To może być niezwykły początek mistrzostw świata dla polskich lekkoatletów. Już pierwszego dnia zmagań w amerykańskim Eugene w szranki staną młociarze, a wśród nich Paweł Fajdek z AZS AWF Katowice, który od 2013 roku nie schodzi z najwyższego stopnia podium mistrzostw świata i ma na koncie cztery złote medale. Teraz ma jednak wielkiego rywala – polskiego mistrza olimpijskiego Wojciecha Nowickiego.
– Wojtek i ja to już marka. Z każdych zawodów przywozimy medale i mam nadzieję, że tę passę uda się podtrzymać i zostanę po raz piąty mistrzem świata, a Wojtek zdobędzie srebro. Plan jest więc prosty – śmieje się Fajdek. – Wierzę w to, że uda mi się obronić tytuł, choć dawno nie było tak wielu równych zawodników, ale ja nie oglądam się na innych, robię swoje. Nie jestem do końca zadowolony z tegorocznych rzutów, nie jestem liderem tabel, ale najważniejsza impreza zaczyna się jutro i wtedy muszę pokazać na co mnie stać.
Fajdek ma wielką motywację, bo jeśli zdobędzie w Eugene medal – obojętnie jakiego koloru – to zostanie najbardziej utytułowanym polskim lekkoatletą w historii mistrzostw świata. Na ten moment dzieli to miano z Anitą Włodarczyk, której w Eugene, z powodu kontuzji, nie ma. A gdyby zdobył złoto to trafi do elitarnego grona kilkunastu lekkoatletów z pięcioma triumfami w mistrzostwach świata.
Lekko nie będzie, także dlatego, że polski mistrz będzie musiał rzucać zastępczym młotem, bo ten, z którego korzysta na najważniejszych zawodach został zgubiony przez linie lotnicze. W weekend poprzedzający przylot do Stanów Zjedoczonych Fajdek miał startować we Francji, ale nie zdążył na zawody z powodu opóźnionego lotu, a później okazało się, że jego młot zaginął.
– Trochę zakłóca mi to komfort, ale myślę, że szybko przyzwyczaję się do nowego młota, który w Eugene, mam nadzieję, będzie latał daleko. Wystarczy chwilę potrenować, żeby się przestawić, więc tu problemów się nie spodziewam. Z moim doświadczeniem poradzę sobie – zapewnia Fajdek.
Od wczoraj Fajdek wraz ze swoim trenerem Szymonem Ziółkowskim jest już w Eugene, po krótkim zgrupowaniu w Seattle. Tym razem podróż przebiegła spokojnie i bez opóźnień, a bagaż też dotarł na miejsce. Fajdek chce mistrzostwa wziąć z marszu, bo młociarze wystąpią już na samym początku. Finał rzutu młotem mężczyzn zaplanowany jest bowiem już na 16 lipca. Walka o złoty medal rozpocznie się o godz. 21 polskiego czasu.