Michał Burczyński wywalczył srebrny medal bojerowych mistrzostw Europy w klasie DN, które w dniach 23-27 lutego odbyły się na jeziorze Pyhäjärvi w Finlandii.
– Regaty były bardzo interesujące, choć odbyły się w nieco innej formule niż zwykle. Zazwyczaj rozgrywamy siedem wyścigów, a tym razem było ich aż dwanaście. Ku mojemu zaskoczeniu udało się przeprowadzić komplet, co w tych warunkach było naprawdę imponujące. Te regaty na pewno zapamiętamy jako wyjątkowo trudne – można je nazwać wręcz „brzydkimi” regatami. Taplaliśmy się w wodzie, a lód był mokry i nasiąknięty przez pięć czy nawet sześć dni. Cały czas padało, a woda nie chciała schodzić, co sprawiało, że praktycznie cały czas byliśmy przemoczeni – opowiada żeglarz AZS UWM Olsztyn, który bronił tytułu.
– Muszę przyznać, że te regaty dały mi w kość. Na pewno mogłem żeglować lepiej, ale nie byłem tak dobrze przygotowany jak rok temu do mistrzostw świata i Europy. Wtedy miałem co najmniej 20 dni treningowych na lodzie, a tym razem przyjechałem „na świeżości”. Praca i życie prywatne były na pierwszym miejscu – zostałem ojcem po raz drugi i miałem mnóstwo obowiązków. Bojery zeszły na dalszy plan, dlatego tym bardziej cieszę się ze srebrnego medalu. Na dodatek, trzy dni przed regatami dopadła mnie infekcja. Walczyłem nie tylko z wiatrem i rywalami, ale także ze sobą i chorobą. Mimo wszystko jestem dumny z tego wyniku i cieszę się z osiągniętego rezultatu – podsumował Burczyński. Nasz zawodnik wygrał cztery wyścigi oraz trzykrotnie był drugi i po raz ósmy w swojej karierze został wicemistrzem Europy, tracąc 11 punktów do zwycięzcy.
Bazą regat był ośrodek Kristalliranta położony w południowo-zachodniej części Finlandii, o czym zadecydowały, jak zwykle w przypadku regat zimowych, warunki lodowe. Od początku imprezy organizatorzy oraz zawodnicy byli zdani na kaprysy pogody. A ta już w sobotę storpedowała treningi temperaturą w okolicy zera stopni, mgłą oraz opadami deszczu, przez co jeżdżenie było tego dnia niemożliwe.
Na szczęście w niedzielę udało się planowo rozpocząć rywalizację i potem już było lepiej. Od mocnego akcentu rozpoczął ją mutlimedalista mistrzostw świata i Europy Karol Jabłoński (Olsztyński Klub Żeglarski). Od poniedziałku swoją dominację rozpoczął reprezentant Estonii Rasmus Maalinn, który wygrał łącznie aż siedem z dwunastu wyścigów oraz trzykrotnie był drugi. To pozwoliło mu zdecydowanie zwyciężyć w końcowej klasyfikacji regat i zostać nowym mistrzem Europy. Przed rokiem Estończyk był siódmy.
W polskiej grupie pościgowej za Estończykiem był także Łukasz Zakrzewski (MKŻ Mikołajki), który stanął na najniższym stopniu podium. Świeżo upieczony wicemistrz świata powtórzył tym samym swój sukces z zeszłego roku.
Materiały prasowe, foto: Rola Lora