AZS to szansa na łączenie nauki ze sportem

0
1213

– Akademickie Mistrzostwa Polski można śmiało uznać za „autostradę” do większej przygody ze sportem – mówi szczypiornista Jędrzej Zieniewicz. Zapraszamy do lektury wywiadu ze studentem Politechniki Opolskiej, zawodnikiem Gwardii Opole.

– Jak rozpoczęła się twoja przygoda z piłką ręczną?
Moja przygoda rozpoczęła się w czwartej klasie szkoły podstawowej. Po nieudanej przygodzie z piłką nożną szukałem zajęć sportowych i los chciał, ze w mojej szkole działał klub piłki ręcznej „Szczypiorniak”. Poszedłem na pierwsze zajęcia i do dzisiaj mam słabość do piłki ręcznej.
– Jak trafiłeś do Gwardii Opole?
Do Gwardii trafiłem w najmniej spodziewany przeze mnie sposób, a mianowicie dzięki Akademickim Mistrzostwom Polski, rozgrywanym w moim rodzinnym mieście – Zielonej Górze. Okazało się, że na tej imprezie z ekipą Politechniki Opolskiej był Tomasz Wróbel, który przeprowadził rozpoznanie i chyba wpadłem mu w oko, po czym zostałem zaproszony na testy i jakoś to poszło. Co ciekawe, Opole ponad rok starało się mnie pozyskać, a koszulka z moim nazwiskiem zadebiutowała w pucharach europejskich rok szybciej niż ja.
– Czyli jesteś żywym przykładem na to, że można poprzez dobre występy na AMP zostać dostrzeżonym?
Śmiało można uznać AMPy za „autostradę” do większej przygody ze sportem. Mimo ogromnego przeskoku sportowego w moim przypadku z czasem udało się wskoczyć na wyższy poziom i dumnie reprezentuję Gwardię Opole.
– Jak duży był to przeskok?
Pomiędzy każdą ligą jest pewna bariera. W tym przypadku muszę powiedzieć, że była ona całkiem spora. Trzeba było przestawić się na inne granie. W Gwardii mamy jednak bardzo młody zespół, co pozwala nam mieć ze sobą dobry kontakt i chyba dzięki temu jest łatwiej.
– Masz w dorobku kilka medali AMP wywalczonych w barwach dwóch uczelni…
Miałem okazję reprezentować zarówno Uniwersytet Zielonogórski, jak i Politechnikę Opolską i zawsze moje występy kończyły się zdobytymi medalami. Przywoziłem z AMP także bagaż świetnych wspomnień oraz zawartych nowych znajomości, które zresztą trwają do dziś. To pewnie nie były ostatnie medale Akademickich Mistrzostw Polski, bo bardzo mocno nastawiamy się na obronę tytułu zdobytego przed rokiem. Nasz nowy Rektor jest wielkim fanem piłki ręcznej i zapowiada, że zagra razem z nami więc będzie to dodatkową motywacją przed zmaganiami.
– Czy czujesz się azetesiakiem?
Myślę, że mogę czuć się i nazywać azetesiakiem pełną gębą. AZS to przede wszystkim szansa na spędzenie młodości w najpiękniejszy sposób, a zatem łączenie nauki ze sportem. Mnóstwo możliwości samorozwoju na wielu płaszczyznach pomaga ukształtować swój charakter i utorować plan na przyszłość. Można tu poznać wyjątkowych ludzi i ten klimat bardzo mi pasuje.
– Gdzie chciałbyś być za pięć lat? Jakie masz cele, do których zmierzasz?
W przeciągu pięciu lat wszystko się może zdarzyć. Ponad dwa lata temu przyjeżdżałem z moim AZS Zielona Góra na mecze w Komprachcicach w ramach drugoligowych rozgrywek, by po roku zostać reprezentantem superligowej Gwardii i grać przy pełnych trybunach. Dlatego za pięć lat nadal chciałbym być zawodnikiem silnej drużyny, bijącej się o wysokie cele, podnosić swoje umiejętności oraz świętować sukcesy. Drugim ważnym aspektem jest obrona pracy inżynierskiej, która będzie w lutym i bardzo chciałbym zostać  „Panem Inżynierem”.
– Czego ci życzyć?
Jak mawia klasyk – życzyć zdrowia, a na resztę można sobie zapracować. Dlatego zmierzając do sedna proszę życzyć zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Oczywiście przyda się też trzymanie kciuków za lutową obronę.
Rozmawiał Tomasz Wróbel

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj