Paweł Kołodziński wraz z Łukaszem Przybytkiem w zeszłym roku zdobyli dla kraju kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Tokio. Żeglarze AZS AWFiS Gdańsk głęboko wierzą, że utrzymają pozycję krajowych liderów i uzyskają promocję na swoje trzecie igrzyska olimpijskie.

Polscy kibice już wiedzą, że latem przyszłego roku zobaczą męską osadę w żeglarskiej rywalizacji w Tokio.

Paweł Kołodziński (członek 49er Team Polska, żeglarz AZS AWFiS Gdańsk, pełni rolę załoganta): W grudniu zeszłego roku, wspólnie z Łukaszem Przybytkiem wywalczyliśmy kwalifikację dla męskiej załogi w klasie 49er. Zapewniliśmy miejsce dla kraju, ale osobiście jeszcze nie otrzymaliśmy nominacji od Polskiego Związku Żeglarskiego.

Rywalizacja zostaje otwarta na nowo?

Ona po prostu nadal pozostaje otwarta. U nas w Polsce nie jesteśmy jedyną mocną załogą, dlatego walka o bilety do Tokio trwa. Jeszcze przed pandemią, podczas regat mistrzostw Europy czy świata zbieraliśmy punkty w krajowej rywalizacji. W trakcie tych imprez zdobyliśmy więcej punktów niż Dominik Buksak (AZS AWFiS) i Szymon Wierzbicki (AZS Poznań). Po powrocie do rywalizacji będziemy chcieli potwierdzić swoją pozycję.

Wprowadzona w połowie marca epidemia mocno skomplikowała wam plany treningowe?

Akurat przebywaliśmy na zgrupowaniu na Majorce, po kilku dniach żaglowania. Pojawiało się mnóstwo nowych komunikatów, w tym o zamknięciu szkół, stąd podjęliśmy decyzję o powrocie do kraju możliwie jak najszybciej. Zdążyliśmy przed zamknięciem granic i wprowadzeniem oficjalnej kwarantanny. Wraz z Łukaszem spędziliśmy dwa tygodnie ze swoimi rodzinami, zamknięci w mieszkaniach. W sezonie zawsze jest mało czasu dla bliskich. Od treningu jednak nie odeszliśmy. Dzięki współpracy z PZŻ i uprzejmości kliniki Rehasport mieliśmy do dyspozycji sprzęt treningowy, w tym rowery stacjonarne czy kettlebell (odważniki do treningu funkcjonalnego i wytrzymałościowego – dop. red.).

Po takiej przerwie można z marszu wrócić do normalnych treningów w wodzie?

Wróciliśmy do niej w maju, po półtoramiesięcznej przerwie. Stopniowo wracamy do dawnego reżimu treningowego. Intensywność na początek nie była zbyt duża, ale po dwóch tygodniach wprowadzenia wchodzimy na wyższe obroty. Jesteśmy w bardzo komfortowej sytuacji, gdyż mieszkając w Gdańsku, nie tracimy czasu na dojazdy. Sesje treningowe wcale nie muszą trwać długo. Przyjeżdżamy, wykonujemy swoją robotę i po odprawie ruszamy do domów. Zgodnie  z zaleceniami dbamy o higienę, aczkolwiek w odróżnieniu od innych sportowców, nie musimy odkażać łódki, lin czy sprzętu.

Macie jasno sprecyzowane plany żeglarskie na drugą połowę roku?

Zdając sobie sprawę, że igrzyska mamy przesunięte o rok, możemy skupić się m.in. na pracy w zakresie techniki. Czekamy jeszcze chwilę na to, aż z Japonii wróci do nas sprzęt przygotowany pod kątem igrzysk. Będziemy mieli dużo czasu na znalezienie odpowiednich rozwiązań. Samo przełożenie igrzysk jest dla nas jedynie zmianą planów: na nowo musieliśmy się określić, ile i w jakiej formule będziemy trenować. Kalendarz startów jak na razie świeci pustkami. Poznaliśmy jedynie nową datę regat Kieler Woche w Kolonii (termin to 4-13 września br. – dop. red.). Kiedy pojawią się możliwość kolejnych startów, będziemy dopasować do nich swój trening.

W jednym z wywiadów przewijał się wątek treningów na obiekcie olimpijskim w Japonii.

Na razie jeszcze nic nie zostało ustalone. Przez pandemię ciężko jest planować przygotowania. Już kilkukrotnie byliśmy na akwenie nieopodal wyspy Enoshima. Zawsze wypadaliśmy tam bardzo dobrze, chociaż chętnie poznamy jeszcze lepiej specyfikę tamtejszych prądów. Nad tym trzeba stale pracować.

Ewentualny występ w Tokio będzie waszym trzecim wspólnym startem olimpijskim. Wasza współpraca trwa niemal dekadę. Zaufanie jest kluczem do sukcesów w żeglarstwie?

Zaufanie w załodze oraz w zespole 49er Team Polska są to podstawowe elementy współpracy. Do tego dokładamy realizację wspólnego planu, dążenie w obranym kierunku i solidną pracę. Przy takich składowych możemy obserwować mocną pozycję 49er’a w światowej rywalizacji.

Dwa razy wracaliście z igrzysk bez miejsca na podium. Do trzech razy sztuka?

Jestem przekonany, że stać nas na medal w Tokio. Co będzie naszym celem na igrzyska? Na pewno walka o najwyższe lokaty. Gdy zadbamy o takie elementy jak koncentracja na swoich zadaniach, współpraca na pokładzie oraz radość z żeglowania, to wszystko ułoży się po naszej myśli i zagwarantujemy emocje do pełna.

Przedstawiciele wielu niszowych czy mało popularnych dyscyplin często narzekają na niedogodności w przygotowaniach. Czy wspólnie z Przybytkiem możecie w pełni skoncentrować się na sporcie?

Mamy duży komfort przygotowań dzięki PZŻ czy Ministerstwu Sportu. Ponadto, przez Grupę Lotos zostaliśmy objęci programem „Nadziei olimpijskich”. Jest to dla nas duże wsparcie solidnego sponsora. Od wielu lat wspiera nas mocno miasto Gdańsk. Mamy również partnerów technicznych – Sailovnia, Harken Polska, Robline, ZHIK oraz Mój Optyk. Za to wsparcie w tym miejscu ogromnie dziękujemy.

wsp. Artur Kluskiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj