Worki z piaskiem przypominające fortyfikacje, sztaby kryzysowe i komunikaty rodem z pola bitew, bo kolejne miasta podały się pod naporem żywiołu. W ostatnich dniach wszystkie sprawy zeszły na dalszy plan. Jedni zmagają się z powodzią i jej skutkami, a inni oglądają relacje z domów i myślą, jak mogą pomóc.
Nysa to miasto o bogatej historii, które położone jest na Opolszczyźnie, nad rzeką Nysą Kłodzką i w sąsiedztwie Jeziora Nyskiego. Chociaż w dziejach toczyły się o nie różne walki, to być może ostatnie godziny były czasem najtrudniejszego pojedynku. Siły w tym starciu z żywiołem nie były równe, choć mieszkańcy pokazali ogromny hart ducha.
W dniach 18 i 19 na zmodernizowanym stadionie Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Nysie miał odbyć się Festiwal Nauki oraz Test Coopera dla Wszystkich. Obiekt przy ul. Kraszewskiego wyposażony został w nowoczesny system treningowy. Sportowcy, studenci oraz młodzież mogą tam biegać w komfortowych warunkach i technologicznie wybiec w przyszłość. Grafik zajęć ma być tam wypełniony po brzegi, ale póki co wszyscy są pełni obaw.
Niestety stadion znajdujący w centrum miasta uległ częściowemu zalaniu tak samo jak mury uczelni Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Nysie. Obecnie trwa monitorowanie strat.
– Opady i trochę wody napływającej z zewnątrz sprawiły, że na bieżni mamy w tej chwili pół metra wody. Na szczęście szatnie i trybuny ocalały. Czekamy na pierwsze oględziny, bo najważniejszy jest poliureten. Wodę trzeba teraz trzeba szybko wypompować. Fachowcy mówią, że materiał ocaleje. Nie cieszymy się, ale nie ma też rozpaczy. Parodia życia jest taka, że obawialiśmy się o rektorat naszej uczelni, który jest najbliżej rzeki. Tymczasem dzięki spadkom na parkingu woda wleciała na parking i spłynęła na pobliską ulicę, mijając budynek. Byliśmy jednak przygotowani, bo przenieśliśmy komputery na wyższe piętra. To kwestia dni, żeby wrócić do pracy i zakasać rękawy do sprzątania. Druga sprawa to zalane piwnice w dwóch budynkach, ale tam też mieliśmy wszystko wyniesione wyżej – relacjonuje Zbigniew Szlempo, prezes AZS PANS Nysa i kanclerz uczelni.
– W mieście najgorsze jest już chyba za nami, ale z naturą nigdy nic nie wiadomo. Mieliśmy duży problem z wałami, ale mieszkańcy razem z władzami bardzo dzielnie je uszczelniali. Teraz jest spuszczane mniej wody i rzeka zaczyna wracać do koryta. Bardzo dziękujemy za każdą oferowaną pomoc i jak zajdzie potrzeba, to będziemy się zwracać z takimi informacjami. Póki co mamy jednak pełną załogę, a budynki za rzeką na całe szczęście nie ucierpiały – dodał kanclerz PANS Nysa.
Za mieszkańcami Nysy być może najtrudniejsze noce i dni w życiu. Wszyscy czekają, aż opadnie woda i przyjdzie czas na wielkie sprzątanie. Również w Opolu i Wrocławiu ludzie czekają na falę, przygotowują zapasy i żyją w strachu, wspominając 1997 rok. Dla wielu to kolejna powódź stulecia w życiu. Jednak młode osoby tamten kataklizm kojarzyć mogą tylko z rodzinnych wspomnień i znanego serialu.
Widząc ogrom zniszczeń, w kraju rusza wielka fala pomocy. Azetesiacy, którzy chcą wesprzeć ofiary powodzi, mogą zrobić to przez zbiórkę https://pasja.azs.pl/azs-na-pomoc-powodzianom/
Foto: NysaInfo.pl