Liderka AZS UE Wrocław nie lubi grać przeciwko… siostrze

0
995
Anna Węgrzyn wraz z Kasią, swoją siostrą

Anna Węgrzyn to jedna z najlepszych polskich tenisistek stołowych młodego pokolenia. W tym sezonie również w ekstraklasie prezentuje wysoką formę i jest pewnym punktem AZS UE Wrocław.

Przez pandemię wielu sportowców do dziś szuka optymalnej formy, a u pani jest wręcz przeciwnie. Dyspozycja lepsza niż przedtem, a i sukcesów ostatnio nie brakowało.
Anna Węgrzyn (pingpongistka AZS UE Wrocław, studentka Uniwersytetu Ekonomicznego): Początkowo, przez pierwsze miesiące nie było rywalizacji, ale wraz z siostrą Kasią w rodzinnych stronach zorganizowałyśmy sobie małe centrum treningowe. Kupiłyśmy różne przyrządy, jak bieżnię czy rowerek. Mieszkamy na wsi, w domku z dużym ogródkiem, do którego można wyjść i choćby poćwiczyć ze skakanką. Do tego tata przywiózł nam stół do gry od Leszka Kawy, naszego pierwszego trenera. Wstawiłyśmy go do… garażu. Podłoga w nim może i była daleka od idealnej, z kamyczkami, ale to zawsze coś, by nie wypaść z rytmu treningowego. W czerwcu podeszłyśmy z siostrą do matury, a od lipca wróciłyśmy już do normalnych zajęć w klubie i kadrze.

Końcówka ubiegłego roku była dla pani małym pasmem sukcesów. Najpierw zwyciężyła pani w Grand Prix w Nowym Dworze Mazowieckim, oddając jedynie seta w finale. Niewiele jednak brakowało, aby zabrakło pani w tym turnieju.
Miałam problem ze śródstopiem, przez który nie mogłam trenować ani nawet chodzić przez dwa i pół tygodnia. Sama nie wiedziałam, czy jechać na te zawody. Chodziłam na zabiegi do fizjoterapeutki, stosowałam specjalną maść i jakoś mi przeszło. Ostatecznie jest już po kontuzji, ale na samo Grand Prix pojechałam z bólem. Nie wiedziałam, czy dobrze robię, jadąc do Nowego Dworu, ale ostatecznie radość po wygranej była większa niż ból.

Z kolei w grudniu, w TOP 16 w Gdańsku, również dotarła pani do finału. Aby dostać się do niego, trzeba było pokonać… własną siostrę. Pewnie ciężko się gra zawodniczkom, kiedy obie znają swoje atuty i wady „na wylot”.
To dziwne uczucie, kiedy gramy. Z jednej strony chce się jak najlepiej dla siostry, a z drugiej każda chce wygrywać. Między nami nie ma żadnej rywalizacji. Po wspólnych meczach nie ma kłótni czy wypominania sobie. Ktoś musi przegrać, żeby ktoś wygrał. Generalnie ciężko mi się gra z Kasią. Wcześniej tak było choćby we wrześniu, w młodzieżowych mistrzostwach Polski w Sępólnie Krajeńskim, gdzie w finale pokonała mnie 4:0. Cieszę się więc, że udało mi się zrewanżować za tamtą porażkę.

W finale TOP 16 w Gdańsku tym razem uległa pani Natalii Partyce, zdecydowanej faworytce zawodów.
W Trójmieście była naprawdę mocna obsada. Po cichu liczyłam na miejsce w czwórce, ale obecność w finale nawet mnie zaskoczyła. Bardzo się cieszę z drugiej lokaty i nawet nie zamierzam narzekać, że druga kolejna wygrana przeszła mi koło nosa. Natalia jest bardzo mocną rywalką, a na dodatek jakoś ciężko było mi wejść w finał. Tuż przed nim, w emocjonującym meczu o trzecie miejsce, walczyła Kasia. Zawsze przeżywamy, gdy druga z nas gra swoje spotkanie. W finale z Partyką dobrze zaczęło mi się grać dopiero w czwartym secie, ale to było zbyt późno. Nie zmienia to jednak faktu, że z Gdańska wróciłam zadowolona.

Kiedy młodemu sportowcowi niemal wszystko wychodzi, a sukces goni sukces, bardzo łatwo można się tym zachłysnąć.
Jestem z siebie dumna po zwycięstwach, ale dalej ciężko pracuję i mam nadzieję, że będę dalej się rozwijać. Trzeba patrzeć w przyszłość, a nie wiecznie rozpamiętywać, czy bazować na tym, co dotychczas się osiągnęło.

Będąc przy lidze, mając na tyle perspektywiczny skład, myślicie o detronizacji Enei Siarki Tarnobrzeg w bliższej lub dalszej przyszłości?
Fajnie by było utrzymać wysokie, trzecie miejsce w Ekstraklasie albo i je poprawić, lecz nie myślimy o tytule. Enea ma mocny skład. Z tarnobrzeżankami zawsze gra się bardzo ciężko, ale nigdy nie podchodzimy do walki ze zwieszonymi głowami, tylko z nadzieją na wygraną.

W ekstraklasie mało jest zawodniczek z lepszym bilansem pojedynków. Chcąc się dalej rozwijać sportowo, konieczna będzie zmiana ligi i otoczenia, czy na razie przyszłość wiąże pani z AZS UE Wrocław?
W klubie mamy bardzo dobre warunki treningowe, a w drużynie panuje świetna atmosfera. Na dodatek na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu rozpoczęłam studia zaoczne na kierunku zarządzenia. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, ale na razie nie zastanawiam się nad zmianą.

Rozmawiał: Artur Kluskiewicz