Rok po rekordzie

0
1319

Pokonywanie barier mentalnych i fizycznych, determinacja w drodze do celu i pasja do sportu osób z niepełnosprawnościami to składowe, które niewątpliwie były ważne w ustanawianiu Rekordu Guinnessa w Bocci.

2 czerwca 2019 roku, to dzień w którym dwie studentki: Dominika Hoft z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz Marlena Pogorzelczyk z Uniwersytetu Zielonogórskiego stały się Rekordzistkami Guinnessa w Bocci. Dziś świętują pierwszą rocznicę tego wydarzenia. Dziewczyny podjęły się wyzwania, aby przez 24 godziny nieprzerwanie grać w tę paraolimpijską dyscyplinę… i udało się! Zawodniczki grały łącznie przez 25 godzin i 1 minutę, rozgrywając tym samym 102 mecze. Jak to wszystko wyglądało od środka? Jakie emocje i myśli towarzyszyły zawodniczkom i organizatorom przed i w trakcie wydarzenia? Dowiedzieliśmy się tego u źródła!

– Dla mnie pobicie Rekordu Guinnessa to absolutnie fenomenalna sprawa. Kiedy w październiku 2018 roku trenerzy zapytali mnie, czy chciałabym podjąć się tego wyzwania nie zastanawiałam się długo i jednoznacznie odpowiedziałam „tak!” – mówi Dominika Hoft. – Dlaczego? Bo lubię robić szalone rzeczy, a ten projekt był ku temu doskonałą okazją. Czy się bałam? W pewien sposób tak. Nie wiedziałam, jak zachowa się mój organizm, czy ciało i głowa nie będą się buntować, a także, czy zwyczajnie dam radę. W końcu kto z nas podjąłby się przez wykonywania jednej i tej samej czynności przez 24 godziny? Ja to zrobiłam i jestem z tego ogromnie dumna, a budząc się rano i spoglądając na wiszący na ścianie certyfikat, uśmiecham się do siebie i czuję satysfakcję, że jako osoba z niepełnosprawnością zrobiłam coś tak wielkiego. W czasie gry bywały momenty kryzysowe, zwłaszcza nad ranem, ale cały czas razem z Marleną dążyłyśmy do postawionego sobie celu. Nie pomagał nam w tym 30 stopniowy upał, za to niezawodnie spisali się kibice i organizatorzy, którzy cały czas nas wspierali i motywowali do walki, niewątpliwie dodawało nam to dużo sił.

– Rok po próbie bicia rekordu Guinnessa nieskromnie powiem, że wszystko zostało zorganizowane do perfekcji. Absolutnie nic bym nie zmieniła, niczego nie brakowało, wszystko było idealnie zaplanowane – tłumaczy Marta Dalecka, inicjatorka i organizatorka próby bicia rekordu. – Byliśmy przygotowani na każdą sytuację zależną od zawodniczek, a także mieliśmy „plan B” na wiele sytuacji niezależnych, jak na przykład: brak prądu w obiekcie – mieliśmy przygotowany w pogotowiu agregator. Kilka zegarów rozstawionych w różnych miejscach hali odliczało czas. Przewidzieliśmy również czas na sen zawodniczek. W 15 minut dozwolonej przerwy dziewczyny się wykąpały i zdążyły nawet uciąć drzemkę! Temperatura przekraczająca 30 stopni na nieklimatyzowanej hali była uciążliwa, więc zadbaliśmy o wiatraki dla dziewczyn. Podstawą powodzenia tego projektu, był zgrany team ludzi, który całym sercem włączył się w organizację – dodaje. – Chętnie powtórzyłabym próbę bicia jeszcze raz, ale tym razem poprzeczka postawiona byłaby jeszcze wyżej!

Wydarzenie miało ogromną skalę. Równocześnie na trzech boiskach obok rozgrywane były Integracyjne Mistrzostwa Polski AZS w bocci, które zgromadziły 35 zawodników z 9 uczelni w kraju.

– Rekord Guinnessa to przedsięwzięcie, które organizacyjnie od pomysłu, do jego realizacji zajęło 12 miesięcy, o czym mało kto wie – komentuje Fryderyk Musielak z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, współorganizator wydarzenia.

Marlena Pogorzelczyk, druga rekordzistka wspomina wydarzenie równie miło. – Próbę bicia rekordu potraktowałam jak dobrą zabawę w miłym towarzystwie. Pomimo tego, że miałam kilka kryzysów związanych z fizycznymi dolegliwościami, takimi jak ból głowy, który towarzyszył mi przez większość czasu, to wiedziałam, że się nie poddam i będę bawić się dalej! Najmilsze wspomnienia wiążą się z ogromnym wsparciem, jakie otrzymywałyśmy od kibiców. Na trybunach w pewnym momencie znaleźli się także moi rodzice z transparentem, przygotowanym specjalnie na tę okazję. To wspomnienie nawet dziś wyciska mi łzy z oczu. Ustanowienie tego rekordu na pewno bardzo podbudowało moje poczucie własnej wartości. Uwierzyłam, że jestem w stanie przenosić góry, że niemożliwe nie istnieje – mówi Marlena.

Rekordzistki są zgodne, że wydarzenie pozwoliło im rozwinąć skrzydła i pokazać, że jeśli się chce, to można sięgać gwiazd. Mimo upływu roku, na wspomnienie tego wydarzenia są ogromnie wzruszone, a siła i determinacja, które zdobyły towarzyszą im po dziś dzień.
Sędziowie również dobrze wspominają to wydarzenie, które również w ich ocenie było dopięte na ostatni guzik. – Podczas próby bicia rekordu wszyscy dobrze się bawili i dopingowali zawodniczkom, dzięki czemu nikt nie tracił sił przez wielką motywację ze strony trybun – mówił Karol Wojna, sędzia rozgrywek.
– Dla mnie ten rekord był spotkaniem ze wspaniałymi ludźmi, którzy chcą swoją sportową pasją zarażać tych, którym sport jest potrzebny bardziej, niż mogło by się wydawać. To, co zauważyłem, to wulkan pozytywnej energii, którego erupcja trwała z górą 25 godzin. Wspomnienie tego wydarzenia do dziś wywołuje uśmiech na mojej twarzy i inspiruje do działania – dodaje Andrzej Maciejewski, drugi sędzia.

Dzięki podjęciu próby bicia rekordu podczas zawodów IMP AZS, również inni zawodnicy mogli stać się częścią tego przedsięwzięcia. – Jako uczestniczka IMP w bocci uważam, że połączenie zawodów z biciem rekordu Guinnessa było świetną inicjatywą. Dzięki temu ja, jak i inni zawodnicy sami rywalizując, mogliśmy jednocześnie być świadkami tego historycznego momentu. Obserwowanie tego światowego rekordu utwierdziło mnie w przekonaniu, że pomimo przeciwności i barier można wiele osiągnąć – mówiła po meczu Ania Pietrzyk z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

Jedną z wytycznych podczas wydarzenia była obserwacja wydarzenia przez niezależnych obserwatorów, którzy zmieniali się, co dwie godziny pracując w parach. – Obserwacja próby bicia Rekordu Guinnessa była przeżyciem, które na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Niesamowite emocje, uśmiech, rywalizacja, a zarazem poczucie jedności i przeświadczenie, że mamy do zdobycia wspólny cel. To był prawdziwy zaszczyt być częścią tego wydarzenia – wspomina Marta Gębala z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
– Pamiętam tę wspaniałą walkę zawodniczek ze zmęczeniem, z coraz większym trudem, z godziny na godzinę, a z drugiej strony ogromną chęć zrobienia czegoś niezwykłego dla siebie oraz całej społeczności IMP i osób z niepełnosprawnościami. Cały czas walczyły z uśmiechem i ogromnym zaangażowaniem, by na koniec pokazać łzy radości, pomimo zmęczenia i olbrzymiego wysiłku. Była to walka ze stereotypem osoby z niepełnosprawnością zakończona sukcesem – mówił ze wzruszeniem Mikołaj Piekut z Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy.
– Ustanawianie Rekordu Guinnessa w bocci to wspaniałe dwa dni, które ukazały piękno sportu osób z niepełnosprawnościami. Wiodącą rolę podczas wydarzenia odegrała atmosfera, sport, integracja oraz radość wszystkich zgromadzonych na hali przy ul. Szafrana 6. Był to ogromny wysiłek zawodniczek, organizatorów oraz szalenie pozytywnych kibiców, który przyniósł najlepszy możliwy rezultat – komentuje entuzjastycznie Robert Woźniak, wieloletni działacz AZS Poznań.

 

Tekst: Dominika Hoft
Foto: Archiwum IMP AZS

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj