Ukazał się nowy numer Zeszytów Historycznych AZS. Ten rocznik wydawany formalnie przez Komisję Historyczną AZS jak zwykle zawiera 10 artykułów dotyczących historii sportu. Każdemu azetesiakowi, który lubi historię, lekturę tę gorąco poleca jej redaktor naczelny, dr hab. Robert Gawkowski.
Ten numer był wyjątkowy, bo niemal w całości poświęcony lubelskiemu AZS. I tak znajdziemy tu historię 100-letniego już AZS Lublin pióra prof. Mirosława Szumiły. To główny tekst zajmujący prawie 20% numeru. Autor opisuje dokonania lubelskich akademików i trudności z funkcjonowaniem klubu, jakie czasem w każdej organizacji występują. Lista sukcesów lublinian jest bogata i przekonuje nas, że lubelscy akademicy do ułomków nigdy nie należeli. Tekst Szumiły znakomicie uzupełniały wspomnienia nieżyjących już członków AZS: Kazimierza Sobockiego i Ryszarda Wnuka oraz frapująca opowieść Pawła Markiewicza o Lucjanie Piątku – legendzie lubelskich azetesiaków. To artykuły na tyle interesujące, że mogą zainspirować do stawiania pytań.
Otóż już w sierpniu 1944 roku AZS Lublin jako pierwszy z zespołów akademickich na terenie nowej Polski, reaktywował swoją działalność. Cześć i chwała za to ówczesnym akademikom, tym bardziej, że łatwo nie było, bo jeszcze przecież trwała wojna. W maju 1945 r. prezesem został Stanisław Krzykała – ówczesny wiceburmistrz Lublina. O Stanisławie Krzykale wspominają wszystkie cztery wzmiankowane artykuły, więc musiała to być postać znaczna. No i wziąłem obywatela Staniława Krzykałę pod lupę.
Okazało się że był przedwojennym działaczem komunistycznym studiującym na … Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Gdy w 1945 roku obejmował prezesurę nad lubelskim AZS, był porucznikiem Urzędu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czyli po prostu ubekiem. Nie wiemy, czy przed wojną miał jakiś kontakt z AZS. Na pewno od czerwca 1937 nie miał, bo od tego momentu, aż do września 1939 r. siedział w polskim więzieniu za działalność komunistyczną. W pełni rozumiem, że pisanie o nim w kontekście wpływu komunistycznej władzy na działalność AZS nie bardzo pasowało do rocznicowego i jubileuszowego wydania Zeszytów z okazji stulecia AZS Lublin. Jako redaktor naczelny miałem wpływ na publikowane artykuły, ale z powodów tak pięknego jubileuszu nie wypadało poruszać trudnych spraw.
Jubileusz już jednak minął. Taryfa ulgowa się skończyła, dlatego będę namawiał historyków z Lublina, aby podjęli badania w kierunku wyjaśnienia kilku spraw. Czy towarzysz Stanisław Krzykała był szefem AZS, bo poczuł miętę do sportu? Może tak, a może nie.
Sprawa tak naprawdę nie dotyczy tylko lubelskiego sportu. W czasach stalinowskich donosiciele i funkcjonariusze UB byli zapewne we wszystkich organizacjach, także w naszych AZS-ach. Dla przykładu w stołecznej sekcji żeglarskiej AZS przewodził Donat Czerewacz. To znany później filmowiec oskarżany o bycie tajnym współpracownikiem Urzędu Bezpieczeństwa, który doprowadził do aresztowania i w konsekwencji do śmierci bohaterskiego żołnierza AK Jana Rodowicza „Anody”. Dodajmy, że „Anoda” też był członkiem AZS.
Mało o tym wiemy i myślę, że jest tu pole badawcze dla historyków. Jeśli ten numer Zeszytów Historycznych AZS zainspiruje kogoś do dalszych badań, to znaczy, że nasz rocznik spełnił swe zadanie.
Zeszyty Historyczne AZS do ręki trzeba wziąć także i z innego powodu. Czytelnik znajdzie tu wywiad z Tomaszem Wójtowiczem, autorstwa Pawła Markiewicza. Wójtowicz to legenda naszej siatkówki. Zmarł 24 października, kilkanaście dni po ukazaniu się Zeszytów. Zapewne tego wywiadu nie zdążył już przeczytać. Ze smutkiem więc informuję, że w ZH AZS znajdziecie Państwo ostatni w życiu wywiad naszego siatkarskiego mistrza.
Zeszyty Historyczne AZS w wersji internetowej dostępne są na stronie >>> azs.pl.
Tekst: dr hab. Robert Gawkowski – redaktor naczelny ZH AZS
Fot. Ewa Milun-Walczak