Mówiło się, że finały wielkich imprez go spalały i dlatego wygrał ich tak mało. Andrzej Grubba mimo to jest jednak najlepszym w historii polskim tenisistą stołowym, który przez połowę swojej kariery był związany z gdańskimi klubami AZS. Podczas AMP po raz pierwszy przyznane zostaną memoriałowe nagrody jego imienia.

Andrzej Grubba urodził się 14 maja 1958 w Brzeźnie Wielkim w rodzinie nauczycielskiej. Na początku próbował swych sił w piłce nożnej, piłce ręcznej i biegach, ale z żadną z tych dyscyplin nie związał się na dłużej. Nic nie wyszło także z późniejszych planów związanych ze studiowaniem medycyny. Prawdziwą miłością okazał się tenis stołowy, który na początku lat 70. w Polsce wciąż miał status gry świetlicowej.

Do AZS Uniwersytetu Gdańskiego 15-letniego Grubbę ściągnęła Małgorzata Kucharska (Skuratowicz), czołowa tenisistka stołowa w Polsce tamtego okresu i matka Leszka Kucharskiego. Rok młodszy i o 20 cm wyższy Kucharski niebawem dołączył do drużyny, a ich losy splotły się na długo. Obaj wyprowadzili polski tenis stołowy na salony, zapełnili hale kibicami i wypromowali na świecie polski styl gry oparty na serwisie z bekhendu i top spinie z bekhendu. To dzięki temu stylowi przed igrzyskami w Seulu Grubba pokonał Chińczyków podczas Pucharu Świata rozgrywanego na ich terenie, wprowadzając w osłupienie cały świat.

Raz na AMŚ i raz na ME

Pierwszy międzynarodowy sukces przyszedł w czasie odbywających się w Middlesbrough Akademickich Mistrzostw Świata (1980 r.). Polacy z Kucharskim i Grubbą zdobyli tam sześć medali, z czego Grubbie, który miał już na koncie pierwsze ze swoich 26 (!) mistrzostw kraju, przypadły trzy złote (w tym za turniej indywidualny). Jak stwierdził historyk polskiego tenisa stołowego i członek Komisji Historycznej AZS, Wiesław Pięta, był to przełomowy moment w dziejach tej gry w Polsce.

Pierwszym znaczącym osiągnięciem wśród seniorów było natomiast wywalczone dwa lata później w Budapeszcie mistrzostwo Europy w grze mieszanej (z Holenderką Bettiną Vriesekoop). Podczas finałów tegorocznych AMP będziemy obchodzić 40. rocznicę tego wydarzenia, które – co wydaje się dziwne – było jedynym indywidualnym zwycięstwem Grubby w międzynarodowych imprezach mistrzowskich. Mało kto dziś pamięta, że miał on także pewną tajemnicę. Grał bowiem prawą ręką, choć był leworęczny. W czasie meczu potrafił przełożyć rakietkę do drugiej ręki.

Mimo zbyt małej liczby spektakularnych triumfów niezwykłe osiągnięcia na stałe zapisały Grubbę w historii tenisa stołowego. Jego dorobek obejmuje m.in. trzy medale mistrzostw świata, dwanaście medali mistrzostw Europy, Puchar Świata zdobyty w 1988 r., ponad 10 lat w top10 światowego rankingu i dwa klubowe Puchary Europy. Pierwszy wywalczył dla AZS AWF Gdańsk na koniec głównego etapu kariery w AZS.

W zespole lepiej

Z azetesowskim klubem był związany w latach 1976-1985, a potem w sezonie 1987-1988. W tym czasie siedmiokrotnie wywalczył dla niego drużynowe mistrzostwo Polski. Niektórzy mówili, że dużo lepiej realizował się w rywalizacji zespołowej niż indywidualnej. Resztę bogatej kariery – w tym ostatnie 10 lat – spędził w Niemczech, gdzie także go kochano i proponowano obywatelstwo (na co się nie zgodził).

Grubba trzykrotnie brał udział w Igrzyskach Olimpijskich w 1988, 1992 i 1996 roku. Dwa razy dotarł do 1/8 finału w grze pojedynczej. Najbliżej medalu, który stał się jego niespełnionym marzeniem, był w Seulu, gdy tenis stołowy debiutował w programie olimpijskim. W ćwierćfinale debla (oczywiście z Kucharskim) do podium brakowało dwóch wygranych akcji z późniejszymi złotymi medalistami. – Było 1:1 w setach i 19:19 w decydującym. Przegraliśmy z Chińczykami 19:21, bo zjadły nas nerwy. Mogło być w jedną stronę, mogło być w drugą, ale w tak nerwowych końcówkach nie dawaliśmy rady, niestety – na łamach portalu sport.pl opowiadał Kucharski, który wyliczył, że przez problemy mentalne stracili z Grubbą szanse na… osiem medali najważniejszych imprez.

Grubba był osobą wyjątkowo wrażliwą. Był wzorem sportowca, cechowały go niezwykła  pracowitość i ambicja. Długo i mocno przeżywał jednak każdą porażkę, stawiał sobie zawsze niezwykle wysokie wymagania. – Urodziłem się, żeby ładnie przegrywać – miał powiedzieć o sobie. – Imponował nieskazitelną techniką gry, nieprzeciętnym zmysłem taktycznym, jednak nie został mistrzem świata. W decydujących momentach gry dawała o sobie znać słaba psychika, panicznie bał się porażek – napisano o nim na stronach Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

Tuptanie

Przed meczami pierwszej rundy Grubba często zakładał się, że… natychmiast odpadnie. Odkrył jednak lepszy sposób na odstresowanie, który do dziś można zaobserwować u wszystkich tenisistów stołowych świata. To on wprowadził do swojego sportu słynne tuptanie przed akcją. – Potrzebowałem grać w stresie, wywoływał u mnie ducha walki. Ale starałem się trochę odprężać, bo zbyt duży stres paraliżuje. Pomagały mi moje kroczki. Przy okazji miało to skutek psychologiczny, bo jak rywal widział, że sobie biegam, to myślał, że pewnie jestem dobry – mówił w wywiadzie dla Gazety Wyborczej jedyny pingpongista, który wygrał plebiscyt Przeglądu Sportowego na najlepszego sportowca i określany był mianem dżentelmena przy stole (w decydującym momencie potrafił oddać upierającemu się i nie mającemu racji rywalowi punkty decydujące o swojej porażce).

Po zakończeniu kariery sportowej został trenerem, pełnił tez funkcję dyrektora sportowego Polskiego Związku Tenisa Stołowego i członka władz międzynarodowej federacji. Zmarł w Sopocie rankiem 21 lipca 2005 roku, przegrywając walkę z chorobą nowotworową. Miał ledwie 47 lat. Jego imię nosi m.in. Centrum Szkolenia PZTS, w którym rozgrywane będą finały tegorocznych AMP, i główna aleja na terenie gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu, którą ukończył w 1987 roku.

Teraz upamiętni go także AZS. Podczas finałów Akademickich Mistrzostw Polski wręczone zostaną specjalne memoriałowe nagrody dla najlepszej zawodniczki i najlepszego zawodnika imprezy. – To świetna okazja, by przypomnieć postać najwybitniejszego tenisisty stołowego nie tylko w AZS i w Polsce, ale swego czasu także na świecie. Specjalne nagrody, które ufundowaliśmy, będą na AMP wręczone po raz pierwszy i wierzymy, że zostaną w tej imprezie na zawsze. Cieszymy się, że po przerwie znów zagoszczą nad morzem najlepsze tenisistki i tenisiści stołowi – powiedział Piotr Walczak, członek Zarządu Głównego AZS i prezes AZS Uniwersytetu Gdańskiego, który będzie gospodarzem zawodów.

Wykorzystano materiały Przeglądu Sportowego, Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, TVP Sport, publikacje Wiesława Pięty. Foto: PZTS.