Na zakończenie pływackich mistrzostw świata w Singapurze Ksawery Masiuk uplasował się tuż za podium w finale 50 m stylem grzbietowym. Ósma na 50 m stylem dowolnym była Katarzyna Wasick.

Dla Masiuka był to czwarty z rzędu finał światowego czempionatu w tej konkurencji. W 2022 i 2024 roku wywalczył brązowy medal, w 2023 roku zajął czwarte miejsce i dziś powtórzył ten rezultat. Polak popłynął 24,51 s, czyli o 0,1 sekundy wolniej niż w sobotnim półfinale, kiedy ustanawiał rekord kraju. Brązowy medal dawał rezultat 24,17 s.

– Nie wiem ile w ogóle osób w historii Europy to pływało. Tutaj mamy dwóch Rosjan, którzy pływają szybciej od tego. Mam nadzieję, że jak najszybciej dogonię resztę stawki w grzbiecie, który, jak pokazują wyniki, przechodzi jakąś rewolucję – powiedział Masiuk tuż po finale.

Mimo czwartej pozycji, reprezentant KU AZS Uniwersytetu Warszawskiego był zadowolony ze swojego startu.

– To czwarte miejsce to moje drugie najbardziej wartościowe miejsce, jeżeli chodzi o „pięćdziesiątkę” grzbietem w życiu, bo na tych zawodach stawka grzbietem była kosmiczna. W ogóle to, że byłem w finale, to już z tego mogłem być dumny, bo tak naprawdę, jak się popatrzy na nazwiska, które były w tym finale, to jest naprawdę już top światowy. Tam nikogo nie było z przypadku i każdy był bardzo mocnym zawodnikiem. No i presja takiego finału jest bardzo wysoka, bo jak doliczymy jeszcze tą setkę, gdzie niestety nie wszedłem do finału, no to na pięćdziesiątce miałem coś do udowodnienia. Panowałem nad emocjami, ale to dlatego, że rozmawiałem dzień wcześniej z trenerem po eliminacjach, które nie były luźne w głowie – dodał.

Poniżej oczekiwań w finale 50 m stylem dowolnym spisała się Katarzyna Wasick. Zawodniczka AZS AWF Katowice, która uzyskała najlepszy czas półfinałów (24,19 s), ukończyła rywalizację na ósmym miejscu z rezultatem 24,74 s.

– Na pewno Ksawery wyrwał to, co można było wyrwać tutaj, bo płynął troszeczkę gorzej niż wczoraj w półfinale, ale rzeczywiście medal nie był dzisiaj w jego zasięgu. A jeśli chodzi o Kasię, no to rzeczywiście coś tu nie poszło. Tak jest w sporcie, że im większe apetyty, tym większy zawód, gdy się nie uda. Jest mi żal zawodniczki, bo nikt nie chciał tak, jak ona. Tak niestety bywa, szczególnie na takim krótkim dystansie. Tu jakikolwiek detal decyduje. Dzisiaj się nie udało i trzeba będzie wyciągnąć z tego wnioski, a potem atakować dalej. Przyczyn tego słabszego występu może być wiele, myślę, że to Kasia wie najlepiej i jej trener. Ja tylko naprawdę współczuję tych uczuć, bo niestety jako zawodnik i trener też parę razy miałem nieprzyjemność to przeżywać – mówił trener główny polskich pływaków, w przeszłości sam znakomity zawodnik Bartosz Kizierowski.

W porannych eliminacjach dziesiąte miejsce zajęła sztafeta 4×100 m stylem zmiennym mężczyzn w składzie Ksawery Masiuk (KU AZS Uniwersytetu Warszawskiego), Dawid Wiekiera (AZS KU Politechniki Opolskiej), Jakub Majerski i Kamil Sieradzki (obaj AZS AWF Katowice). Szesnasta była sztafeta kobiet, także z azetesiaczkami w składzie (Aela Piskorska – AZS UMCS Lublin, Barbara Mazurkiewicz – KU AZS Uniwersytetu Warszawskiego, Zuzanna Famulok – AZS AWF Katowice).

Polacy zakończyli mistrzostwa świata w Singapurze z jednym srebrnym medalem Krzysztofa Chmielewskiego na 200 m stylem motylkowym. Wśród azetesiaków, oprócz Masiuka i Wasick, w finale wystartował Kamil Sieradzki, piąty na 200 m stylem dowolnym i ósma sztafeta mieszana 4×100 m stylem zmiennym.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PZP