Piłkarki AZS UJ Kraków z zaciekawieniem wyczekują rozwoju wydarzeń w piłkarskiej Ekstralidze. W ciągu najbliższych dni dowiemy się, czy „Jagiellonki” będą miały okazję utrzymać historyczną pozycję w sportowej walce.
Ostatnie kilkanaście miesięcy jest dla krakowianek okresem ciągłego rozwoju. Akademiczki stopniowo pną się w górę tabeli, a rezultaty z bieżącego sezonu przekroczyły najśmielsze oczekiwania. Po rundzie jesiennej piłkarki spod Wawelu – powszechnie chwalone za atrakcyjny, widowiskowy styl gry – zajmowały trzecią lokatę, najwyższą w historii startów w rozgrywkach Ekstraligi. Radość była tym większa, że celowano w utrzymanie miejsca w pierwszej szóstce.
– Pierwsze dwa lata zamierzaliśmy poświęcić na oswojenie się z Ekstraligą, a w trzecim i czwartym roku pokusić się o coś więcej. Nie miałem pewności, ale czułem, że w większym stopniu będziemy w stanie nawiązać walkę z najlepszymi. Podium to z jednej strony duża sprawa i niespodzianka, ale sam fakt rywalizacji z najlepszymi jak równy z równym nie jest żadnym zaskoczeniem – mówi nam Krzysztof Krok, trener zespołu.
Krakowianki zostały docenione przez fachowców. Związkowy portal Łączy Nas Piłka umieścił dwie zawodniczki AZS UJ w jedenastce rundy jesiennej: bramkarkę Karolinę Klabis oraz napastniczkę Natalię Sitarz, która zaliczyła siedem trafień dla „Jagiellonek”. Do reprezentacji seniorek powołania otrzymuje na razie Klabis. Jak zauważyła Łączy Nas Piłka, to właśnie bramkarka krakowianek jako jedyna zatrzymała Ewelinę Kamczyk, superstrzelczynię liderującego Górnika Łęczna. Na kadrę na razie może jeździć po naukę. Mając za konkurentkę Katarzynę Kiedrzynek z Paris Saint-Germain, kapitankę Biało-Czerwonych, Klabis musi cierpliwie czekać na swoją szansę. Bramkarka nie jest jednak jedyną „Jagiellonką”, która pozostaje w orbicie zainteresowań selekcjonera Miłosza Stępińskiego.
– Jestem w stałym kontakcie z trenerem Stępińskim. Pozostajemy trzecią drużyną rozgrywek, więc siłą rzeczy nasze zawodniczki są brane pod uwagę przy ustalaniu nominacji. Natalia Sitarz była już na zgrupowaniu kadry seniorskiej, ale były też zapytania o Anię Zapałę czy Gosię Bartosiewicz. Ta ostatnia miała pecha, bo gdyby nie kontuzja, mogła być już powołana – przyznaje Krok.
Podopieczne trenera Kroka nie ograniczają się do występów na trawie. Poza meczami na obiekcie Prądniczanki krakowianki są stałymi uczestniczkami rozgrywek halowych. Są, a w zasadzie były na dobrej drodze do utrzymania tytułu najlepszych futsalistek w kraju. W bieżącym sezonie zwyciężyły w grupie południowej Ekstraligi PLF. Do skutku nie doszedł jednak finałowy turniej w Poznaniu, w którym miały zagrać aż trzy zespoły AZS.
W stolicy Wielkopolski udało się triumfować natomiast w lutym. AZS UJ wygrał tam AMP-y, a w wielkim finale „Jagiellonki” pokonały 2:1 AZS PWSZ Wałbrzych, drugiego z akademickich ekstraligowców z dużych boisk.
Przymusowa przerwa spowodowana epidemią koronawirusa sprawia więc, że krakowianki mogą zwolnić i odetchnąć od futbolu. Nie oznacza to jednak, że forma fizyczna i dbałość o nią zeszła w klubie na dalszy plan.
– Z racji, iż od blisko siedmiu lat gramy niemal przez okrągły rok, to dziewczyny mają zrobić część motoryki, na którą nigdy nie było czasu. Wiedzą, co mają robić w domu, a przy okazji mogą się zregenerować, w tym zwłaszcza trzon zespołu, który walczył na obu frontach. Ostatnie cztery lata od czasu awansu do Ekstraligi były wycieńczające – opowiada Krok.
W środowisku piłkarskim przeważa pogląd, że Ekstraliga zostanie zakończona z utrzymaniem dotychczasowym miejsc w tabeli. Werdykt w tej sprawie ma zapaść najwcześniej 12 maja. Na ten moment krakowianki są czwarte w stawce. Jako jedyne nie rozegrały jednak wiosną żadnego spotkania (mecz z Rolnikiem Biedrzychowice był wyznaczony na 4 kwietnia). Bardzo możliwe, że tegoroczna seria spotkań nie zostanie zatem wzięta pod uwagę. Dla AZS UJ taki scenariusz może oznaczać pierwszy w historii medal mistrzostw Polski w piłce nożnej.
– Nakładane obostrzenia chyba będą zbyt duże, żeby dograć rozgrywki do końca. Dużo będzie zależało od decyzji rządu, a także od rozwoju epidemii w Polsce (z Krokiem rozmawialiśmy w czwartek, 30 kwietnia br. – dop. red.). Liczymy się z tym, że Ekstraliga nie zostanie dokończona. Jesteśmy ligą amatorską, więc ciężko wymagać przejścia do grania w systemie środa – sobota. Ewentualne, przedwczesne zakończenie sezonu przyjmę normalnie, ze zrozumieniem – kończy szkoleniowiec „Jagiellonek”.
Współpraca: Artur Kluskiewicz