
Do swojego kolejnego sezonu szykuje się Wiktor Głazunow. Lider polskiej kadry nawet w roku poolimpijskim nie zamierza odpuścić gry o najwyższe cele, a w dalszej perspektywie chce pojechać na swoje trzecie igrzyska i wrócić z nich z medalem. – Wiek to tylko liczba i mam nadzieję, że do trzech razy sztuka – mówi kanadyjkarz AZS AWF Gorzów Wlkp.
Pogoda rozpieszcza nie tylko w Polsce. W Hiszpanii, gdzie drugi miesiąc przygotowują się nasi kanadyjkarze, na porządku dziennym jest słoneczna aura. Na pierwszym zgrupowaniu w Arcos de la Frontera mocno dokuczał deszcz, ale od kilkunastu dni zawodnicy i trenerzy nie mają pod tym względem powodów do narzekań.
Nie narzeka z całą pewnością Wiktor Głazunow. Dwukrotny olimpijczyk, który na ostatnich igrzyskach w Paryżu był szósty, później niż zwykle wrócił do cięższych, przedsezonowych treningów.
– Do startu w Tokio w 2021 roku było wiele wykańczających wyścigów, same igrzyska były bardzo ciężkie. Z Tomkiem Barniakiem weszliśmy do finału C2 1000 m, gdzie powalczyliśmy i uznaję do dziś ten bieg za udany. Przez COVID-19 mieliśmy skrócony cykl do kolejnych igrzysk w Paryżu. Nie było czasu na większe roztrenowanie, wypoczynek i trzeba było iść za ciosem. Tak naprawdę przez dwa cykle olimpijskie nie robiłem sobie dłuższych przerw i po Paryżu zaplanowałem, żeby po latach bardziej zadbać o zdrowie i dać organizmowi wypocząć. Wydaje mi się, że był to dobry ruch – opowiada Głazunow, który w sezonie poolimpijskim może liczyć na wyrozumiałość ze strony trenerów. – W rozmowach ze mną podkreślali, żebym w tym roku się rozluźnił i bardziej przystopował, a nie gnał za śrubowaniem wyników. Trzeba dalej ciężko pracować, ale z głową, bez szarżowania tak jak w roku olimpijskim. Młodszy nie będę i muszę coraz bardziej uważać na siebie, na regenerację.
Wiek nie stanowi dla Głazunowa przeszkody w pogoni za marzeniami. Kanadyjkarz AZS AWF Gorzów Wlkp. nie porzuca myśli o medalu olimpijskim i nie ukrywa, że w planach ma trzeci atak na podium igrzysk, tym razem w 2028 roku w Los Angeles.
– Dwa razy walczyłem o medale olimpijskie i mam nadzieję, że do trzech razy sztuka. Mało jest zawodników powyżej 35. roku życia, ale wiek to tylko liczba. Wiadomo, młodość rządzi się swoimi prawami, jest większa sprawność czy zdolność do regeneracji. Na starcie wszyscy jednak mają równe szanse. Sebastian Brendel też nie był najmłodszy, a robił ogromne wyniki – wskazuje 31-latek.
W polskiej kadrze aż roi się od doświadczenia. Najstarszy jest Głazunow, ale do trzydziestki dobija kilku kolejnych zawodników mających w dorobku medale MŚ i ME, którzy również chcieliby zasmakować startu w igrzyskach.
– Widać, że chłopacy wiedzą, czego chcą i do czego dążą. Są zdyscyplinowani, ciężko trenują, dbają o higienę pracy. Każdy liczy, że na następnych igrzyskach w Los Angeles to on wystartuje. Rywalizacja na pewno będzie bardzo mocna, ale to będzie wpływało na wzrost indywidualnych wyników. Każdy będzie chciał ugrać jak najwięcej dla siebie – wyjaśnia Głazunow.
Trwający okres przygotowawczy jest pierwszym prowadzonym przez nowego szkoleniowca. W grudniu ubiegłego nowym trenerem reprezentacji kanadyjkarzy został Ukrainiec Sergij Bezuglij, a w pracy z kadrą narodową pomagają mu Michał Śliwiński i Marcin Grzybowski.
– Początkowo wiele rzeczy było tłumaczonych za pośrednictwem trenera Śliwińskiego, ale teraz bariera językowa między nami się zaciera z każdym tygodniem. Współpraca na ten moment jest naprawdę bardzo dobra. Widać u trenera Bezuglija duże zaangażowanie, wprowadza nowe standardy treningowe. Chce budować zespół inaczej, niż robiliśmy to w poprzednich latach przed igrzyskami. Każdemu zależy na korzystnych rezultatach – zapewnia Głazunow.
Zawodnik gorzowskiego klubu, który w lutym został zwycięzcą 62. Plebiscytu Sportowego „Gazety Lubuskiej” na Sportowca Roku 2024, w ostatnim czasie włączył się w akcji pomocy na rzecz firmy Plastex, założonej przez Ryszarda Serugę, olimpijczyka z Monachium. Przypomnijmy, że ponad dwa tygodnie temu hala czołowego producenta kajaków i kanadyjek spłonęła, a w odbudowę firmy włączyło się wiele osób.
– To ogromna tragedia, nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co czują wszyscy ludzie związani z tą firmą. Przez wiele lat byłem wspierany przez Plastex i to również mnie dotknęło. Naturalnym gestem jest pomoc w takiej sytuacji. To polska firma, stworzona przez naszych rodaków i powinniśmy dbać, żeby to funkcjonowało. Na jej sprzęcie zdobywano wiele medali olimpijskich. Jako środowisko powinniśmy się zjednoczyć i pomóc, bo przykre by było, gdyby firma przestała istnieć przez pożar – wskazuje Głazunow, który wystawił na licytację swoją kanadyjkę, a cały dochód z jej sprzedaży przeznaczy na rzecz poszkodowanej firmy.
Zgrupowanie kadry polskich kanadyjkarzy w hiszpańskiej Arcos de la Frontera zakończy się 18 kwietnia.