Babiarz: Fiodorow była fenomenalna [WYWIAD cz.1]

0
1230
fot. Marek Biczyk/PZLA

– Joasia spisała się fenomenalnie. Już w kwalifikacjach rzucała świetnie. W kole emanowała pewnością siebie. W pierwszym rzucie w konkursie finałowym, wyłączając Amerykankę, pobiła rekord życiowy i „ustawiła” sobie rywalki. To też jej największy życiowy sukces dotychczas – znany komentator sportowy Przemysław Babiarz w rozmowie z naszym portalem podsumowuje lekkoatletyczne mistrzostwa świata.

– Sześć medali z ostatnich mistrzostw świata w Doha przywieźli polscy lekkoatleci. Czuje pan lekki niedosyt z powodu liczby krążków zdobytych przez biało-czerwonych?

– Przemysław Babiarz (dziennikarz, komentator lekkiej atletyki, pływania czy skoków narciarskich w TVP Sport): Absolutnie nie, w ogóle nie liczyłem na więcej. Przed startem mistrzostw prognozowałem, że zdobędziemy pięć medali. Zresztą, tuż przed zawodami czytałem wywiad z Tomkiem Majewskim, typującym tak samo jak ja. Pamiętajmy, że w rywalizacji nie brała udział Anita Włodarczyk, a jej ewentualne złoto pomogłoby nam przesunąć się w klasyfikacji medalowej. Na podium mógł spokojnie stanąć również Adam Kszczot, ale nie był tak dobrze dysponowany jak dwa czy cztery lata temu. Pewien status quo z Londynu czy Pekinu, czyli osiem medali, zostałby więc zachowany.

– Oczy kibiców były skupione głównie na m.in. Justynie Święty-Ersetic. Siódma w wielkim finale na 400 m (50.95), a z koleżankami w sztafecie sięgnęła po srebro (3:21.89), ustępując jedynie faworyzowanym Amerykankom.

– Święty-Ersetic znowu nie zawiodła, chociaż musiała pokonać sześć biegów. To postać, na której można polegać jak na Zawiszy Czarnym. W trakcie komentarza, na ostatniej zmianie byłem przekonany o zwycięstwie Justyny nad Jamajką na ostatnich metrach, mimo że ta wyprzedzała ją na przeciwległej prostej. Ona zawsze tak biegała. Nawet w Londynie, do którego pojechała tuż po wyleczeniu kontuzji, przeszła samą siebie i pobiegła rewelacyjnie. Justyna ma cechy wolicjonalne charakterystyczne dla najlepszych sportowców – w odpowiednim momencie pokazać najlepsze, co się ma, i jeszcze dodać coś od siebie. Za to ją podziwiamy.

Justyna Święty-Ersetic. fot. Paweł Skraba

– Dużo radości, przyniosło nam trochę nieoczekiwane srebro Joanny Fiodorow, reprezentantki OŚ AZS Poznań, w konkursie rzutu młotem.

– Joasia spisała się fenomenalnie. Już w kwalifikacjach rzucała świetnie. W kole emanowała pewnością siebie. W pierwszym rzucie w konkursie finałowym, wyłączając Amerykankę, pobiła rekord życiowy i „ustawiła” sobie rywalki. To też jej największy życiowy sukces dotychczas. Dotychczas, gdyż trzeba podkreślić, iż Asia cały czas się rozwija. W Katarze nie wystąpiła Anita Włodarczyk, a kwalifikacji nie przeszła Malwina Kopron. Może Joasia czuje się lepiej, nie mając obok siebie krajowych konkurentek? Wtedy spoczywa na niej większa odpowiedzialność. Są sportowcy, którzy nie chcą być w cieniu. W meczu Europa – USA Fiodorow, kiedy była na pierwszym planie, też błyszczała formą.

– W jakich słowach może pan opisać rywalizację w pchnięciu kulą? Liczyliśmy na polskie akcenty na podium, a mieliśmy kosmiczne rezultaty i Konrada Bukowieckiego z AZS UWM Olsztyn „zaledwie” na szóstym miejscu (21,46 m)…

– Ten konkurs był niebotyczny. W jakiejś rozmowie Konrad rzucił, że gdyby w ostatniej próbie rzucił 22,50 m, to jakby się czuł po decydujących pchnięciach Joe Kovacsa i Ryana Crousera (odpowiednio 22,91 i 22,90 m – dop. red.)? Zawody, których świadkami byliśmy w Katarze, wskazały, że pewien horyzont ucieka. Konrad musiał sam radzić sobie w finale, gdyż nieoczekiwanie słabszy moment w eliminacjach miał Michał Haratyk, który przedtem dwukrotnie w tym roku bił rekord kraju. Forma Bukowieckiego po Rzymie i wygranej w Diamentowej Lidze (21,97 m) spadła, aż ponownie ruszyła w górę przed tymi mistrzostwami. Widząc się z nim krótko na lotnisku, powiedziałem mu, że rywale są o wiele starsi od niego, a on wykonał w tym sezonie kolosalny postęp. Są podstawy, by myśleć, że w sezonie olimpijskim pójdzie śladem medalistów z Kataru.

Konrad Bukowiecki fot. Paweł Skraba

– Do ścisłego finału na 100 metrów przez płotki nie awansowała zaś Karolina Kołeczek z AZS UMCS Lublin. Półfinał zakończyła z wynikiem 12,86 sekundy.      

– Karolina bardzo dobrze biegała. Wprawdzie ewentualny finał był na poziomie 12,60 sekundy, czyli trochę zbyt szybko dla niej, ale w przyszłości wszystko jest możliwe.

Rozmawiał: Artur Kluskiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj