Monika Hojnisz-Staręga wraz z reprezentantkami Polski przygotowuje się do sezonu olimpijskiego w biathlonie. W weekend zawodniczka KS AZS AWF Katowice zajęła wysokie miejsce w prestiżowych zawodach w Wiesbaden.

Zeszły sezon był pewnym rozczarowaniem dla niespełna 30-letniej biathlonistki. Liderka biało-czerwonych dwa lata temu kończyła cykl walki o Kryształową Kulę na 12., a trzy lata temu – na 10. miejscu. Ostatnia odległa, 33. lokata w klasyfikacji generalnej w żadnym stopniu nie zaspokoiła ambicji Hojnisz-Staręgi. Chorzowianka zaledwie raz kończyła PŚ w TOP 10. Czy przyczyną tego stanu rzeczy były wyłącznie problemy zdrowotne, czy również błędy w przygotowaniach?

– Myślę, że na ten wynik złożyło się wszystko po trochu, czynników mogło być wiele. Wiadomo, pierwszy rok z trenerem Greisem i zaaplikowany trening stanowił pewien bodziec, ale później organizm się przyzwyczaił. Jestem typem zawodnika, który nie tyle nie toleruje objętości treningowej, ale trochę było tego za dużo. Zabrakło mi szybkich treningów i startów. Nie zwalam wyłącznie na trenera, bo pamiętam, że z różnych startów wyłączała mnie kontuzja – opowiada nam Monika Hojnisz-Staręga.

Rok temu, w rozmowie z nami, przedstawicielka KS AZS AWF Katowice deklarowała, iż mierzy wyżej niż we wcześniejszych sezonach.

– Po tym, jak człowiek dwukrotnie z rzędu kończy blisko czołówki PŚ, ma prawo myśleć o czymś więcej niż pierwsza dziesiątka. Przed sezonem nigdy nie wiadomo, co będzie, a ubiegły sezon w moim wykonaniu daje tego najlepszy obraz – opowiada.

Nieco na osłodę przyszły występy w międzynarodowych czempionatach. W mistrzostwach Europy, rozgrywanych w Dusznikach-Zdroju, Hojnisz-Staręga nie miała sobie równych w biegu indywidualnym. Po zdobyciu złota w tej konkurencji postanowiła odpuścić dalszą rywalizację o medale Starego Kontynentu, żeby skupić się na właściwym przygotowaniu do mistrzostw świata w słoweńskiej Pokljuce. Walka wśród najlepszych biathlonistek globu nie była dla niej tak udana, jak zeszłoroczne występy w Anterselvie. Hojnisz-Staręga dwukrotnie była sklasyfikowana na 16. pozycji w biegu indywidualnym i pościgowym, chociaż gdyby nie błędne strzelanie w tym pierwszym, mogła pokusić się nawet o medal.

Teraz chorzowianka wraz z koleżankami szykuje formę na nowy sezon. Polki trenowały m.in. w Ustce, Oberhofie czy Zieleńcu, a kilkanaście dni temu wróciły z obozu we włoskim Bormio.

– Mieszkaliśmy i trenowaliśmy tam na wysokości 2200 m n.p.m. Ci, którzy trenują w takich warunkach, wiedzą, że już samo mieszkanie na tej wysokości daje w kość. Zawsze wydawało mi się, że mnie to nie rusza, ale w tym roku poczułam reakcję na te bodźce. Może to już ze starości – śmieje się nasza reprezentantka.

Do sezonu olimpijskiego Hojnisz-Staręga zaczęła przygotowania nieco później niż większość koleżanek z reprezentacji. Wszystko za sprawą wcześniejszych ustaleń z Michaelem Greisem, ówczesnym selekcjonerem Polek, który w międzyczasie rozstał się z naszą kadrą. Jego miejsce zajął Adam Kołodziejczyk, dotychczas dyrektor sportowy Polskiego Związku Biathlonu.

– Kiedy odchodził Greis, przeczuwałyśmy, że to Kołodziejczyk może zająć jego miejsce. To taki nowy-stary trener. Z naszej grupy kadrowiczek miałam chyba największą styczność z nim. Paręnaście lat już się znamy. Znam również jego warsztat treningowy i podejście. Jego trening zawsze mi służył i w parze z nim szły wyniki. Kilka lat przerwy może stanowić nowy bodziec. U Kołodziejczyka kładzie nacisk na krótsze i szybsze treningi, w większej intensywności. Preferuje trening siłowy, czego mi na pewno brakowało. Kiedy objął kadrę, usiadłam razem z trenerem Kołodziejczykiem, przedstawiając mu, nad czym chciałabym popracować. On wcześniej wypisał sobie spostrzeżenia i mimo że przez cztery lata nie współpracowaliśmy, to nasze wnioski były niemal w całości te same. Jestem pozytywnie nastawiona, atmosfera jest w porządku, a myślę, że jest to ważne dla każdego zawodnika, żeby relacje były poukładane – przedstawia Hojnisz-Staręga.

Problemy zdrowotne nie stoją na przeszkodzie, to i forma w sezonie letnim zaczyna napawać optymizmem. Hojnisz-Staręga w czerwcu w Czarnym Borze została złotą medalistką mistrzostw Polski w biathlonie letnim, triumfując we wszystkich trzech konkurencjach. Do tego w ostatni weekend udanie zaprezentowała się w prestiżowym City Biathlon w niemieckim Wiesbaden, zajmując wysokie, piąte miejsce i tracąc blisko dwie minuty do Włoszki Dorothei Wierer. Od początku tego tygodnia potrwa dziesięciodniowy obóz reprezentacyjny w Dusznikach-Zdroju, a na koniec miesiąca czeka ją jeszcze występ w MŚ w nartorolkach w czeskim Nowym Meście (26-29 sierpnia).

Czy Hojnisz-Staręga, mając na uwadze perspektywę występów na igrzyskach olimpijskich w Pekinie, poświęci pierwszą część PŚ jako etap wyłącznie treningowy? Jako że wśród Polek mamy komfort czterech miejsc na igrzyska, może czuć się „pewniakiem” w kadrze Kołodziejczyka.

– Co roku mamy jakąś docelową imprezę i tak podejdziemy również w tym roku. Na igrzyska czekałyśmy cztery lata i chciałoby się mieć szczytową formę właśnie na nich. Nie zmienia to faktu, że cieszyłaby mnie równa dyspozycja od początku sezonu. Jakieś jednostkowe starty w okolicach TOP 10 z pewnością dodałyby wiary. Nauczona poprzednimi sezonami wiem, że to zamknięte koło – osiągając coś, to nakręca na przyszłość. Nic nie będę deklarować, ale chciałabym poczuć to, co dwa i trzy lata temu. Chciałabym znów się liczyć z czołówką co start – planuje Hojnisz-Staręga.

Nowy cykl PŚ rozpocznie się zawodami w szwedzkim Oestersund (27-28 listopada). Igrzyska olimpijskie w Pekinie są zaplanowane na 4-20 lutego przyszłego roku.

Autor: Artur Kluskiewicz