Trzy medale zdobyli w taekwondo reprezentanci AWF Warszawa podczas Europejskich Igrzysk Akademickich. Po najcenniejszy sięgnął Łukasz Nowak.

Do Miszkolca udała się pięcioosobowa reprezentacja AWF Warszawa, której przewodziła wielokrotna medalistka uniwersjad – Patrycja Adamkiewicz. – Ciekawe i nowe wyzwanie, emocje dosłownie jakbym sama tam walczyła. To było coś niesamowitego! – komentowała na swoim profilu.

Było czym się emocjonować. Większość jej podopiecznych dostała się bowiem na podium. Jako pierwsze zrobiły to Łucja Oleszczuk i Julia Szpak. Co ciekawe – podczas ostatniej uniwersjady w Chengdu Łucja razem z Patrycją startowały w drużynie, z którą zdobyły brązowe medale.

Tym razem też był brąz, ale już indywidualny. Startująca w kat. -57 kg Łucja wygrała dwie pierwsze walki ze studentkami uczelni z Niemiec, jedną z nich kończąc przed czasem. W półfinale trafiła na dobrze sobie znaną Węgierkę Lucę Martę Patakfalvy. – Walczyłam z nią na Uniwersjadzie i podczas poprzednich EUG w Łodzi. W Chengdu wygrałam, ale ostatecznie byłam piąta. W Łodzi przegrałam, a ona wtedy zdobyła złoto. Żałuję, że teraz nie dałam jej rady. Była w moim zasięgu – komentowała zawodniczka AZS AWF Warszawa, wielokrotna medalistka imprez w kategoriach młodzieżowych, która w ten sposób wywalczyła samodzielnie swój pierwszy seniorski krążek na imprezie międzynarodowej. – Trudno porównać go z medalem uniwersjady. Ten jest tylko mój – dodała.

Jak sama przyznała, dużo bardziej niż swoje walki przeżywała rywalizację Łukasza Nowaka. – Jesteśmy parą od sześciu lat. Niemal zawsze razem jeździmy na zawody, nawet obroniliśmy się tego samego dnia i razem będziemy robić magisterkę na kierunku wychowanie fizyczne. Pójdziemy jednak do różnych grup – śmiała się.

Łukasz dał dużo powodów do radości. W kat. -58 kg rozpoczął od ćwierćfinału, pokonując Portugalczyka Duarte Mendesa. W półfinale wygrał z Hiszpanem Ikerem Unanue Navarro, by najbardziej emocjonującą walkę stoczyć na sam koniec. Po wygraniu 7:3 pierwszej rundy z Francuzem Baptiste Bonną w drugiej wszystko działo się bardzo szybko. Rywale nie szczędzili sobie razów i raz jeden, raz drugi był na prowadzeniu. Cztery sekundy przed końcem Polak przegrywał dwoma punktami, ale w ostatniej chwili udało mu się wyrównać i uniknąć dodatkowej rundy.

– Finał był bardzo emocjonujący. Tu wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziałem nawet, czy wygrywam, czy przegrywam. Udało mi się wyrównać, a przy remisie decydowały tzw. male punkty. Miałem zaliczone trafienie w głowę i to zdecydowało o moim zwycięstwie – komentował Łukasz, który w tym roku miał całą serię występów w Pucharze Świata zakończonych tuż za podium. – Tylko raz w Macedonii zdobyłem brąz i był to mój drugi medal pucharowy w karierze. Zwycięstwo w Miszkolcu to mój pierwszy duży sukces – komentował siedmiokrotny mistrz Polski wśród seniorów i młodzieżowców.

Sukces jest tym większy, że zawody miały rangę G1, czyli były traktowane jak Puchar Świata. Wywalczone punkty będą się więc liczyły w rankingach międzynarodowej federacji. Cieszyć się z nich będzie także Julia Szpak, która sięgnęła po brąz. W kat. – 62 kg jako jedyna rozpoczęła od ćwierćfinału, wygrywając z Hiszpanką Maialen Perez. W walce o finał spotkała się ze studentką Uniwersytetu Donja Gorica – Andreą Komatiną.

To też był emocjonujący pojedynek. Polka gładko wygrała pierwszą rundę, drugą zremisowała (przegrywając małymi punktami), by w trzeciej prowadzić na sekundę przed końcem i… obejść się smakiem. W kontrowersyjnych okolicznościach sędziowie zaliczyli rywalce akcję rozpaczy za pięć punktów, a przy remisie przesądziło to o jej wygranej. W taki oto sposób szczęście, które pomogło Nowakowi, w ostatniej chwili opuściło Szpak, która jeszcze długo rozpamiętywała tę sytuację.

Pozostałym przedstawicielom stołecznej ekipy nie udało się dostać do strefy medalowej. Startujący w kat. -80 kg Konrad Jaworski wygrał pierwszą walkę, ale w ćwierćfinale uległ Chorwatowi Ante Kovacovi. Bartosz Duszyński (-58 kg) przegrał zaś z Francuzem Baptistem Bonną.