Polskich bobslei zabraknie na igrzyskach w Pekinie, ale już teraz rozpoczęła się budowa reprezentacji, która ma wrócić do olimpijskich zmagań w 2026 roku. Centrum odrodzenia dyscypliny ma być AZS AWFiS Gdańsk.

Azetesowskie tradycje w bobslejach wbrew pozorom nie są skromne. W drugim po długiej przerwie olimpijskim występie w Cortinie d’Ampezzo w 1956 r. w polskiej ekipie można było znaleźć dawnego zawodnika AZS Kraków – Jana Skowrońskiego. Na igrzyska ponownie zawitaliśmy dopiero w 1998 r. w Nagano. Wtedy swoją przygodę rozpoczynał Dawid Kupczyk, który wystąpił w pięciu olimpijskich turniejach z rzędu, reprezentując w międzyczasie AZS AWF Wrocław i AZS AWF Katowice (oba ta kluby przewijają się w bobslejowych składach kolejnych olimpijskich zmagań).

W 2018 r. w Pyongchang polska czwórka zajęła najwyższe w historii 13. miejsce. Istniała wtedy sekcja AZS UMCS Lublin, w której występowali Mateusz Luty (pierwszy Polak, który zajął miejsce w czołowej dziesiątce Pucharu Świata) i Grzegorz Kossakowski. Jechał z nimi przedstawiciel AZS AWFiS Gdańsk – Arnold Zdebiak.

Swojego bobsleistę na międzynarodowych zawodach miał też m.in. AZS Politechniki Opolskiej. Większość z nich rozstała się jednak ze ściganiem w zimowej Formule 1 przed końcem 2019 roku. Głośno było wtedy o konflikcie między najlepszymi zawodnikami i Polskim Związkiem Bobslei i Skeletonu. W praktyce oznaczało to kłopoty dyscypliny, których konsekwencją jest brak szans na występ Polaków podczas najbliższych igrzysk.

Polskich bobslei zabraknie w Pekinie, ale rozpoczęły się już intensywne działania nad przygotowaniem do występu w igrzyskach 2026 r., które odbędą się we Włoszech. W planach jest budowa toru w Dusznikach Zdroju, a już dziś głównym ośrodkiem szkolącym kolejne pokolenie bobsleistów został AZS AWFiS Gdańsk.

Przypadek? Siedziba PZBiS mieści się w Gdańsku, a większość kadrowiczów to zawodnicy Floty Gdynia i właśnie AZS AWFiS Gdańsk, który był jednym ze współzałożycieli związku. Gdański klub wyszedł z inicjatywą odrodzenia polskich bobslei i przeprowadził już nabór do reaktywowanej sekcji, ale wiadomo, że nie była to ostatnia tego typu akcja.

– Sportowcy w wieku co najmniej 16 lat trafiają do nas w wyniku naborów organizowanych razem z PZBiS. Nasze drzwi są otwarte dla zawodników pochodzących z różnych dyscyplin, najczęściej lekkiej atletyki. Zaledwie godzinny test mówi nam, czy konkretna osoba ma potencjał do próby startu – opowiadał Tomasz Ziółkowski, kierownik sekcji bobslei i skeletonu AZS AWFiS. – Tor lodowy weryfikuje odwagę potencjalnych zawodników. Nasze dyscypliny stworzone są dla ludzi poszukujących znacznej dawki adrenaliny. Tak naprawdę trzeba być trochę szalonym, aby pędzić w dół bolidem przypominającym wannę z prędkością 130 km/h lub zjeżdżać skeletonem głową tuż nad taflą lodu z prędkością 120 km/h – dodał.

Od słów szybko udało się przejść do czynów. – Pozyskaliśmy czterech nowych zawodników. Dwóch z nich będzie pilotami bobslei dwójek, natomiast na koniec sezonu spróbujemy zjazdu w królewskiej dyscyplinie, czyli czwórce. Pierwsze zgrupowanie odbyliśmy w Lillehamer, gdzie zadebiutowali w Pucharze Europy.  Zdobyte doświadczenia pozwoliły przystąpić do kolejnego zgrupowania w Siguldzie na bardzo trudnym, technicznym torze – stwierdził Ziółkowski.

Młodzi bobsleiści, którzy dopiero w październiku po raz pierwszy znaleźli się na torze, nie marnowali czasu i zaliczyli już grubo ponad 100 zjazdów. W pierwszych startach osiągali wyniki, do których bardziej doświadczone w tej dyscyplinie nacje dochodziły po kilku sezonach. To oni mają być fundamentem odradzającej się kadry bobslejowej.

O kim mowa? Wspomnianą czwórkę śmiałków tworzą Radosław Sobczyk, Aleksy Boroń, Kacper Jastrzębski i Bartosz Sienkiewicz. To lekkoatleci, trzej pierwsi to wielokrotni medaliści młodzieżowych MP w wieloboju i studenci. Niektórzy brali z resztą udział w Akademickich Mistrzostwach Polski. W 2020 r. Boroń zdobył dla Politechniki Warszawskiej srebro w rzucie dyskiem i brąz w skoku o tyczce. W tym roku Sobczyk wywalczył ze sztafetą 4×100 m srebro dla AWF Wrocław.

– Początkowo podchodziłem do tego sceptycznie, bo bobsleje to jednak trochę niebezpieczny sport. Podczas pierwszego zjazdu w Lillehamer osiągnęliśmy już prędkość 105 km/h i myślałem, że inaczej będę ją odczuwał, ale nie było źle. Za to na wirażach było olbrzymie ciśnienie, jakby głowę mi miało rozsadzić. Szybko jednak do tego przywykłem – opowiadał Sobczak, jeden z dwóch pilotów. – Trenujemy i startujemy w dwójkach. Jak mówi trener, czwórki to zupełnie inna bajka i na razie o nich nie myślimy. Przed nami Puchar Europy, mistrzostwa Europy juniorów i mistrzostwa świata juniorów. Sami nie wiemy jeszcze, czego się spodziewać – dodał.

Trenerem sekcji jest Rafał Gref – były bobsleista, który po wielu latach przerwy został pierwszym Polakiem startującym w skeletonie. Liderem tej właśnie dyscypliny w AZS AWFiS ma szansę zostać Władysław Polyvach – najbardziej doświadczony w naszym kraju specjalista od jazdy głową tuż nad lodowym torem, który oczekuje na polskie obywatelstwo. Jego ojciec – Oleg to aktualny trener polskiej kadry i są szanse, że on także dołączy do naszego klubu.

– W Trójmieście zawsze był mocny ośrodek bobslei i skeletonu. Udało mi się przekonać prezesa Leszka Blanika do reaktywowania sekcji. Dzięki temu mamy dostęp do bazy i kilku tysięcy studentów. Chcemy nieco inaczej niż w Niemczech czy na Łotwie rekrutować zawodników. Cały czas zapraszamy na testy śmiałków, którzy nie boją się, że strach złapie ich za gardło – opowiada Przemysław Piesiewicz, wiceprezes PZBiS i Międzynarodowej Federacji Bobslei i Skeletonu, które w ostatnich latach postawiły także na popularyzację obu dyscyplin wśród jeżdżących w monobobach i dwójkach kobiet.

Tu także możemy znaleźć azetesowskie ślady. W wąskiej kadrze jest bowiem m.in. Marika Zandecka – wielokrotna akademicka mistrzyni Polski w trójboju siłowym, dawna sprinterka, która popisała się podczas wrześniowych mistrzostw Polski w… rozpychaniu, będących testem do bobslejowej kadry. W efekcie już po kilkunastu tygodniach ona także po raz pierwszy zjechała bobslejem i niebawem zaliczyła pierwszą wywrotkę. – Taka jest bobslejowa rzeczywistość. Marika zaczynała jako pilotka, ale po kilku upadkach została rozpychającą i to jej bardziej odpowiada – dodał Piesiewicz.

– Chcemy zorganizować międzynarodowe mistrzostwa Polski. Tu jednak konieczny jest udział sponsorów aby impreza posiadała odpowiedni status. Ten sezon jest początkiem strategicznego programu, którego ukoronowaniem ma być start na igrzysk olimpijskich we Włoszech. Mocno wierzymy w to, że grupa zawodników posiadających najlepszy sprzęt i doskonałe warunki organizacyjno-sportowe odniesie sukces – snuje plany kierownik sekcji azetesowskiego klubu, Tomasz Ziółkowski.

Nam pozostaje trzymać kciuki za przyszłych zimowych olimpijczyków AZS AWFiS Gdańsk i za całą polską reprezentację bobslei i skeletonu.