Dwie męskie i jedna żeńska ekipa z Polski awansowały do ćwierćfinałów w tenisie podczas EUG 2022. We wtorek początek rywalizacji pucharowej.
Żeńska drużyna ALK Warszawa na razie nie ma sobie równych i bez większych problemów przeszła przez fazę grupową. Akademickie mistrzynie Polski z kilku ostatnich sezonów najpierw rozprawiły się z Portugalkami, by w drugim spotkaniu wygrać z Uniwersytetem w Innsbrucku po trzysetowym meczu deblowym. Polki zajęły pierwsze miejsce w swojej grupie i we wtorek czeka je ćwierćfinał z Uniwersytetem w Nottingham.
Po jednej porażce zaliczyli nasi panowie. Uniwersytet Warszawski najpierw jednak dość gładko ograł ekipy z Getyngi i Uniwersytet Północny z Chorwacji. – Trafiliśmy na całkiem przyjemną grupę. Widziałem, że inne zespoły grały dużo lepiej niż nasi rywale. Prawdziwe granie rozpocznie się dopiero od ćwierćfinałów – komentował Andrzej Zychowicz, który pierwsze poważne problemy napotkał dopiero w ostatnim spotkaniu grupowym z Uniwersytetem Erasmusa z Rotterdamu. W rywalizacji z Geertem Stadem Polak wygrał pierwszego seta, oddał drugiego, by w trzecim prowadzić 4:1 i… nie utrzymać dobrego wyniku. Pięć z rzędu przegranych gemów oznaczało pierwszy oddany pojedynek w pierwszym europejskim występie studentów UW.
– Rywal zagrał lepiej. Ja zwolniłem, a on stał się bardziej agresywny, a w dodatku sprzyjało mu szczęście. Trafiał w linię, piłka przechodziła po siatce lub odbijała się od dziur – dodał Zychowicz, który od trzech lat startuje w AMP i zdobył już w nich dwa medale. Na zmagania do Łodzi dotarł niemal wprost z sali egzaminacyjnej. – Studiuję zarządzanie finansami. W czwartek miałem egzamin wstępny na magisterkę i zobaczymy, co będzie dalej. Tu każdy dzień jest inny. Dziś dobrze może grać bekhend, jutro serwis. Wszystko może się zmienić. Optymistycznie patrząc, możemy myśleć o półfinale, choć do tego bardzo pomogłoby nam zwycięstwo z Holendrami – podsumował, licząc mocno na Adama Kwiatkowskiego, który stawał do drugiego singla.
Ten przed swoim meczem nieco obawiał się rywala, który w czasie rozgrzewki wyglądał, jakby chciał zmieść Polaka z kortu. Ten dość szybko dał się przełamać w pierwszym secie, ale niebawem przejął inicjatywę, doprowadzając rywala do furii. – Na początku nie czułem się pewnie, trochę brakowało mi serwisu, ale udało się wygrać tę partię. Drugą rozpocząłem dobrze, szybko przełamałem rywala i było już dużo lepiej. Niebawem udało mi się wybronić z 15:40 i wiedziałem już, że będzie dobrze – komentował Kwiatkowski, który swoją precyzją powodował coraz większy stres u Luuka Ven Eeuvena. Ten po dwóch z rzędu podwójnych błędach serwisowych i kolejnym przełamaniu gotów był roztrzaskać swoją rakietę o kort AZS Łódź.
– Trochę brakuje mi grania meczowego, dlatego cieszę się, że mogę tu powalczyć z takimi solidnymi rywalami. Same treningi to jednak nie to samo – komentował Kwiatkowski, który obronił licencjat na Wydziale Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych UW i nie zamierza na tym poprzestać. – Jestem bardzo zadowolony z tych studiów, choć na początku nie byłem mocno do nich przekonany. Zamierzam dalej grać w drużynie uniwersyteckiej. Mam kolegów do przebicia. W drużynie jest weteran, Piotrek Kropiwnicki, który już co najmniej dziesięć razy startował w AMP i tylko z powodu wieku nie mógł wystąpić w EUG – dodał, rozpoczynając szybką regenerację przed deblem, który miał przesądzić o losach pierwszego miejsca w grupie. – Na EUG jest świetnie w porównaniu z AMP. Tam mamy dwa mecze dziennie, co oznacza, że ostatnio w ciągu trzech dni musiałem rozegrać 11 pojedynków. Tu jest zdecydowanie inaczej – podsumował, z optymizmem spoglądając na decydujące rozstrzygnięcie.
W deblu Kwiatkowski z Zychowiczem przegrali jednak 4:6 i 5:7, co oznaczało, że do ćwierćfinału przystąpią z drugiego miejsca. Podobnie zresztą stało się w przypadku ekipy ALK Warszawa, która wszystkie mecze grupowe musiała rozstrzygać w grach podwójnych. Ten pierwszy, z Uniwersytetem z Bordeaux, zakończył się porażką w super tie–breaku, który trwał do godz. 22:30. – Graliśmy przy niezbyt dobrym oświetleniu. Ciężko było z widocznością. Poza tym nasza grupa była bardzo wyrównana – komentował Maksymilian Samojłowicz, który także debiutował w walce o europejskie tytuły w sporcie akademickim.
Fazy grupowej nie przeszły jedynie tenisistki Uniwersytetu Medycznego z Poznania, który w ostatnich AMP już kilka razy stawały na podium. Zofia Stanisz i Julia Przybylska mogą mówić o sporym pechu. Nie dość, że ich grupa była czterozespołowa, to wszystkie mecze przegrały w pojedynkach deblowych (dwa razy w super tie breaku 7:10).