Piłkarki AZS UJ Kraków w rundzie jesiennej spisały się nieco poniżej oczekiwań. Zdaniem Katarzyny Daleszczyk wiosną powinno być lepiej. Reprezentantka Polski opowiedziała nam o swoich wrażenia z gry we Włoszech czy szansach biało-czerwonych na awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy.
Krakowianki były ostatnio rewelacją rozgrywek ekstraklasy w piłce 11-osobowej. Pandemia koronawirusa, zawieszenie rozgrywek ligowych i pozaboiskowe rozstrzygnięcia władz Polskiego Związku Piłki Nożnej pozbawiły ich jednak historycznego medalu mistrzostw kraju. Powetowały to sobie wygraniem ekstraligi futsalu, po czym cały zespół zrezygnował z dalszego grania w hali, skupiając się na grze na trawie. Pisaliśmy o tym tutaj.
Latem akademiczki spod Wawelu dokonały ciekawego transferu. Nową zawodniczką AZS UJ Kraków została Katarzyna Daleszczyk, wielokrotna reprezentantka Polski, która w przeszłości zdobyła medale z Medykiem Konin. Poprzedni sezon spędziła w barwach Czarnych Sosnowiec, aktualnego lidera Ekstraligi. Dlaczego zatem postanowiła zmienić otoczenie?
– Chciałam dalej grać w Sosnowcu, ale zarząd Czarnych w pewien sposób nie pozostawił mi innego wyjścia. Nie doszliśmy do porozumienia co do dalszej współpracy i trzeba było się rozstać. Jako że na treningi do Sosnowca dojeżdżałam właśnie z Krakowa, gdzie mieszkam, a zarząd AZS-u był najbardziej wiarygodny i konkretny, decyzja o wyborze nowego klubu była dla mnie łatwiejsza i naturalna – mówi w rozmowie z nami Daleszczyk.
Liderka krakowianek rozgrywa swój drugi kolejny sezon w Polsce, po dwuletniej grze we Włoszech. Na Półwyspie Apenińskim, na boiskach Serie A, występowała w barwach Brescii i Sassuolo.
– Na własne oczy zobaczyłam, jak Włosi żyją futbolem, także kobiecym. W Brescii w pierwszym sezonie wraz z koleżankami z drużyny mogłyśmy liczyć na wsparcie kibiców na każdym spotkaniu, również na wyjazdach. Odnosili się do nas z dużym szacunkiem. Byłyśmy dla nich najpierw ludźmi, a dopiero później piłkarkami – opowiada 30-latka. – Poziom rozgrywek z pewnością był inny niż w Polsce. W Italii co tydzień toczysz spotkania „na styku”, gdzie nawet niżej notowany rywal może przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. To tak, jakby u nas co kolejkę mierzyć się z Medykiem Konin czy Łęczną – dodaje.
W obecnym sezonie nie zanosi się natomiast, żeby udało się wskoczyć na podium Ekstraligi. Zespół Krzysztofa Kroka po rundzie jesiennej zajmuje siódme miejsce. W 11 spotkaniach zgromadził 16 punktów z bilansem bramkowym 19:17. Dorobek powiększyły zwycięstwem w ostatnim spotkaniu rundy z TS ROW Rybnik (4:0). Na półmetku jest gorzej niż przed rokiem, jednak należy wspomnieć, że do czwartej lokaty zajmowanej przez mistrza z Łęcznej tracą zaledwie dwa „oczka”.
– Rozmawiając przed sezonem z zarządem klubu, wyczuwałam, że poprzedni rok z pozycją tuż poza strefą medalową nieco rozbudził apetyty. Do obecnego siódmego miejsca należy podejść z pewnym dystansem. Owszem, trochę punktów pogubiłyśmy przez własne błędy, ale okolice podium dalej są w naszym zasięgu. Środek stawki jest bardzo mocno spłaszczony. Jeśli nie będziemy tracić punktów z zespołami, które są w naszym zasięgu, a z czołowymi zagramy na remis lub wygramy, zmieni się dotychczasowe spojrzenie na naszą postawę – uważa Daleszczyk, która z czterema golami, obok Karoliny Gec i Brygidy Solawy, jest najskuteczniejszą strzelczynią swojego zespołu.
Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to byłej piłkarki Medyka i Czarnych nie zobaczymy już w tym roku. Pomocniczki AZS UJ zabrakło na liście zawodniczek powołanych przez selekcjonera Miłosza Stępińskiego na grudniowe, wyjazdowe spotkanie z Hiszpanią. Nie było na niej także Karoliny Klabis, uznanej przez portal Łączy nas piłka najlepszą bramkarką jesieni w ekstraklasie. Mecz w ramach eliminacji do Euro 2022 miał się odbyć 1 grudnia w Madrycie, ale ze względu na zachorowania w polskiej kadrze, zostanie przełożony.
– Z moim zdrowiem jest wszystko w porządku, to wyłącznie decyzja selekcjonera, jaki profil piłkarki wybierze przy konkretnym przeciwniku. Chciałabym pomóc koleżankom w meczu ostatniej szansy, ale doskonale zdajemy sobie sprawę, że będzie piekielnie ciężko przeciwstawić się rywalkom. Hiszpanki stanowią klasową drużynę, w składzie której roi się od piłkarek dużego formatu. Aby ugrać coś z nimi, musi się na to złożyć wiele czynników. Niestety, szanse na awans są nikłe i nie wszystko jest już zależne od nas.
Przy okazji zapytaliśmy Daleszczyk, czy wśród klubowych koleżanek możemy wypatrywać następczyń Katarzyny Kiedrzynek czy Pauliny Dudek. – Część z nich jest powoływana do kadr młodzieżowych i zasmakowała już gry z orzełkiem na piersi, więc wydaje się, że może to być dla nich naturalna droga. Przed takimi dziewczynami jak Natalia Wróbel, Weronika Wójcik, Zuza Maronde czy Karolina Gec przyszłość stoi otworem. Muszą jednak pamiętać, że bez ciężkiej, codziennej pracy na treningach powołania same nie przyjdą – uważa bohaterka naszego artykułu.
Artur Kluskiewicz