych uniwersjadach nie towarzyszyło aż takie zainteresowanie mediów. W mixed zonach zlokalizowanych na obiektach, na których sukcesy odnoszą Rosjanie – a to przecież prawie wszystkie obiekty uniwersjadowe, stoją dziesiątki kamer chyba wszystkich rosyjskich telewizji. O ludzi mediów i ich dobre wrażenie z Krasnojarska Rosjanie też zadbali w sposób szczególny, choćby przez to, że w biurach prasowych jest darmowe jedzenie. Na igrzyskach olimpijskich się tego nie spotyka.
Rosyjski sport, przez ostatnie afery dopingowe, potrzebuje sukcesu i uniwersjada ten sukces mu zapewnia. Nawet jeśli w światowych mediach zmagania sportowców studentów nie zajmują wiele miejsca to końcowa klasyfikacja medalowa pójdzie w przekazie wszystkich największych agencji prasowych. A z niej będzie jasno wynikać, że tym swoistym meczu Rosja – Reszta Świata górą byli gospodarze uniwersjady. I to dosłownie, bo Rosjanie wzięli więcej, niż połowę wszystkich przygotowanych medali.