Gdyby w futsalu istniały oceny za styl, to gracze AZS UW Darkomp Wilanów powinni zanotować remis z Piastem Gliwice. Jednak w piłce halowej jak i tej trawiastej liczy się kto więcej strzeli goli, a w tym elemencie lepsi byli goście.

W sobotę w hali Centrum Sportu Wilanów stawili się brązowi medaliści Futsal Ekstraklasy z ubiegłego sezonu oraz wiceliderzy obecnych rozgrywek. Przed gospodarzami stało więc trudne zadanie, ale musieli dobrze odrobić pracę domową, bo początkowo przeważali.

W czwartej minucie zabrakło centymetrów, by swoją dobrą grę przypieczętowali golem. W doskonałej okazji sam na sam z bramkarzem Piasta znalazł się Maciej Pikiewicz, który odegrał jeszcze do nadbiegającego Michała Klausa. Reprezentant Polski wyciągnął się jak struna, ale nie sięgnął piłki.

W odpowiedzi mocno uderzył Dominik Wilk, ale na posterunku był bramkarz AZS UW – Kamil Wójcik, który odbił piłkę na rzut rożny. Po chwili jednak skapitulował, bo ładnie wykonany stały fragment na bramkę zamienił Dominik Śmiałkowski. Była to siódma minuta meczu, a za moment mogło być 2:0. Bramkarz AZS próbował wyprowadzić kontrę, ale odebrano mu piłkę. Na szczęście między słupkami asekurował go jeden z kolegów.

Piast grał wysokim pressingiem i nie pozwalał UW wyprowadzić akcji. W 13 minucie azetesiacy przebili się pod pole karne i wywalczyli rzut rożny. Na mocne zagranie przed bramkę zdecydował się Denis Lifanow, licząc zapewne na strącenie. Piłka odbiła się od Dominika Wilka, który zdobył gola samobójczego. Nie minęła minuta, a AZS wyszedł na prowadzenie za sprawą swojego kapitana Radosława Marcinkowskiego. Gospodarze byli bardziej aktywni, ale pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:1 i przewagą UW w strzałach celnych wynoszącą 9:8.

Druga połowa zaczęła się w najgorszy z możliwych sposobów dla AZS UW Darkomp. Już 11 sekund po wznowieniu gry Portugalczyk Miguel Pegacha wyrównał, wykończając podanie od kolegi z drużyny. W 25 minucie przypomniał o sobie Dominik Śmiałkowski, a na 4:2 podwyższył Tomasz Czech. Piątą bramkę dla drużyny gości zdobył Wilk w 31 minucie spotkania.

Podopieczni Macieja Karczyńskiego spróbowali jeszcze gry w przewadze, co tylko dodało spotkaniu rumieńców. W 35 minucie przyniosło to gola azetesiakom na 3:5, gdy po uderzeniu Witalija Lisnyczenki piłka jeszcze odbiła się od jednego z zawodników gości i minęła interweniującego Michała Widucha. Blisko szczęścia był jeszcze Pikiewicz, ale piłkę po jego strzale z bramki wybił jeden z zawodników Piasta.

– Ciężko powiedzieć co się stało, że kończymy takim wynikiem. Chyba mamy problem z pierwszymi minutami i jak padła bramka na 2:2 to coś siadło. Nie graliśmy tego, co powinniśmy i tego, co potrafimy. Bardzo ciężko się takie mecze przegrywa, bo wygrywamy, mamy mecz pod kontrolą, stwarzamy sytuacje, a nie daje to nawet remisu – ocenił na gorąco Michał Klaus, zawodnik AZS UW Darkomp i reprezentant Polski w futsalu.

W historii ligowych potyczek AZS UW z Piastem jeszcze azetesiakom nie udało się wygrać. Bilans pomiędzy klubami to remis i dwie wygrane gliwiczan. W tabeli ekstraklasy po ośmiu rozegranych kolejkach stołeczna drużyna zgromadziła 11 punktów i zajmuje siódme miejsce.