Bieżący sezon jest pełen sukcesów dla Barbary Brych. Czy szpadzistka AZS AWF Kraków, chwalona przez trenera reprezentacji, zdąży wywalczyć miejsce na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Tokio?
Pochodząca z Siemianowic Śląskich zawodniczka zaczynała przygodę z szermierką w rodzinnym mieście już w drugiej klasie szkoły podstawowej, na zajęciach wychowania fizycznego. Rok później zapisała się do powstającego klubu UKS Wołodyjowski, w barwach którego święciła liczne sukcesy. Od zeszłego roku, po zakończeniu edukacji w szkole średniej, postanowiła zmienić klub. Wybór padł na AZS AWF Kraków.
– To był naturalny wybór, zwłaszcza że w tym mieście wybrałam również studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, na kierunku filologia węgierska – mówi nam Basia.
Węgry, a przynajmniej wspomnienie walki z konkurentką znad Dunaju, muszą dobrze kojarzyć się siemanowiczance. W marcu 2017 roku, w bułgarskim Płowdiwie zdobyła złoty medal mistrzostw Europy kadetek (U-17). Rozstawiona z numerem szóstym Polka wyszła zwycięsko ze wszystkich sześciu grupowych pojedynków i to na dodatek z najlepszą różnicą trafień (+22). W decydującej fazie Brych udźwignęła ciężar bycia „jedynką”. W finale pokonała 15:14 Węgierkę Eszter Muhari. Długo to był jej jedyny krążek na arenie międzynarodowej.
Brych w ramach drużyny trzykrotnie otarła się o podium – „najgorsze”, czwarte miejsca przypadły jej i koleżankom w ME juniorek w Nowym Sadzie (2016), a także znów odbywających się w Płowdiwie MŚ juniorek (2017) i ME młodzieżowców (2019). Z kolei w tym sezonie dwukrotnie stawała na podium juniorskiego Pucharu Świata – w niemieckim Laupheim i hiszpańskim Burgos.
W marcu wreszcie przyszła pora na medal drużynowy. W chorwackim Porecu wraz z koleżankami wywalczyła srebro ME juniorek (U-20). Rozstawione z numerem jedenastym Polki w składzie Brych, Zofia Janelli (KS Szpada Wrocław), Alicja Klasik (RMKS Rybnik) i Gloria Klughardt (UKS MDK Olimp Lublin) pokonały kolejno Brytyjki (45:23), Francuzki (45:27) i Włoszki (45:39). Dopiero w wielkim finale musiały uznać wyższość faworyzowanych Rosjanek (35:45). Indywidualnie w Chorwacji poszło gorzej. Brych, numer trzy światowego rankingu w swojej kategorii wiekowej U-20, skończyła zawody na „zaledwie” dziewiątym miejscu.
– Liczyłam na więcej, po cichu nawet na medal. Niezależnie od tego, i tak muszę uznać ten sezon za najlepszy. Szkoda jedynie, że w terminie nie odbyły się mistrzostwa świata juniorów w Salt Lake City – żałuje sportowa nadzieja UJ.
O Brych bardzo pochlebnie wypowiada się Radosław Zawrotniak, klubowy i reprezentacyjny trener z AZS AWF. Srebrny medalista igrzysk olimpijskich z Pekinu w drużynie uważa, że w polskiej kobiecej szpadzie drzemie spory potencjał. W rozmowie z TVP Sport nazwał ją nawet „koronną bronią”.
Czy Brych sama czuje się na tyle mocna, by w przyszłości myśleć o igrzyskach? Jej zdaniem, seniorskie konkurentki w kraju na razie wygrywają rywalizację.
– Mogę walczyć z najlepszym jak równa z równą. Brakuje mi doświadczenia, ale wśród seniorek i tak radzę sobie coraz lepiej. W tym roku, na PŚ w Barcelonie, doszłam do turnieju głównego. W 1/32 finału, po dogrywce przegrałam jednym trafieniem z Sheng Lin, ubiegłoroczną wicemistrzynią świata – opowiada Brych. – Miejsce w kadrze na igrzyska w Tokio jest poza moim zasięgiem, nawet nie myślę o nich. Nasza drużyna szpadzistek jest wiceliderem światowego rankingu i ciężko byłoby się do niej dostać. W mojej dyscyplinie wiek to bardzo indywidualna kwestia. Medale mistrzostw potrafią zdobywać w szpadzie 30-, 40-latkowie. Może w przyszłości będę bliżej pierwszej kadry – wyraża nadzieję Brych, która obecnie zmuszona jest do treningów wyłącznie w domu.
W perspektywie startów miała m.in. udział w MŚ juniorów w Salt Lake City. Nie jest znana nowa data tych zawodów. – Nie jest łatwo, są ograniczone możliwości, ale trener Zawrotniak na bieżąco przesyła mi rozpiski, które wykonuję. Jasne, nie są to treningi tak efektywne jak na sali z przeciwnikiem, ale nic nie poradzimy – mówi.
Artur Kluskiewicz