Ona asystuje i zdobywa gole, a on powstrzymuje strzały rywali, ale sam też potrafi zdobyć bramkę. Poznajmy Agnieszkę Gołębiowską i Marcina Mianowicza – studentów i zawodników AZS Uniwersytetu Warszawskiego oraz bohaterów plakatu finałów AMP w futsalu.
Oboje łączą studia na Uniwersytecie Warszawskim z grą w futsal na wysokim poziomie, występując na co dzień na najwyższym ligowym poziomie. Jak większość zawodników swoją przygodę z piłką rozpoczynali od gry na trawie. Jednak to właśnie 40 minut gry w hali daje im więcej niż 90 minut spędzonych na dużym boisku.
– Moja przygoda z futsalem zaczęła się w 2019 roku, kiedy zaczęłam studia na Uniwersytecie Warszawskim. Po przeprowadzce do Warszawy szukałam drużyny, w której będę mogła kontynuować swoją przygodę z piłką nożną, i tak trafiłam na AZS UW. Nigdy przedtem nie grałam w futsal, ale od razu zakochałam się w tym sporcie. Uważam, że futsal przewyższa piłkę nożną w wielu aspektach. Jest to bardzo dynamiczny i szybki sport. Pada więcej bramek i znacznie łatwiej jest odwrócić wynik meczu, co sprawia że jest dużo bardziej emocjonujący. W futsalu trzeba również mieć dużo większe umiejętności techniczne niż na trawie, a jeden zawodnik ma znacznie większy wpływ na przebieg meczu. No i na hali prawie zawsze jest ciepło i sucho – opowiada z uśmiechem Agnieszka, będąca na Międzywydziałowych Studiach Ochrony Środowiska.
– Pod koniec liceum przyszedł czas, kiedy chciałem postawić na futsal i sprawdzić się w tej dyscyplinie. Trenerzy w szkole także mówili mi, żebym spróbował swoich sił w grze na hali. W 2021 roku poszedłem na dwa lub trzy treningi do trenera Macieja Karczyńskiego i ten od razu powiedział żebym dołączył do AZS UW. Nie trzeba było mnie długo namawiać. Moim zdaniem rola bramkarza w futsalu jest kluczowa, bo od niego wszystko się zaczyna. Podczas meczu jest wiele strzałów, gry jeden na jeden, czy też wprowadzenia piłki przez bramkarza w celu uzyskania przewagi. Futsal i piłka nożna to różne dyscypliny, ale jest dużo podobieństw jeśli chodzi o czysto bramkarskie sprawy – mówi Marcin, student Wydziału Zarządzania UW.
Dla zawodniczki Uniwersytetu Warszawskiego będą to kolejne Akademickie Mistrzostwa Polski. Agnieszka Gołębiowska dobrze zna więc atmosferę towarzyszącą imprezie. Debiutować w turnieju będzie natomiast Marcin Mianowicz, który w tym sezonie Ekstraklasy wybierany był najlepszym bramkarzem kolejki.
– Będą to moje pierwsze AMP-y, ale miałem okazję rozmawiać z kolegami z drużyny i zawsze chwalą sobie te turnieje i całą ich otoczkę. Czy to mecz ligowy, czy to Akademickie Mistrzostwa Polski to emocje będą podobne. Presja może będzie nieco mniejsza, ale każda z drużyn chce wygrać. To powoduje, że mecze będą na pewno zacięte i nikt nie będzie chciał odpuszczać. Tu dodatkowo jednego dnia rozgrywa się kilka spotkań i trzeba będzie odpowiednio rozłożyć siły przy takim układzie turnieju, tak żeby na każdym spotkaniu dawać z siebie wszystko. Czuć też naszym zespole niedosyt i widzę że wszyscy chcą się zrehabilitować za ostatni turniej. Mamy handicap, bo gramy jako gospodarze, a to duży atut. Mam nadzieję i przeczucie, że zajdziemy naprawdę wysoko – mówi bramkarz Uniwersytetu Warszawskiego.
– Akademickie Mistrzostwa Polski to dla mnie impreza, na którą z niecierpliwością czekam cały rok. To jest intensywny turniej pełen niespodzianek i ma to coś, co daje mi energię i sprawia, że chce się żyć. Każde AMP-y to nowe rozdanie. Żadna drużyna nie kalkuluje i każda daje z siebie wszystko. W przeciwieństwie do Ekstraligi w AMP-ach skład drużyn co roku się zmienia, więc łatwiej jest też o jakąś niespodziankę. To będą już moje piąte Akademickie Mistrzostwa Polski i pomimo wielu rozegranych spotkań oraz wyjazdów każde z nich są niezapomnianą przygodą. Sam turniej jest bardzo rozwijający z perspektywy zawodniczki, ponieważ w finałach spotykają się bardzo dobre i doświadczone drużyny – dodaje zawodniczka Uniwerku.
Jeśli solą piłki nożnej są piękne akcje i zdobyte gole, to futsal powinien należeć do najpopularniejszych sportów drużynowych. Niestety wciąż pozostaje dyscypliną niszową. Zdaniem zawodników znajdujących się na plakacie tegorocznych finałów AMP musi upłynąć jeszcze wiele czasu, żeby ta sytuacja uległa zmianie. Wierzą jednak, że futsal może dorównać np. piłce ręcznej.
– Szkoda, że futsal jest tak niszowym sportem, bo moim zdaniem jest jednym z najciekawszych do oglądania. W niektórych europejskich krajach bardzo szybko zyskuje na popularności, ale niestety w Polsce jeszcze raczkuje. Po pierwsze należałoby zacząć uświadamiać, że taki sport istnieje. Mecze reprezentacji Polski powinny być puszczane w ogólnodostępnej telewizji. Wzorem piłki kobiecej można zacząć też od jednego meczu ekstraklasy w tygodniu w ogólnodostępnej telewizji. Powinno się organizować mniej turniejów piłki halowej, a więcej futsalu i może wtedy powstałoby więcej sekcji futsalu w klubach piłkarskich szczególnie tych dużych i rozpoznawalnych. Co za tym idzie, więcej dzieci i rodziców mogłoby poznać ten sport – uważa Agnieszka Gołębiowska.
– Moim zdaniem jest możliwe, aby futsal stał się popularniejszy. Zaowocować mogą różnego rodzaju spotkania z młodzieżą, zajęcia, turnieje czy nawet zabieranie młodych chłopaków na mecze futsalu. Zwłaszcza, że u nas klimat sprzyja do uprawiania tej dyscypliny już od wczesnych lat. Pamiętam, że sam tak miałem, chodząc do szkoły, że jak tylko śnieg spadł albo były ujemne temperatury, to wchodziliśmy grać na halę – dodaje Marcin Mianowicz.
Akademickie Mistrzostwa Polski w futsalu kobiet i mężczyzn odbędą się w dniach 22-25 lutego w Warszawie. Turniej finałowy wraca do stolicy po pięciu latach przerwy.
Cykl Akademickich Mistrzostw Polski wspierają sponsor strategiczny Akademickiego Związku Sportowego – PZU oraz Ministerstwo Sportu i Turystyki.