W piątek w Pekinie wystartuje drugi w tym sezonie Puchar Świata w łyżwiarstwie szybkim. Piotr Michalski (AZS AWF Katowice) ponownie pojawi się na olimpijskim torze, gdzie ponad dwa lata temu setne sekundy dzieliły go od dwóch medali igrzysk. – W sezonie to nie PŚ jest najważniejszy, tylko imprezy mistrzowskie i to na nich musimy się skupić – przypomina dwukrotny medalista ostatnich mistrzostw Polski na dystansach.
Michalski od kilku sezonów jest jednym z liderów reprezentacji Polski w sprincie. To właśnie na najkrótszych dystansach biało-czerwoni radzą sobie ostatnio najlepiej. Tylko w zeszłym sezonie podopieczni trenera Artura Wasia sięgnęli po osiem medali Pucharu Świata, a także święcili triumfy na mistrzostwach świata czy Europy. Pokaźną cegiełkę do tych sukcesów dołożył Michalski, filar drużyny sprinterów, która w styczniu w Heerenveen zdobyła tytuł mistrzów Europy. Indywidualnie najlepiej spisał się miesiąc później w Kanadzie. W finałowym Pucharze Świata w Quebecu 30-latek zdobył brąz na 500 metrów. Dla niego był to drugi w karierze indywidualny medal PŚ.
– Po wejściu na tor ME w Heerenveen wróciło czucie lodu, znów wiedziałem, co robię i nie walczyłem z własną jazdą. W Salt Lake City zmieniłem jeszcze płozy na zapasowe i to była taka wisienka na torcie, po której zaczęło mi się świetnie jeździć. W USA zrobiłem duży progres względem poprzedniego sezonu. Potrzebowałem już tylko objeżdżenia, a wyniki z Quebecu mówią same za siebie – mówił wówczas Michalski, który kilka dni później na MŚ w Calgary meldował się w drugiej dziesiątce zarówno na 500, jak i na 1000 metrów.
Z kolei przed kilkoma dniami w japońskim Nagano panczeniści zainaugurowali kolejny cykl PŚ. Michalskiego tradycyjnie oglądaliśmy na najkrótszych dystansach. Dwukrotnie wystąpił w dywizji A na 500 metrów. W pierwszej próbie zajął 15. miejsce (35.432), a dwa dni później uplasował się na 18. pozycji (35.452). W międzyczasie zawodnik AZS AWF Katowice był 8. w grupie B na 1000 metrów (1:09.815).
– W Nagano wyniki nie były zadowalające, ale cały czas poszukuję dobrej jazdy po łukach, a to jest kluczowe w rozwijaniu wysokich prędkości. Próbuję znaleźć nowe rozwiązania w ustawieniu płozy i część azjatycką PŚ chcę na to poświęcić – tłumaczy Michalski. – Jeżeli nie znajdę nic, co może mi w przyszłości pomóc zdobywać medale, to wrócę do tego, co znam i będę konsekwentnie się już tego trzymał. Ale te poszukiwania są po to, żeby w sezonie olimpijskim nie zabrakło mi już żadnych setnych sekundy – przekonuje 30-latek.
Wyniki na 500 m z Nagano sprawiają, że Michalskiego najprawdopodobniej zabraknie w elicie podczas najbliższego, ruszającego w piątek PŚ w Pekinie, który jest dla niego szczególnym miejscem. To właśnie tam w 2022 roku odbyły się zawody, które do końca życia zapiszą się w jego pamięci. Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie Michalski, świeżo upieczony mistrz Europy na 500 m, dwa razy otarł się o podium. Najpierw w biegu na 500 m zajął piąte miejsce, a do strefy medalowej zabrakło mu zaledwie 0,024 sekundy. Z kolei sześć dni później w rywalizacji na 1000 m uplasował się tuż za podium, od którego dzieliło go 0,08 sekundy.
– Arena w Pekinie na pewno ma lód, który znamy z dobrych europejskich i amerykańskich torów. Sama hala jest naprawdę imponująca. Jeżeli lód będzie zbliżony do tego, co na igrzyskach, to będzie dobrze, ale zobaczymy, jak będzie na samym starcie. Moje cele to lepsza technika i wykonanie tego, nad czym pracuję już od jakiegoś czasu. Fizycznie czuję się bardzo mocny i nie obawiam się żadnego startu pod tym względem. Kluczowe w moim przypadku jest połączenie tego z dobrą jazdą po łukach i wtedy dopiero zobaczymy dobre wyniki – wyjaśnia Michalski, który przekonuje, że sprint to gra błędów. – Stawka jest tak mocna i wyrównana, że ciężko obstawiać, kto danego dnia będzie w czołowej piątce. Dużo się zmienia w niej ze startu na start, w grupie B są też zawodnicy, którzy bez problemu mogą walczyć o podium. Podział na grupy w przypadku sprintu wydaje mi się krzywdzący dla samego sportu, ale nie mam na to wpływu, więc muszę startować tam, gdzie aktualnie jest moje miejsce. W sezonie to nie PŚ jest najważniejszy, tylko imprezy mistrzowskie i to na nich musimy się skupić – przypomina obecny mistrz Polski na 500 metrów.