To będą trzecie igrzyska olimpijskie Konrada Bukowieckiego, ale okupione największym bólem i wysiłkiem w karierze. Zmagający się przez ostatnie dwa lata z kontuzjami polski kulomiot rzutem na taśmę zapewnił sobie start w Paryżu.
– Reprezentowanie Polski na igrzyskach olimpijskich jest wielkim zaszczytem i najważniejszym moim celem, jaki stawiałem przed sobą w tym roku. Dla mnie wyjazd na trzecie igrzyska olimpijskie w karierze jest sprawą bardzo ważną. Ostatnie dwa lata to była walka z kontuzjami, więc tym bardziej jestem dumny z tego, że udało mi się zapewnić sobie miejsce w igrzyskach – mówi zawodnik AZS UWM Olsztyn.
By mieć zapewniony start w paryskich igrzyskach kulomioci musieli osiągnąć wynik co najmniej 21,5 metra lub czekać na ostateczny ranking. W Paryżu wystartuje bowiem 32 kulomiotów, a polski zawodnik, podobnie jak drugi z reprezentantów Polski na igrzyska Michał Haratyk, uzyskał olimpijską nominację z rankingu. Bukowiecki mógł odetchnąć z ulgą, bo do ostatnich dni nie mógł być pewny startu w Paryżu.
– Jestem bardzo szczęśliwy, że wszystko dobrze się skończyło. Nie będę deklarował, że jadę na igrzyska z jasno postawionym celem, typu medal czy miejsce w finale. Pojadę tam spokojny i skupiony na osiągnięciu jak najlepszego rezultatu. Czas na pewno pracuje na moją korzyść, bo ciężko pracuję, żebym mógł wrócić z Paryża zadowolony ze swojego występu – dodaje.
Warto dodać, że Bukowiecki przez ostatni rok startuje z zerwanymi więzadłami w kolanie, co oczywiście utrudnia mu obracanie w kole, ale sprawia, że w ogóle ma szanse na wyjazd do Paryża. Gdyby bowiem poddał się operacji nie byłoby żadnych szans, żeby uzyskał olimpijską kwalifikację. Polski kulomiot podkreśla, że przez ostatni czas nauczył się radzić sobie z bólem i akceptować niedogodności wynikające ze stanu zdrowia, bo problemem nie jest tylko kolano, ale również doskwierający ból w łokciu.
– Za każdym razem muszę być bardzo dobrze rozgrzany, ponieważ przy pierwszym pchnięciu w konkursie najmocniej odczuwam ten dyskomfort, a później jest już lepiej, jakoś organizm się przyzwyczaja. Przez te wszystkie długie miesiące nauczyłem się radzić sobie z bólem i dyskomfortem wynikającym z moich problemów zdrowotnych, a pracę treningową i starty okupiłem naprawdę wielkim bólem. Tym bardziej jestem dumny, że wywalczyłem sobie to miejsce w igrzyskach – podkreśla Bukowiecki.
Kulomiot AZS UWM Olsztyn podkreśla, że mimo kłopotów ze zdrowiem nigdy nie przyszło mu przez myśl, żeby zrezygnować z uprawiania sportu. – Nigdy, nawet przez chwilę, tak nie pomyślałem, bo wiem dobrze, że nadal potrafię dobrze i daleko pchać kulę i robię wszystko, by to pokazać. Teraz to nie wychodzi, ale pracuję nad tym, by to zmienić. Nie winię losu za to, że muszę zmagać się z kontuzjami tylko walczę na każdym treningu, by być coraz lepszym i znów pchać jak najdalej. Wierzę, że przyjdzie moment, w którym za tę walkę zostanę nagrodzony – mówi Konrad Bukowiecki.
Kwalifikacje do olimpijskiego finału w pchnięciu kulą mężczyzn na Stade de France zaplanowane są 2 sierpnia wieczorem. Finał rozpocznie się następnego dnia o godz. 19.35.