Było wielu wybitnych maratończyków i maratonek, którzy w swojej karierze nie zwyciężyli na królewskim dystansie. Smak triumfu na 42 km i 195 metrów zna już dobrze zawodniczka AZS AWF Warszawa – Emilia Mazek, która ponownie zwyciężyła DOZ Łódź Maraton. Jej przygoda z bieganiem zaczęła się dość niewinnie. Dziś na koncie ma medale mistrzostw Polski w maratonie i półmaratonie.    

Kiedyś powiedziałaś, że w swoim pierwszym biegu na 10 km uzyskałaś czas 51:19 i był to start po weselu znajomych i nieprzespanej nocy. Taki rezultat pewnie osiąga wielu czytelników i czytelniczek na tym dystansie. Jak jednak wyglądała droga do obecnych Twoich rezultatów (34:12)? 

Momentem zwrotnym było nawiązanie współpracy z trenerem Januszem Wąsowskim. Regularne treningi pod jego okiem szybko przyniosły rezultaty. Postęp wziął się z systematyczności i mądrze ułożonego planu treningowego, bo bez tego nie da się robić progresu. Biorąc pod uwagę, ile radości dało mi bieganie, to bez wahania jeszcze raz przeszłabym tą samą drogę.

Nie tak dawno po raz drugi zwyciężyłaś maraton rozgrywany w Łodzi. W 2023 roku uzyskałaś tam czas 2:34:03, a teraz wygraną dał wynik 2:32:55. Jak oceniasz tegoroczny start? 

W tym roku w Łodzi karty rozdawała pogoda. Było bardzo zimno i mocno wiało. Takie warunki nie sprzyjają do osiągania dobrych rezultatów. Wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana i tak też się czułam. Do połowy dystansu biegłam w grupie, a na 25. km wyszłam na prowadzenie i już samotnie zmierzałam do mety, powiększając przewagę nad rywalkami. Zwycięstwo w takim biegu to ogromna satysfakcja. Uczucia i emocje, które się z tym wiążą są nie do opisania.

Jak wyglądały Twoje przygotowania do maratonu? Wiem, że pracujesz na etacie, więc jaki jest Twój sposób na regenerację? 

Przygotowania do tego maratonu nie były bardzo długie. Pod koniec zeszłego roku doznałam kontuzji i treningi rozpoczęłam dopiero w styczniu. Kilometraż na początku nie był duży, ale z każdym tygodniem wzrastał. Kluczowym etapem przygotowań był obóz w Szklarskiej Porębie. Spędziłam tam 18 dni, biegając po ok. 175 km tygodniowo. Jeśli chodzi o dni wolne od treningów, to wszystko zależy od okresu treningowego. W przygotowaniach maratońskich biegam z reguły codziennie. Podstawą mojej regeneracji jest sen. Staram się aby było go jak najwięcej, a to nie jest łatwe.

Jakie jest Twoje ulubione miejsce do treningu? 

Najczęściej biegam na Polu Mokotowskim, gdyż mieszkam na warszawskim Mokotowie. To chyba moje ulubione miejsce na treningi, ponieważ znam bardzo dobrze każdą ścieżkę.

W okresie świątecznym, takim jak teraz, musisz uważać na kalorie i dietę? 

Nie trzymam żadnej diety. Jem to na co mam ochotę. Nie liczę kalorii. W święta na pewno zjem więcej niż zazwyczaj, ale przy tak aktywnym trybie życia, jaki prowadzę, nie sposób przytyć.

Chyba odchodzimy od  tradycji zasiadanych świąt i coraz częściej ruszamy na spacery. Jeśli ktoś będzie chciał zacząć biegać w te wolne dni, bo na horyzoncie jest też majówka, to od czego powinien zacząć? 

Na początku trzeba zadbać o dobre buty. Jeżeli już je mamy, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozpocząć naszą przygodę z bieganiem. Ważne, żeby nie rzucać się od razu na głęboką wodę, tylko zacząć spokojnie. Na początku dobrze sprawdzą się marszobiegi. Jeżeli będziemy biegać systematycznie, to szybko zauważymy poprawę kondycji.

Czy możesz zdradzić jaki będzie Twój główny start w tym sezonie?

Moimi głównymi startami w sezonie zawsze są maratony. Zazwyczaj biegam je dwa razy w roku – na wiosnę i na jesień. Tak więc jeden główny start już za mną. Jesienią planuję wystartować w Maratonie Warszawskim – będą to mistrzostwa Polski.

Foto: FB/DOZ Łódź Maraton