Rzadko spotykanym wyczynem popisał się Andrzej Maciejewski. Waterpolista AZS Uniwersytetu Warszawskiego w jednym tylko meczu zdobył 11 bramek. Jego bardzo wysoka skuteczność dała azetesiakom wygraną nad KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 17:6.
Mecz przedostatniej kolejki rundy zasadniczej ekstraklasy dostarczył kibicom wielu bramek. W sobotni wieczór na pływalni Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego mistrzowie Polski oraz aktualni wiceliderzy rozgrywek podejmowali szóstą drużynę w tabeli. Stawką było zapewnienie sobie miejsca w grupie czterech zespołów, które utworzą grupę mistrzowską walczącą o medale w piłce wodnej.
Spotkanie przebiegało pod dyktando AZS UW, a jego bohaterem został Andrzej Maciejewski, który pewnie przez długi czas będzie śnił się defensorom z Ostrowca Świętokrzyskiego. Wychowanek Pałacu Młodzieży zdobył niemal tuzin bramek. Wszystko to podczas spotkania, które trwa 32 minuty efektywnego czasu gry. Swój snajperski popis rozpoczął w czwartej minucie pierwszej pierwszej kwarty. Jego dziesiąty gol padł przy wyniku 15:5. Natomiast cały festiwal zakończył w ostatnich sekundach meczu, wykorzystując rzut karny i posyłając piłkę kaczką po wodzie.
– Chyba już kiedyś udało mi się rzucić 11 bramek i też to było z Ostrowcem, tylko że to jeszcze było za czasów juniorskich. Uważam, że zagraliśmy bardzo dobrze jako cała drużyna. W ofensywie wychodziło nam wiele akcji. Uważam, że ten sezon jest na pewno trudniejszy i obowiązuje zasada „bij mistrza”. Wiele drużyn się wzmocniło, my niestety przegraliśmy kilka meczów ale i tak uważam że wszystko jest w naszych rękach – mówił po meczu Andrzej Maciejewski.
Już pierwsza kwarta pokazała, kto w tym meczu będzie stroną przeważającą. Oprócz wspomnianego już Andrzeja Maciejewskiego w pierwszych ośmiu minutach trafił też Mikita Czupryna, który w drugiej kwarcie podwyższył na 6:0. Swojego gola w spotkaniu dołożyli też Bartosz Borkowski, Przemysław Rudziński i Aleksander Madej.
W barwach KSZO dobre zawody rozgrywał Igor Śląszkiewicz, który zdobył trzy bramki. Ostatecznie mecz zakończył się 11-bramkowym zwycięstwem AZS UW, choć trener azetesiaków czuł pewien niedosyt. Zwłaszcza, że wszystkie gole i punkty przechodzą na kolejną rundę.
– Zaczęliśmy bardzo fajnie mecz, bo było 7:0 i uważam że można było ten mecz zakończyć z czystym kontem. Niestety przy takim prowadzeniu w każdej drużynie pojawia się pewne rozluźnienie, a chodzi o to, żeby trzymać dyscyplinę. Szkoda tych bramek, które straciliśmy, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Rok kończymy z pewnym niedosytem, bo szkoda dwóch przegranych meczów. To były spotkania, które mieliśmy wygrane, ale je oddaliśmy w ostatnich minutach. Z drugiej strony to cenne doświadczenie – powiedział Jakub Bednarek, trener AZS UW.
Był to przedostatni mecz AZS UW w rundzie zasadniczej. W połowie stycznia azetesiacy zagrają jeszcze na wyjeździe z Arkonia Szczecin. Na początku roku w Warszawie rozegrany ma być też Puchar Polski, a w roli obrońców tytułu wystąpi właśnie AZS.
AZS Uniwersytet Warszawski – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 17:6 (3:0,5:2,4:3,5:1)