To było niesamowitych pięć dni rywalizacji! Reprezentanci Polski ostatecznie przywieźli aż dziewięć medali z Akademickich Mistrzostw Świata w sportach umysłowych, które odbyły się w Ugandzie. Biało-czerwoni tylko potwierdzili, że są potentatami jeśli chodzi o szachy i brydża sportowego.

Akademicka Reprezentacja Polska poprawiła tym samym wyczyn sprzed dwóch lat. W Antwerpii nasi wywalczyli rekordowe osiem krążków i trudno było oczekiwać, że w Ugandzie uda się ten rekord wyśrubować. Tymczasem biało-czerwoni dali radę!

Do Entebbe, gdzie organizowano tegoroczne AMŚ, pojechało 14 polskich studentek oraz studentów. Zawody były wymagające, bowiem w ciągu kilku dni szachiści mieli do rozegrania dziewięć rund, a brydżyści kilkanaście partii. Do tego doszła rywalizacja w szachach błyskawicznych.

Sam wyjazd do Afryki mógł być dla zawodników atrakcyjny. Uganda to dla Polaków egzotyczny kraj, dlatego ciekawość naszych wysłanników na AMŚ była uzasadniona. Tym bardziej, że cel na zawody był jasny: zagrać na swoim wysokim poziomie. Jak nasi zawodnicy odnaleźli się w Ugandzie? – Było na pewno bezpieczniej, niż na początku zakładałem – tłumaczy Igor Janik z Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, wicemistrz świata w szachach błyskawicznych z Antwerpii. – Atmosfera turnieju też była dobra, więc nie mogliśmy narzekać. Wiadomo, że w takich miejscach organizatorzy też uczą się jak tworzyć wielkie turnieje dlatego baza może nie była idealna, ale porównując do poprzednich edycji Akademickich Mistrzostw Świata na pewno nie było tragedii.

Kiedy szachiści rozegrali już kilka rund w klasycznej odmianie, przyszedł czas na rywalizację w szachach błyskawicznych. Jak mówi sama nazwa konkurencji, turniej odbył się w jedno popołudnie. I Polacy mieli co świętować! Wśród mężczyzn złoty medal wywalczył Janik! – O medal było bardzo trudno. Tak naprawdę nie byłem faworytem i naprawdę musiałem się napracować, a przy okazji pomogło mi trochę szczęście. To nie tak, że złoto było dla mnie formalnością – ocenia akademicki mistrz świata.

Co więcej, biało-czerwone szachistki spisały się jeszcze lepiej i zajęły całe podium. Na najwyższym jego stopniu stanęła Julia Antolak (Akademia Leona Koźmińskiego w Warszawie), drugą lokatę wywalczyła Liwia Jarocka z Uniwersytetu Warszawskiego, a trzecią Anna Kubicka (ALK Warszawa). Tym samym Polska triumfowała również w klasyfikacji drużynowej.

– Fakt, że dziewczyny wywalczyły komplet medali tylko pokazuje, że jako reprezentacja jesteśmy najmocniejsi w tych zawodach i tutaj akurat nie ma dyskusji – dodaje z uśmiechem Janik. – Nasi przeciwnicy są jednak wymagający. Niektórzy wystawili słabsze składy, ale inni prezentowali naprawdę wysoki poziom.

Następnie szachiści wrócili już do rywalizacji w klasycznej odmianie szachów. Niezwykłą skutecznością popisał się Miłosz Szpar z Uniwersytetu Rzeszowskiego, który wygrał siedem pierwszych partii, co zapewniło mu triumf. Dopiero w końcówce zanotował remis i porażkę z Francuzami Yovannem Gatineau i Benjaminem Defromontem, którzy obok niego stanęli na podium.

– Cieszę się, że mogę nazywać się akademickim mistrzem świata. Ten turniej będzie kojarzył mi się z wieloma rzeczami, również z tym, że udało mi się zjeść roleksa – tajemniczo mówi Szpar. – Nie będę jednak zdradzał co to jest, a pointą było to, że wskoczyłem do basenu po ceremonii medalowej – dodaje z uśmiechem.

Również wśród kobiet nie zabrakło medalu dla Polski. Brąz wywalczyła Alicja Śliwicka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Polka przegrała jedynie z reprezentantką Indii Sainy Saloniki, która wywalczyła srebro. Ze zwyciężczynią zawodów, kolejną Hinduską Hagawane Aakankshy zremisowała. Warto dodać, że trzy kolejne miejsca poza podium również należały do biało-czerwonych. Zajęły je odpowiednio Antolak, Jarocka oraz Kubicka.

– Z Ugandy wracamy z wieloma medalami. Bardzo się cieszę, że naszym szachistom tak naprawdę udało się zdominować te zawody. W klasycznej odmianie wywalczyłam indywidualnie trzecie miejsce, choć miała aspiracje na więcej, bo miałam pierwszy numer startowy. Turniej i tak uważam za udany, bo było super! – podkreśla Śliwicka.

Doskonale spisali się także nasi brydżyści, którzy także do Ugandy polecieli w roli faworytów. W Antwerpii zdominowali bowiem całe rozgrywki, a do tego ponownie wystawili bardzo silną drużynę. Widać to było też w kolejnych partiach, bowiem w rundzie round robin biało-czerwoni przegrali tylko z Francją i Niemcami. Pozostałe osiem drużyn musiało uznać wyższość naszych studentów i Polacy pewnie awansowali do najlepszej czwórki.

– Francja i Niemcy byli naszymi głównymi rywalami. Mecze w tej fazie były grane na dużo krótszym dystansie, przez co jedno nieudane rozdanie ma dużo większy wpływ na wynik niż w takim finale czy półfinale, gdzie graliśmy tych rozdań 40. Wiedzieliśmy, że mecze te przegraliśmy nie dlatego, że przeciwnicy grali dużo lepiej od nas, tylko popełniliśmy błędy które nie powinny się zdarzyć – opowiada Kacper Kopka, jeden z naszych reprezentantów.

W półfinale nasza kadra zmierzyła się z Niemcami. Rywalizacja była rozłożona aż na dwa dni, a ostatecznie biało-czerwoni awansowali do wielkiego finału. Tam musieli zmierzyć się z Francją i w ostatecznych niedzielnych rozdaniach wywalczyli złoto! Skład akademickich mistrzów świata to Krzysztof Cichy, Tomasz Kiełbasa (obaj Uniwersytet Warszawski), Maciej Kędzierski (Akademia Górniczo-Hutnicza im. Stanisława Staszica w Krakowie), Kacper Kopka (Akademia Leona Koźmińskiego w Warszawie), Ryszard Rosikiewicz (Politechnika Wrocławska) oraz Filip Trojański (Szkoła Główna Handlowa w Warszawie).

– Mecz o mistrzostwo był mocno wyrównany. Po dwóch z czterech segmentów był remis i wszystko rozstrzygnęło się na przestrzeni ostatnich 20 rozdań – relacjonuje Kacper Kopka. – W takiej sytuacji każde rozdanie ma ogromne znaczenie. Dzień wcześniej rywalizowaliśmy z Niemcami w półfinale, co też nie należało do najłatwiejszych zadań. Ta wygrana dała nam lekkiego kopa przed finałem.

Polacy potwierdzili, że w brydżu sportowym nie mają sobie równych. – W obecnym składzie było trzech akademickich mistrzów świata sprzed dwóch lat. Dobrą dyspozycję potwierdziliśmy w fazie play-off, gdzie nie mogliśmy pozwolić sobie na żadne błędy – dodaje Kopka. – Niestety nie ma czasu na świętowanie, bo już za tydzień w niedzielę zaczynają się drużynowe mistrzostwa Europy we Wrocławiu, gdzie cała nasza drużyna będzie grała w reprezentacji Polski. Musimy wrócić z Ugandy, zregenerować się i walczyć o kolejne medale!

Warto wspomnieć, że w klasycznej odmianie szachów nasi reprezentanci również zdobyli złoty medal w klasyfikacji drużynowej. To oznacza, że łącznie biało-czerwoni z Ugandy przywieźli aż dziewięć medali!

Udział Akademickiej Reprezentacji Polski w Akademickich Mistrzostwach Świata wspiera strategiczny sponsor AZS – PZU oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki.