To był polski dzień na mistrzostwach europejskich we wspinaczce sportowej na czas. Nasi wywalczyli aż cztery medale, a trzy padły łupem przedstawicieli AZS ANS Tarnów, czyli sióstr Kałuckich i Marcina Dzieńskiego.

Wyśmienicie było już w eliminacjach. Do rywalizacji stanęło pięć Polek oraz jeden Polak i wszyscy bez problemów wywalczyli awans. Ba! Dziewczyny zajęły pięć pierwszych miejsc, a najlepsza okazała się Aleksandra Mirosław, za którą uplasowały się Aleksandra i Natalia Kałuckie. Czwarte miejsce zajęła Anna Brożek, a piąte Patrycja Chudziak. Piąty wśród panów był także Marcin Dzieński.

Polacy bez kłopotów pokonywali kolejne etapy rywalizacji, a efekt był taki, że w najlepszej czwórce znalazły się tylko nasze zawodniczki (w ćwierćfinale Brożek przegrała z Chudziak). Polskie były więc obydwa półfinały, a także wyścigi o medale. Reprezentujące AZS ANS Tarnów siostry Kałuckie trafiły na siebie w walce o finał i nie była to pierwsza siostrzana rywalizacja o najwyższą stawkę. Ostatnio Natalia i Aleksandra walczyły w Łodzi o złoto Europejskich Igrzysk Akademickich.

Tak jak wtedy, także w Monachium minimalnie lepsza (dokładnie o 0,156 s) okazała się Aleksandra, która w finale spotkała się ze swoją imienniczką, rekordzistką świata – Mirosław. Po jej drobnym błędzie wydawało się, że to Kałucka jako pierwsza zatrzyma czas na szczycie 15-metrowej ściany. Jej także jednak przytrafił się błąd tuż przed ostatnim skokiem i to faworytka wyprzedziła o 0,163 s triumfatorkę EUG 2022 oraz AMP 2022.

Najpierw jednak Natalia Kałucka, wciąż aktualna mistrzyni świata seniorek, pokonała Chudziak w walce o trzecie miejsce, co oznaczało, że siostry, które w tym sezonie już kilka razy stawały na podium Pucharu Świata (przed nimi jeszcze dwa starty) wywalczą brąz i srebro mistrzostw europejskich. Jakby tego było mało, świetnie radził sobie także ich klubowy kolega, który trafiał na bardzo wymagających przeciwników.

Marcin Dzieński w ćwierćfinale pokonał rekordzistę olimpijskiego, Francuza Bassę Mawema, w półfinale faworyzowanego wicemistrza świata, Hiszpana Erika Noyę Cardonę, uzyskując w tym wyścigu najlepszy czas zawodów (5.45 s), który został nowym rekordem Polski. Dopiero w walce o złoto uznał wyższość Ukraińca Danyiła Bołdyrewa. Polak był blisko wyprzedzenia 30-letniego mistrza świata i mistrza Europy, ale jemu także przytrafił się mały błąd, co skończyło się srebrem. To czwarty medal ME w karierze Dzieńskiego, który w dorobku ma także tytuł mistrza świata sprzed sześciu lat.

– Bardzo się cieszyłem i i byłem mocno nakręcony. Energii dodawały mi sukcesy dziewczyn, a tłum kibiców mnie niósł. W biegu finałowym włączyło mi się myślenie i popełniłem mały błąd, a mogłem ustanowić rekord na poziomie 5.20 sek. – komentował dla TVP Sport zawodnik AZS ANS Tarnów.

Fot. Michał Walusza