Koszykarki AZS UMCS Lublin przegrały w finale Pucharu Polski z KGHM BC Polkowice 68:91. Osłabione kontuzjami kluczowych zawodniczek akademiczki od początku spotkania były skazywane na porażkę.

Niedzielne starcie mistrzyń Polski z obrończyniami pucharu kraju świetnie rozpoczął zespół z Polkowic, który poza wysoką skutecznością dobrze blokował dostęp do własnego kosza. To zmusiło trenera AZS UMCS Krzysztofa Szewczyka do wzięcia przerwy przy wyniku 2:13. Wydawało się, że rozmowa z zawodniczkami przyniesie zamierzony efekt, bo lublinianki zaczęły zdobywać punkty, lecz przez pierwsze 10 minut koszykarki AZS nie rzuciły żadnej trójki. Na brak celności nie narzekały ich rywalki, które zdecydowanie powiększyły swoją przewagę. Ostatnie minuty pierwszej kwarty biało-zielone mogły zaliczyć do udanych, lecz na prowadzeniu nadal były koszykarki z Dolnego Śląska (17:30).

Kolejna część gry to ponownie udany start podopiecznych trenera Kowalewskiego (19:35). Później akademiczki były w stanie nawiązać równą walkę, w dużej mierze dzięki temu, że poprawiły grę w obronie. Drużyna z Lublina rozpędzała się coraz bardziej i role w meczu odwróciły się, bo niemal każdy rzut mistrzyń Polski znajdował drogę do kosza. Kolejne akcje należały do Brii Goss, która najpierw doprowadziła do remisu, a później zapewniła swojej ekipie przewagę 40:38. Drużyna z Polkowic zakończyła niesamowitą serię akademiczek i w swojej ostatniej akcji pierwszej połowy doprowadziła do wyrównania 42:42.

Trzecia kwarta dobrze rozpoczęła się dla podopiecznych trenera Kowalewskiego (44:49). Kolejne minuty to równorzędna wymiana ciosów, a czarno-pomarańczowe wciąż utrzymywały kilkupunktowe prowadzenie. W tej części meczu obie ekipy skupiły się na uszczelnieniu szyków defensywnych, przez co wynik nieczęsto ulegał zmianie. Na dwie minuty przed końcem Bria Goss efektownym rzutem za trzy doprowadziła do rezultatu 57:58, co zwiastowało niezwykle zaciętą końcówkę. Ostatnie akcje kwarty należały jednak do polkowiczanek, które wchodziły w decydującą część spotkania z prowadzeniem 65:59.

Zespół z Dolnego Śląska bardzo pewnie wyglądał pod swoim koszem, przez co wymuszone rzuty lublinianek często nie kończyły się zdobyczami punktowymi. Biało-zielone zaczęły popełniać coraz więcej błędów, z kolei wicemistrzynie Polski wróciły do skuteczności, którą prezentowały w pierwszej kwarcie. Na trzy minuty przed końcem starcia, pomimo trafienia Veronici Burton, która popisała się double-double, tablica wyświetlała rezultat 68:83. Chwilę później polkowiczanki uzyskały ponad 20 oczek przewagi i finalnie wygrały 91:68.

– Zabrakło nam dzisiaj rotacji. Nasza krótka ławka przez jakiś czas dawała radę, ale jednak granie dwa dni pod rząd tak wąskim składem jest bardzo ciężkie. W drugiej i trzeciej kwarcie udało nam się toczyć walkę jak równy z równym, ale niestety nie byłyśmy w stanie dowieźć tego do końca. Ogólnie nasz występ w Pucharze Polski oceniam powyżej oczekiwań, bo musiałyśmy grać m.in. bez Elin Gustavsson i Kylee Shook. W tych okolicznościach sam awans do finału był niespodzianką, ale gdybyśmy były w pełnym składzie dzisiejsze spotkanie wyglądałoby inaczej – mówiła Aleksandra Zięmborska, koszykarka AZS-u UMCS.

Dla koszykarek z Polkowic był to trzeci z rzędu Puchar Polski.

AZS UMCS Lublin – KGHM BC Polkowice 68:91 (17:30, 25:20, 17:23, 9:26)

Tekst: Michał Długosz
Foto: Elbrus Studio