Magda Linette w świetnym stylu rozpoczęła bieżący sezon. Czy przymusowa przerwa związana z pandemią koronawirusa zatrzyma marsz zawodniczki AZS OŚ Poznań w kierunku ścisłej, światowej czołówki?
W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy Linette systematycznie pnie się w drabince kobiecego tenisa. W zeszłym roku po raz pierwszy w karierze wygrała turniej rangi WTA. W sierpniu, tuż przed wielkoszlemowym US Open, Linette zwyciężyła w Nowym Jorku. Mogła wygrać również jesienią, ale w finale zawodów w Seulu lepsza okazała się Czeszka Karolina Muchowa. Na drugi turniejowy triumf musiała poczekać do lutego i startu w Tajlandii.
Skąd zatem metamorfoza zawodniczki, która przez lata pozostawała w cieniu Agnieszki Radwańskiej, a o której nawet w Polsce było ciszej niż o Idze Świątek?
– To nie jest coś zaskakującego. Jeżeli popatrzymy na jej karierę z perspektywy pięciu-siedmiu lat, to jej rozwój jest widoczny. Magda cały czas szła swoim trybem do przodu, chociaż może nie w takim tempie jak Agnieszka Radwańska czy teraz Iga Świątek. W pewnym momencie zdecydowała się na trudny krok i wyjazd z kraju, co było niespotykane dla większości polskich tenisistów. Zaczęła trenować w Chorwacji, zbudowała swój sztab, a później, idąc za swoim szkoleniowcem, przeniosła się do południowych Chin – opowiada nam Adam Romer, ekspert tenisa, redaktor naczelny magazynu Tenisklub.
Licząc występy w Fed Cup w barwach reprezentacji Polski, a także start w tajskim Hua Hin Linette wykręciła serię ośmiu kolejnych wygranych. Następnie, na twardych kortach w Dausze, odpadła już w I rundzie turnieju i to po kolejnej porażce z Muchową (3:6, 1:6). Z kolei kontuzja uda sprawiła, że Linette wycofała się z Monterrey Open. Efektem znakomitej formy poznanianki i zwycięstw w turniejach International Series był kolejny awans w rankingu WTA – tym razem na 33., najwyższe w karierze miejsce (stan na dzień 17 lutego 2020 r.).
– Swego czasu w gronie dziennikarzy rozmawialiśmy z Markiem Gellardem, trenerem Magdy, który prosił o czas dla niej, mówiąc, iż dalej będzie się rozwijać. Dziś doszła do najlepszego 33. miejsca w karierze i to na dodatek bez spektakularnego sukcesu w Wielkim Szlemie. Jest też drugą po Radwańskiej Polką, która wygrała turnieje WTA. Od przynajmniej dziesięciu lat pracowała na ten sukces – tłumaczy Romer. – Gdyby dwa lata temu zapytano mnie, czy Magda będzie tuż za czołową trzydziestką rankingu WTA, w lepszym położeniu niż Ula Radwańska, to sceptycznie zapatrywałbym się na to. Bardziej myślałem, że utrzymanie miejsca w pierwszej setce będzie dla niej sporym osiągnięciem. Dziś okazuje się, że Linette przesuwa swoje granice, więc spekulacje nie mają sensu, tym bardziej że sezon stał się zwariowany i przewróci wiele rzeczy. Jeżeli wyjdą jej jeden czy dwa dobre występy na wielkoszlemowych turniejach, to dalszy awans jest możliwy -– dodaje.
Zdaniem Romera, ciężko jest przewidzieć, dokąd sięga szczyt możliwości Linette. – Plusem dla Magdy jest też obecna sytuacja w kobiecym tenisie i brak dominujących zawodniczek. Starsze mistrzynie powoli schodzą z piedestałów, a młodsze chyba jeszcze nie dorosły do oczekiwań wysuwanych wobec nich. Ten sport stał się niezwykle wymagający, część zawodniczek nie wytrzymuje obciążeń fizycznych. To także działa na korzyść Magdy, która jest jedną z najlepiej przygotowanych tenisistek – uważa redaktor naczelny magazynu Tenisklub.
Tenisistka AZS OŚ Poznań może podwójnie żałować, że w obliczu rozprzestrzeniającego się koronawirusa zawodowy sport zaprzestał rywalizacji. Przewidywano, że dyspozycja i aktualna pozycja rankingowa mogły pozwolić Linette na rozstawienie w gronie 32 najlepszych rakiet w prestiżowym Roland Garros w Paryżu. Nie brakowało opinii, że w bieżącej formie pokonanie nieszczęsnej, wielkoszlemowej trzeciej rundy (na tym etapie Magda kończyła rywalizację we Francji w 2017, w Australian Open w 2018 i w Wimbledonie w 2019 roku) jest jak najbardziej realne. Federacje zawiesiły jednak wszelkie rozgrywki przynajmniej do początku czerwca i bardzo prawdopodobne, że kalendarz startów zostanie gruntownie przebudowany zwłaszcza, że na 2021 rok przełożone zostały letnie igrzyska olimpijskie w Tokio. Wysoka forma Linette dawała również nadzieję na udany start w tej imprezie. Startując w Japonii, poznanianka mogłaby poprawić występ sprzed czterech lat. Wówczas, w Rio de Janeiro, polska rakieta odpadła w pierwszej rundzie z rozstawioną z numerem 14. Rosjanką Anastasiją Pawluczenkową 0:2 (0:6, 3:6).
– Dla zawodników to nietypowa sytuacja. Trzeba jakoś grać, podtrzymywać formę. Może się okazać, że zostanie zlikwidowany okres bezstartowy w listopadzie-grudniu i właśnie pod koniec roku pojawi się część turniejów – przewiduje Romer. – W przypadku przesunięcia igrzysk o rok, sprawa sama się załatwi.
TEKST: Artur Kluskiewicz, Paweł Skraba