Badminton nie może się znudzić

1
1978

Już jutro rusza finałowy turniej Akademickich Mistrzostw Polski w badmintonie. Po organizacji kilku półfinałów AMP Uniwersytet Medyczny w Łodzi w końcu będzie gościł najlepsze drużyny w kraju. Imprezę na plakacie promuje reprezentantka gospodarzy Urszula Karwowska. 

Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem i czy od samego początku wybrałaś właśnie badminton?

Odkąd pamiętam, zawsze lubiłam się ruszać. Rodzice często zabierali mnie na boisko lub przejażdżki rowerowe, a takie wydarzenia łączyły się z zabawą i dawały radość. Pierwszą dyscypliną, którą regularnie trenowałam było judo, jednak szybko przerwałam i odnalazłam nową pasję – badminton.

Za co najbardziej lubisz swoją dyscyplinę?

Badminton łączy w sobie wiele sprawności m.in. wytrzymałość, szybkość, zręczność, skoczność czy gibkość. Ponadto, trzeba mieć „silną głowę”, czyli umieć skoncentrować się w każdych warunkach i nie poddawać, niezależnie od sytuacji. To wszystko sprawia, że nie może się znudzić.

Co uznajesz za swoje najlepsze osiągnięcie w karierze?

Karierę wyczynową zakończyłam szybko, bo już w wieku 18 lat. Obiektywnie, największym osiągnięciem byłoby wicemistrzostwo Polski juniorów w grze pojedynczej. Jednak ważniejsze dla mnie było poznanie wielu wartościowych ludzi z całej Polski, z którymi wciąż utrzymuję kontakt. Również nauczenie się zasad zdrowej rywalizacji i konsekwentnego dążenia do celu uznaję za osiągnięcie, gdyż procentuje to w życiu. Na przykład tuż po osiągnięciu pełnoletniości przebiegłam z dobrym czasem maraton.

Startowałaś już w Akademickich Mistrzostwach Polski. Jakie masz wspomnienia z tej imprezy? Czy te zawody różnią się od innych turniejów, w których bierzesz udział?

W zeszłym roku po raz pierwszy miałam okazję wystąpić w AMP, skąd przywiozłam bardzo pozytywne wspomnienia. Podobało mi się poczucie współpracy z drużyną, team spirit, o który trudno podczas innych zawodów. Badminton to sport indywidualny, zdarza się grać nawet przeciwko zawodnikom z tego samego klubu. Natomiast podczas AMP cała drużyna tworzy jedność i aby wygrać, musimy nawzajem się uzupełniać i wspierać.

Finał AMP w badmintonie odbędzie się w tym roku na obiektach Twojej uczelni – łódzkiego UMedu. Chciałoby się powiedzieć – w końcu, bo  UMed od kilku lat liczył na organizację turnieju finałowego. Jak podchodzisz do grania u siebie? Czy towarzyszą mu inne emocje niż wtedy, kiedy startowaliście w innych miastach?

Cieszę się, że to UMed organizuje finał, ale wszyscy wyobrażaliśmy sobie to trochę inaczej. Chcieliśmy, aby nasze rodziny i znajomi mogli nas dopingować. Jednak ze względów bezpieczeństwa, duża część z nich nie pojawi się na hali. Granie u siebie podnosi poziom adrenaliny – nie tylko trzeba ładnie zagrać, lecz również zaprezentować się jako dobrzy gospodarze. Nowe wyzwania  podnoszą poprzeczkę, ale pokonanie ich sprawia jeszcze większą radość.

Mówimy UMed Łódź, myślimy – badminton! Jakie cele stawiacie sobie jako zespół przed tegorocznym finałem AMP? Czy odczuwacie presję, albo może sami sobie ją narzucacie?

Naszym celem jest właśnie zaprezentowanie się z dobrej strony. Pod względem czysto sportowym – trener nie wywiera na nas żadnej presji. W drużynie obok zawodników z długą przeszłością badmintonową, są również osoby dopiero zaczynające swoją przygodę. Dlatego bardziej nam zależy na wykorzystaniu umiejętności, których nauczyliśmy się podczas ostatniego roku.

Łączysz grę w badmintona ze studiami na Uniwersytecie Medycznym. Czy to trudna sztuka? Jak Ci się udaje być zaangażowaną zarówno w treningi, jak i studia na medycznym kierunku?

Studiuję na kierunku lekarskim, który jest bardzo wymagający i czasochłonny, a ponadto zajmuję się pracą naukową. Nie ukrywam, że jest to mój priorytet. Staram się jednak nie opuszczać treningów – one stanowią doskonałą odskocznię od codziennego życia.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj