W tym roku stanął już na podium mistrzostw świata i Europy. Na igrzyskach będzie chciał powalczyć o kolejny sukces na swoim koronnym dystansie 100 m stylem motylkowym. Jakub Majerski ma za sobą bardzo udane miesiące, ale to właśnie w Paryżu będzie chciał zaprezentować najlepszą formę i bić kolejne rekordy.
Urodzony w 2000 roku zawodnik AZS AWF Katowice jest jednym z naszych kandydatów do zajęcia dobrego miejsca na pływalni w stolicy Francji. – Z dnia na dzień te igrzyska są coraz bliżej. To jest głównym celem, na tym się skupiamy – mówi.
Dla Majerskiego będzie to już drugi start na najważniejszej imprezie dla sportowców. Trzy lata temu w Tokio krakowianin był w życiowej formie. W swoim olimpijskim debiucie zakwalifikował się do finału i zajął w nim 5. miejsce. Dwukrotnie poprawiał rekord Polski, a do podium zabrakło mu tylko osiemnastu setnych sekundy.
Po występie w stolicy Japonii na dobre zadomowił się w światowej czołówce delfinistów rywalizujących na dystansie 100 metrów. W trakcie ostatnich trzech lat zdobywał medale wielu najważniejszych imprez międzynarodowych, został też mistrzem Uniwersjady. Rok 2024 rozpoczął fantastycznie. Podczas czempionatu globu w Katarze wywalczył brąz.
– Ten medal mnie uskrzydlił. Trzecie miejsce to był duży strzał motywacji. Wiadomo, że skład był okrojony i można na takie osiągnięcie patrzeć trochę z przymrużeniem oka, ale jednak medal mistrzostw świata to medal mistrzostw świata. Potraktowałem to jako wykorzystaną okazję, nagrodę za ciężką pracę i tyle – opowiada reprezentant AZS AWF Katowice.
Kolejny sygnał o rosnącej formie Majerski wysłał w świat na krajowym czempionacie. W Lublinie uzyskał wynik 51.06 – najlepszy odnotowany przez niego od występu w Tokio, gdzie dwukrotnie łamał barierę 51 sekund.
– Wyścig na mistrzostwach Polski pokazał, że zbliżam się do czołówki. Świat nie śpi, też mocno pływa – co widać po wynikach Szwajcarów czy Amerykanów. Trzeba ruszyć za nimi – komentował w kwietniu.
I rzeczywiście, już kilka tygodni później udowodnił, że nie były to słowa rzucone na wiatr. Na odkrytej pływalni w Belgradzie sięgnął po brąz mistrzostw Europy i trzeci raz w karierze cieszył się z wyniku poniżej 51 sekund (50.98). W finałowym wyścigu do rekordu Polski zabrakło mu tylko sześciu setnych sekundy. Nieznacznie szybsi od niego okazali się jedynie Węgrzy: Kristof Milak (50.82) i Hubert Kos (50.96).
– Można powiedzieć, że z zawodów na zawody się rozpędzam. To dobry prognostyk przed Paryżem. Miejmy nadzieję, że jeszcze coś z tego urwę – mówił po swoim występie w stolicy Serbii.
Atmosfera i stawka igrzysk nie powinny go sparaliżować. Wręcz przeciwnie, w takich warunkach czuje się doskonale. – Jak dla mnie to są najlepsze zawody, żeby pływać najszybciej, pobijać rekordy Polski, swoje życiówki. Tam są najlepsi zawodnicy i to jest w danym momencie najszybszy wyścig na świecie. Chyba ciężko o lepszą możliwość – opowiada podopieczny Jakuba Karpińskiego.
– Trener ma ułożony plan dzień po dniu. Ja po prostu wskakuję do basenu i wykonuję polecenia. W zasadzie tyle – dodaje.
W Paryżu Majerski wystartuje nie tylko indywidualnie. Będzie też między innymi ważnym ogniwem naszej sztafety 4×100 m stylem zmiennym, która chciałaby powalczyć o miejsce w ścisłym finale.
Igrzyska rozpoczną się 26 lipca. Pierwsi pływacy wskoczą do wody już następnego dnia, natomiast eliminacje 100 m stylem motylkowym zaplanowano na 2 sierpnia.