Drugi dzień uniwersjady w Chengdu przyniósł polskiej ekipie wielką radość, bo nazwa „Polska” pojawiła się w klasyfikacji medalowej. Oskar Miliwek wywalczył brązowy medal w strzeleckiej konkurencji pistoletu szybkostrzelnego 25 metrów. Rywalizację w Chinach rozpoczęły też m.in. ekipy polskich siatkarek, badmintonistów czy judoków.
Miliwek, by wywalczyć medal, musiał wziąć udział w niezwykle emocjonującej dogrywce. I przeszedł ją bezbłędnie, trafiając wszystkie z pięciu strzałów. – Jest to moja pierwsza uniwersjada i niestety ostatnia, więc bardzo pragnąłem tego medalu. To też duża duma zdobyć pierwszy medal dla polskiej reprezentacji na tak wielkiej imprezie. Każdy finał to są wielkie emocje, zwłaszcza na tak dużych imprezach, gdy strzela cały świat. Wiadomo, że my się dobrze ze sobą znamy, bo ta czołówka się nie zmienia, dlatego tym bardziej jestem szczęśliwy, że dałem z siebie wszystko i skończyło się to zdobyciem medalu – mówił szczęśliwy Miliwek. Niewiele brakło, a strzelcy cieszyliby się też w niedzielę z drugiego medalu, ale w rywalizacji drużynowej Miliwek, Filip Wagner i Jakub Rosa zajęli czwarte miejsce.
Akademicka Reprezentacja Polski siatkarek uległa po niezwykle dramatycznym meczu 2:3 Brazylijkom w swoim pierwszym spotkaniu w trakcie uniwersjady w Chengdu. Już w poniedziałek biało-czerwone rozegrają drugie spotkanie, tym razem z Tajwanem. Stawką tego meczu będzie awans do ćwierćfinałów.
Polki w meczu z Brazylijkami prowadziły już 2:0, ale w trzech kolejnych partiach górą były rywalki. – Niestety, Brazylijki zwyczajnie zaczęły grać lepiej, bo w pierwszych setach wypadły po prostu słabo, a my nie potrafiłyśmy ich zatrzymać – mówiła po meczu libero Justyna Łysiak, a rozgrywająca Alicja Grabka dodała: – Jestem strasznie wkurzona, bo nie powinnyśmy tak oddać tego spotkania, najpierw prowadziłyśmy 2-0 w setach, a potem 12:8 w tie-breaku. Zmarnowałyśmy swoje szanse i rywalki to wykorzystały.
Niedzieli nie będą dobrze wspominać też polskie drużyny koszykówki, które przegrały swoje mecze, ale akurat wynik pań nie miał żadnego znaczenia, bo polski zespół miał już zapewniony awans do ćwierćfinału. Biało-czerwone, przed piętnastotysięczną (!) publicznością uległy Chinkom 49:72. Do przerwy polski zespół dzielnie się trzymał i przegrywał tylko ośmioma punktami. Niestety, w drugiej części meczu biało-czerwone zdobyły zaledwie dwadzieścia punktów, co nie mogło dać im zwycięstwa.
– To był mecz trudny pod względem utrzymania skuteczności, gdzieś pod koniec trzeciej kwarty wynik nam uciekł – mówiła Aleksandra Parzeńska, która w połowie meczu miała trafione trzy „trójki” na trzy wykonane rzuty. Właśnie udanymi rzutami z dystansu udawało się naszym zawodniczkom niwelować fizyczną przewagę rywalek. – Myślę, że możemy być z siebie zadowolone, zmierzyłyśmy się z tak mocnym przeciwnikiem, przy niesamowitej publiczności, z czymś takim nie mamy do czynienia na co dzień. Będziemy teraz szykować się na ćwierćfinał, chcemy w nim powalczyć, jesteśmy pewne swych umiejętności – dodała. W ćwierćfinale polski zespół zagra we wtorek z Finlandią.
Dużo bardziej ważyła niedzielna porażka koszykarzy, bo przegrana z Czechami 68:89 oznacza dla nich koniec marzeń o grze w ćwierćfinale. – Przyjechaliśmy tu po to, by wyjść z grupy. Niestety, zabrakło dużo. Byliśmy dobrze przygotowani przez trenerów, bo wiedzieliśmy sporo, ale niestety na boisku się nie udało. My też przyjechaliśmy tu mocnym składem, ale niestety nie pokazaliśmy tego – przyznał polski koszykarz Michał Krasuski.
– Marzyliśmy o ósemce, bo tam wszystko może się zdarzyć. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy tutaj reprezentacją Polski, a nie jakimś indywidualnym tworem. Reprezentujemy Polskę, kolegów, rodzinę czy Akademicki Związek Sportowy i będziemy walczyć dalej – dodał inny z polskich graczy, Marcin Woroniecki. W poniedziałek koszykarze zagrają z Japonią.
W niedzielę uniwersjadową rywalizację rozpoczęli badmintoniści. Na początek reprezentacja biało-czerwonych rywalizuje w turnieju drużyn mieszanych i po pierwszym dniu ma na swoim koncie zwycięstwo i porażkę.
Polacy rano zmierzyli się z drużyną Stanów Zjednoczonych i przegrali 1:4. Znacznie lepiej polskiej drużynie poszło po południu, gdy 4:1 pokonała Singapur. Polacy wciąż mają szansę na awans do ćwierćfinału – w niedzielę stracili je tylko Singapurczycy – ale stoi przed nimi bardzo trudne zadanie. Rywalami Polaków o godz. 3 czasu polskiego będą bowiem Malezyjczycy, którzy pokonali Singapur 5:0 i Stany Zjednoczone 4:1.
Swój drugi mecz w turnieju drużynowym kobiet w tenisie stołowym przegrały Polki i zakończyły udział w rywalizacji. W niedzielę lepsze od reprezentantek Polski okazały się Rumunki, które wygrały 3:1. Polkom pozostaje teraz gra w singlu i deblu. Udział w uniwersjadzie na pierwszej walce zakończył polski judoka Sebastian Marcinkiewicz, który w kategorii -81kg przegrał z reprezentantem gospodarzy.
Start biało-czerwonych w 31. Letniej Uniwersjadzie w Chengdu wspierają m.in. sponsor główny Akademickiego Związku Sportowego PZU S.A., a także Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Ministerstwo Edukacji i Nauki.