Gonili i odrabiali straty, aż wyrównali – tak można podsumować starcie futsalistów AZS UW Darkomp Wilanów z Piastem Gliwice. Punkt choć jest cenny, to gospodarzom walczącym o utrzymanie w Statscore Futsal Ekstraklasie nie daje jeszcze spokoju.
W sobotę do Warszawy przyjechała trzecia drużyna w tabeli futsalowej ekstraklasy i finalista tegorocznego Pucharu Polski. Dla obu ekip mecz miał duże znaczenie. Azetesiacy chcą pozostać w krajowej elicie, a przed tym meczem nad strefą spadkową mieli tylko dwa punkty przewagi. Natomiast Piast walczy jeszcze o srebrny medal mistrzostw Polski.
Strzelanie w hali przy ul. Wiertniczej rozpoczął Rafał Franz, który w siódmej minucie meczu dał prowadzenie przyjezdnym. Po chwili podwyższył jego kolega Mateusz Mrowiec, po sprytnym uderzeniu piętą. W 11. minucie gry ten sam zawodnik zdobył swoją drugą bramkę, podwyższając stan rywalizacji na 3:0.
Choć mogło się wydawać, że szykuje się pogrom, to drużyna beniaminka nie składała broni. Przełomowa okazała się 14 minuta, a dokładniej jej 15 sekund. Tyle bowiem wystarczyło zawodnikom AZS UW, żeby zdobyć dwie bramki. Najpierw z gola cieszył się Tomasz Buczek, wykorzystując długie podanie od swojego bramkarza. Natomiast kontaktowego gola zdobył niezawodny Michał Klaus, dla którego było to 26. trafienie w tym sezonie.
Gdy wydawało się, że gospodarze rozwijają skrzydła, to czwartą bramkę dla Piasta strzelił Dominik Solecki, uderzając piłkę z powietrza. Do końca pierwszej połowy zostawały trzy minuty, ale wynik w części gry nie uległ już zmianie.
Drugie 20 minut zaczęło się od dobrej akcji Denisa Lifanowa. Zawodnik grający z numerem 10 na zielonej koszulce musiał jednak poczekać na swoją bramkę. Wcześniej od niego na listę strzelców wpisał się inny azetesiak – Maciej Pikiewicz, który uderzył mocno z dystansu. Po niespełna trzech minutach od powrotu na parkiet był remis 4:4, a to za sprawą wspomnianego już Lifanowa, który wykończył akcję swoich kolegów.
To zadziałało na zawodników Piasta, którzy byli w tym meczu faworytami. Jednak w bramce AZS UW dobrze radził sobie przez cały mecz Marcin Mianowicz, który nie raz popisywał się dobrą interwencją. Goście ponowne prowadzenie objęli w 32 minucie meczu dzięki Brazylijczykowi Rodrigo Dasaievowi, który uderzył pod poprzeczkę.
Na odpowiedź stołecznej drużyny nie trzeba było długo czekać. Po dwóch minutach wynik meczu na 5:5 ustalił Bartosz Przyborek, wykańczając kontratak trójki zawodników. Zespół ze Śląska ostatnie pięć minut próbowała jeszcze grać z wycofanym bramkarzem. Jednak AZS wytrzymał ten napór, choć nie było już okazji, żeby uderzyć do pustej bramki i zwyciężyć.
– Ten punkt cieszy prawie jak trzy, a będzie cieszył jeszcze bardziej, jeśli się dzięki niemu utrzymamy. Do tej pory nie udawało nam się urwać punktów zespołom z czołowej trójki. Można więc powiedzieć, że to nasz najlepszy mecz. Mimo straconych bramek cały czas goniliśmy i się nie poddawaliśmy. Myślę, że dzięki takiemu meczowi nasze morale wzrosną. Liczę, że zdobędziemy jeszcze sześć punktów i się utrzymamy – powiedział po meczu Radosław Marcinkowski, kapitan drużyny AZS UW Darkomp Wilanów.
Mimo cennego remisu w tabeli Statscore Futsal Ekstraklasy AZS UW Darkomp Wilanów znalazł się na 14. miejscu, czyli w strefie spadkowej. Dzięki swojej wygranej na bezpieczną 13. lokatę awansował za to Team Brzeg. Oba kluby mają po 30 punktów, jednak lepszy bilans bezpośrednich spotkań ma drużyna z Opolszczyzny.
Do końca rozgrywek pozostały już tylko dwie serie spotkań. W następnej kolejce dojdzie do akademickich derbów pomiędzy AZS UW Darkomp Wilanów i AZS Uniwersytetem Śląskim, który już nie zdoła uratować się przed spadkiem.
W ten weekend AZS Uniwersytet Śląski wygrał walkowerem z Gattą Zduńska Wola (5:0), która wycofała się z rozgrywek. Zespół z Katowic swój ligowy los przypieczętował w zeszłym tygodniu po przegranej z GI Malepszy Leszno 0:4.