Skazany na lekkoatletykę

0
1263

Już jutro w Poznaniu rozpocznie się największa impreza tegorocznego cyklu Akademickich Mistrzostw Polski – AMP w lekkiej atletyce. Wśród startujących nie zabraknie olimpijczyków z Tokio i utytułowanych lekkoatletów. Jednym z nich jest reprezentant gospodarzy, zawodnik OŚ AZS Poznań – Tymoteusz Zimny, który promuje wydarzenie na plakacie.

Jak to się stało, że Tymoteusz Zimny został lekkoatletą? Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem?

– Byłem trochę skazany na przygodę ze sportem. Moi dziadkowie i rodzice uprawiali lekką atletykę. Babcia biegała na 100 m przez płotki płotki, a dziadek na 400 m oraz „szalał” na przełajach. Moja mama również była płotkarką, a tata specjalizował się w biegu na 800 m. Także chcąc nie chcąc, musiałem spróbować swoich sił w lekkiej.

Bieg na 400 m to trudny i wymagający dystans, a jak wiadomo trening czterystumetrowca do najłatwiejszych nie należy. To zawsze miało być 400 m? Co sprawiło, że specjalizujesz się właśnie w tej konkurencji?

– Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego tak się stało. Po pierwszym tytule mistrza polski, jeszcze w biegu na 300 m, stwierdziłem, że bardzo mi się to podoba i chcę więcej. Biegi na 100 m i 200 m zawsze były dla mnie zbyt krótkie, natomiast bieg na 800 m – za długi. Naturalnie więc wyszło, że będę biegał na 400 m. Ponoć 400 metrów to najgorszy dystans do trenowania i absolutnie się z tym zgadzam, jednak muszę obiektywnie przyznać, że nie mam porównania z treningiem na przykład specjalistów na 800 m. Natomiast z obserwacji treningowej podczas zgrupowań odnoszę wrażenie, że zawodnicy trenujący 400 metrów zawsze są najbardziej wykończeni.

W swojej karierze wcześnie zacząłeś odnosić sukcesy. Masz już w swoim dorobku takie osiągnięcia jak wicemistrzostwo Europy juniorów w biegu na 400 m, siódme miejsce mistrzostw świata w sztafecie 4×400 m w wieku zaledwie 19 lat, rekordy kraju, liczne medale mistrzostw Polski czy w końcu – kwalifikacja na igrzyska olimpijskie do Tokio. Który z tych sukcesów cenisz sobie najbardziej?

– Trudno mi ocenić, które wydarzenie było dla mnie najbardziej ważne albo wartościowe. Trudno skategoryzować te starty. Mistrzostwa Świata w Londynie były na pewno wyjątkowe, bo przybiłem piątkę z Usainem Boltem na rozgrzewce, a stadion podczas zawodów był pełen ludzi – pierwszy raz mogłem doświadczyć dopingu ponad 70 tysięcy kibiców na stadionie olimpijskim. To był zdecydowanie „game changer” i wydarzenie, które pamiętam najlepiej. Igrzyska to bezsprzecznie najbardziej wyjątkowe i prestiżowe wydarzenie. Nie potrafię wybrać najważniejszego sukcesu. Mam nadzieję, że największe jeszcze przede mną.

Za Tobą bardzo udany sezon halowy. Wicemistrzostwo Polski, nowy rekord życiowy, czwarte miejsce na mistrzostwach świata w sztafecie 4×400 m. Tegoroczne starty w hali dodały Ci skrzydeł?

– Mmm… Nie wiem czy dodały mi skrzydeł. Było mi smutno, że kolejny raz na ważnej międzynarodowej imprezie byłem czwarty. Po raz czwarty stałem poza podium. Także byłem trochę przybity, ponieważ znów zabrakło nam naprawdę niewiele, żeby medale zawisły na naszych szyjach.

Jak przebiegały Twoje przygotowania do sezonu letniego?

– Były to jedne z najcięższej przepracowanych miesięcy od kilku lat. Spędziłem mnóstwo dni poza domem, ale bardzo lubię podróże, także kompletnie mi to nie przeszkadzało. W tym roku na obozach mieliśmy tak świetną atmosferę, że jakoś ten wysiłek przychodził łatwiej. Przyjemniej się męczyło.

Co chciałbyś osiągnąć w tym sezonie letnim? Jakie wyniki będą Cię satysfakcjonowały? 

– To trochę jak wróżenie z fusów. Mam nadzieję, że przetrwam cały sezon w zdrowiu, bo tylko wtedy jestem w stanie dawać z siebie więcej niż 100%. Ostatnie sezony niestety mnie nie rozpieszczały, ponieważ moje achillesy cały czas dotkliwie dawały o sobie znać. Bardzo chciałbym reprezentować Polskę podczas mistrzostw świata i Europy, jednak czy tak się stanie? Bardzo w to wierzę, bo jestem doskonale przygotowany, potrzeba mi tylko przetrwać bez kontuzji.

Akademickie Mistrzostwa Polski w lekkiej atletyce odbędą się w Poznaniu na Golęcinie, który w ostatnim czasie gości duże krajowe wydarzenia. To chyba miejsce szczególnie bliskie Twojemu sercu?

– To właśnie w Poznaniu na czwartkach lekkoatletycznych stawiałem pierwsze kroki w kolcach. Stadion na Golęcinie faktycznie jest dla mnie wyjątkowy. 

Na AMP-ach rozpoczniesz swój sezon letni, ale tym razem nie na swoim koronnym dystansie, a na 200 m. Jaki cel stawiasz sobie na ten start?

– Celem jest poprawne wyjście z bloku, z dobrą reakcją startową i wynik w okolicach rekordu życiowego. Nie bardzo wiem na co mnie teraz stać, ponieważ od kilku dni mam niestety drobny problem z guzem piętowym, także nie stawiam sobie sztywnych wymogów.

Akademickie Mistrzostwa Polski to impreza szczególna dla azetesiaków. To będą już Twoje kolejne AMP-y, na które wracasz po trzyletniej przerwie. Z czym kojarzą Ci się te zawody, jak zapamiętałeś poprzednie edycje, w których startowałeś?

– Przede wszystkim ze wspaniałą atmosferą! Mam wielu przyjaciół w różnych miastach Polski i AMP-y zawsze są imprezą, gdzie mam szansę się z nimi spotkać i gdzie, co dla nich bardzo atrakcyjne, możemy startować w jednej imprezie. Oni zazwyczaj pełnią rolę kibiców podczas różnych mitingów, a na AMP mamy super okazję, żeby razem uczestniczyć w zawodach.

I na koniec – Twoje największe sportowe marzenie to…

– Największe sportowe marzenie to zdecydowanie medal igrzysk olimpijskich. Igrzyska to wyjątkowy start, miałem szanse doświadczyć tej atmosfery w Tokio i medal z takiej imprezy na pewno smakuje inaczej.