Choć polscy badmintoniści dali z siebie wszystko, nie zdołali pokonać w swoim pierwszym meczu na tegorocznej Uniwersjadzie Holandii. W Mulheim ulegli rywalom 1:4, co znacznie komplikuje im wyjście do fazy pucharowej.
Badmintonowe zmagania podczas Uniwersjady rozpoczęła rywalizacja mikstów. Polacy, wśród których nie brakowało Łukasza Cimosza, czyli chorążego polskiej kadry na pierwszy ogień musieli zmierzyć się z reprezentacją Holandii. Był to rywal w zasięgu Polaków, bowiem poziom obu drużyn jest zbliżony. Spotkanie miało też bardzo duże znaczenie, bowiem ewentualna wygrana biało-czerwonych z zespołem Holandii dałaby im awans do fazy pucharowej. Trzecim zespołem w grupie są bowiem faworyzowani Japończycy, którzy wcześniej rozgromili już Holendrów 5:0.
Pierwsze spotkanie nie poszło jednak po myśli Polaków. Mecz rozpoczął debel Cimosz/Anastasia Khomich, który zmierzył się z parą Ties van der Lecq/Iris van Leijsen. Co prawda Polacy prowadzili po kilku pierwszych zagrywkach, jednak Holendrzy cały czas się rozpędzali. W konsekwencji biało-czerwoni przegrali 0:2 (8:15, 6:15) i musieli szukać punktów w kolejnych meczach.
W drugim starciu zaplanowano singlowy mecz pań, a Ulyana Volskaya podjęła Amy Tan. I Polka dobrze rozpoczęła spotkanie, pewnie wygrała pierwszego seta 15:9. Niestety w takim samym stosunku uległa rywalce w drugiej partii, a Holenderka dopełniła formalności w trzeciej (11:15). Polacy przegrywali więc już 0:2.
Biało-czerwoni, a konkretniej Cimosz, musiał wygrać kolejne spotkanie singlowe, by zachować szanse na zwycięstwo w całym meczu. Lider naszej męskiej kadry rozegrał solidny pojedynek z Larsem Krosem, jednak ostatecznie przegrał go po trzech setach (13:15, 15:11, 8:15). Taka sytuacja oznaczała, że Polacy ulegli Holendrom w całym meczu, choć do rozegrania pozostały jeszcze dwa spotkania.
Polacy podeszli do zadania bardzo poważnie. W żeńskim deblu Khomich z Darią Zimnoł pokonały Diede Odijk i van Leijsen dwa razy po 15:9. W ostatnim meczu Bartłomiej Butkus i Jan Wilczak przegrali z van der Lecq i Brianem Wassinkiem i ostatecznie Polacy przegrali cały mecz 1:4.
– Pomimo tego, że zagraliśmy z całych swoich sił i daliśmy z siebie wszystko, ale niestety nie udało się wygrać z bardzo mocną Holandią – rozkłada ręce Cimosz. – Osobiście narzuciłem też sobie dużą presję i nie był to mój dzień. Następnym razem postaram się wyciągnąć z tego wnioski i zaprezentować się lepiej.
Drugi i ostatni mecz grupowy Polacy rozegrają w piątek, a ich rywalem będzie wspomniana Japonia. – O zwycięstwo będzie bardzo trudno, bo Japonia jest w ścisłej czołówce światowej – dodaje Khomich.