To był kolejny dobry rok w wykonaniu Maćka Rutkowskiego i kolejne potwierdzające to podium! Azetesiak z Poznania pokazał w nim dobrą formę i mimo wielu przeciwności kończy zawody na świetnym, trzecim miejscu!
To był bardzo długi, trwający osiem miesięcy sezon, pełen wzlotów i upadków. Maciek Rutkowski był przygotowany na tyle, żeby bić się o tytuł, ale zabrakło szczęścia. Wyniki czołowych zawodników na tle całego sezonu pokazują, jak trudno jest utrzymać wysoką formę podczas praktycznie ośmiomiesięcznego touru PWA. Broniący tytułu Rutkowski w tym roku wygrał pierwsze zawody na jeziorze Garda, a w kolejnych edycjach był w pierwszej dziesiątce. Nie ustrzegł się jednak błędów i problemów technicznych, które odebrały mu mistrzostwo na ostatniej prostej.
– Pływałem równo, ale do wygrania tytułu zabrakło po jednym dobrym wyścigu na Fuerteventurze, Sylcie i w Japonii. Za każdym razem, gdy wyścig eliminacyjny poszedł mi dobrze, później wydarzało się coś złego. A to drobny błąd i falstart albo niezależne ode mnie, jak tutaj w Japonii. Minutę przed startem uderzyłem w jakąś betonową konstrukcję pod wodą i cały się pociąłem. To oczywiście nie zmienia faktu, że ten tytuł był w moim zasięgu i miałem ku temu wszystkie narzędzia – komentował zawodnik AZS Poznań.
Maciek Rutkowski w Yokosuce zajął czwarte miejsce, a sezon zakończył na bardzo dobrym trzecim, remisując w punktacji generalnej z drugim Amado Vrieswijkiem (40300), który wygrał dwie ostatnie imprezy sezonu. – Amado miał bardzo mocną końcówkę. Dlatego wygrał ze mną w tiebreaku, ponieważ ja miałem tylko jedno zwycięstwo a on dwa – z Syltu i Japonii – komentował Rutkowski. Mistrzem świata w slalomie tegorocznego touru został Włoch Matteo Iachino, drugi był Holender Amado Vrieswijk.
Po zakończonym sezonie Maciek Rutkowski ma plan skorzystać z zasłużonego wypoczynku, by od przyszłego roku z nową energią realizować autorskie projekty promujące windsurfing i szeroko rozumiany sport. W kolejnym roku powróci również do intensywnych treningów, by być gotowym na kolejny tour PWA. Przyszły rok to również rok olimpijski i kto wie, co może się w tej kwestii wydarzyć.
foto: Carter/PWAWorldTour