Turcy i Włoszki walczyli o złote medale w siatkówce podczas Europejskich Igrzysk Akademickich. 11 miejsce zajęły studentki Politechniki Łódzkiej, które podczas ceremonii zakończenia czekała niezwykła niespodzianka.
W zmaganiach pod siatką mieliśmy w Łodzi tylko jedną drużynę. Trochę to dziwne, zważywszy na sukcesy, jakie odnoszą Polacy na arenach międzynarodowych. Honoru akademickiej siatkówki z naszego kraju broniły zawodniczki Politechniki Łódzkiej, których próżno było szukać nie tylko wśród medalistek tegorocznych AMP, ale nawet w gronie finalistek.
– Podczas półfinałowego turnieju w Olsztynie przytrafiła się nam bardzo przykra sytuacja. Większość dziewczyn się pochorowała, dwie trafiły do szpitala. Nie było szans na osiągnięcie dobrego wyniku – opowiadał trener Tomasz Gapiński. – Po Europejskich Igrzyskach Akademickich mamy swój sukces i mogę być bardzo zadowolony z postawy dziewczyn – dodał. O jaki sukces chodzi? To za chwilę.
Politechnika Łódzka, która miała w składzie jedną ekstraklasową zawodniczkę (Justyna Kędziora została drugą najlepszą punktującą swojej drużyny) i Portugalkę Claudię Silvę Vila Covę (przyjechała na Erasmusa i postanowiła zostać na dłużej), trafiła na początek na uniwersytet z Wenecji. Porażka 0:3 w trzyzespołowej grupie z drużyną, która potem grała o złoto, oznaczała, że łodzianki mogły myśleć jedynie o walce o miejsca 7-12. Warunkiem było jednak pokonanie Uniwersytetu Fana Noliego z Korczy. To było najbardziej dramatyczne spotkanie na pograniczu horroru. Polska uczelnia z Albankami przegrała dwa pierwsze sety, by po serii efektownych akcji triumfować w tie-breaku.
W drugiej fazie turnieju szczęścia zabrakło. Nasz zespół przegrał 1:3 z ekipami z Francji i Portugalii, seriami popełniając błędy w zagrywce (straconych punktów w konfrontacji z uniwersytetem z Minho starczyło na całego seta). – Dziewczyny za bardzo chciały wygrać – komentował trener. Skończyło się walką o 11. miejsce z Uniwersytetem Babesa i Bolyaia.
Starcie z Rumunkami skończyło się gładką wygraną łodzianek (do 21, 11 i 18), w czym spory udział miała dobrze serwująca i asekurująca Marta Mastalska. I tu mała konsternacja. Gdyby nasze przegrały jednego seta i mecz zakończyły w czterech partiach, ich najlepsza zawodniczka – Malwina Schonhofer, która w każdym spotkaniu zdobywała najwięcej punktów, uzbierałaby ich jeszcze kilka. Wygrałaby tym samym klasyfikację najlepiej punktujących siatkarek. 82 wywalczone punkty znalazły jednak uznanie w oczach trenerów, którzy Malwinę wybrali MVP zawodów!
– Faktycznie jeden set więcej wiele by tu zmienił, ale z drugiego miejsca i tak jestem zadowolona. Przyznam szczerze, że tytułem najlepszej zawodniczki turnieju jestem bardzo zaskoczona. To dla mnie zaszczyt i wielka radość. Starałam się dawać zespołowi jak najwięcej, ale wiadomo, że bez koleżanek nie odniosłabym tego sukcesu – komentowała przyjmująca Politechniki Łódzkiej. – Mocno przygotowywałyśmy się do tego turnieju i choć końcowy wynik nie jest może najlepszy, ja mogę się cieszyć z największego osiągnięcia w sportowej karierze – dodała studentka trzeciego roku Centrum Kształcenia Międzynarodowego i zawodniczka trzecioligowego UKS AS Zduńska Wola, która tylko z opowieści zna historię występu jej uczelnianego zespołu w Akademickich Mistrzostwach Europy.
Politechnika Łódzka organizowała je w 2019 roku, a drużyny gospodarzy zajęły ósme (kobiety) i dwunaste (mężczyźni) miejsca. Z powodu pandemii były to ostatnie europejskie zmagania akademickie pod siatką. Co ciekawe – zwycięzcy tamtego turnieju po raz kolejny sięgnęli w Łodzi po złoto.
Finały były wewnętrzną sprawą Włoszek i Turków. Panowie stoczyli zacięty mecz, w którym Uniwersytet Beykent (triumfator także poprzednich EUG w Coimbrze) wygrał 3:1 z Uniwersytetem Gazi. Po ostatnim gwizdku Turcy razem świętowali udział w finale – zupełnie inaczej niż Włoszki. Ich rywalizacja o złoto miała jednostronny przebieg. Uniwersytet z Bolonii nie dał szans ekipie z Wenecji, która w żadnym z setów nie zdobyła więcej niż 15 punktów. Brązowe medale przypadły drużynom z Czech i Chorwacji.
Foto: Ewa Milun-Walczak