Do meczu z Heliosem Białystok futsalistki AZS Uniwersytetu Warszawskiego mogły przystąpić praktycznie bez rozgrzewki. Za sobą miały bowiem trzy dni zmagań w półfinale Akademickich Mistrzostw Polski i wiele minut spędzonych na parkiecie. Mimo narastającego zmęczenia azetesiaczki rozgrzały halę przy ul. Banacha i pokonały drużynę ze stolicy Podlasia aż 6:0.

W pojedynku z ostatnią drużyną kobiecej Ekstraligi faworytkami były zawodniczki AZS Uniwersytetu Warszawskiego, które walczą o zajęcie czwartego miejsca dającego grę w fazie pucharowej. Na ich niekorzyść przemawiał jednak fakt, że w nogach miały już sześć meczów rozegranych podczas turnieju w Łodzi. Zaledwie cztery godziny minęły od rywalizacji o trzecie miejsce z UAM Poznań w ramach półfinału Akademickich Mistrzostw Polski. W tym czasie stołeczna ekipa wróciła do Warszawy na ligowy pojedynek i jeszcze musiała nieco zregenerować siły.

Gospodynie początkowo oszczędzały się i nie próbowały gry wysokim pressingiem. Długimi wymianami starały się zmusić do biegania drużynę przyjezdną i szukały jakiejś luki w ich obronie. W trzeciej minucie prostopadłe podanie otrzymała niepilnowana Kornelia Bińczyk, ale nie zdołała zatrzymać piłki. W odpowiedzi z kontrą ruszyła kapitan Heliosa – Justyna Kalinowska, ale jej strzał obroniła bramkarka AZS UW.

Na pierwszego gola trzeba było czekać do ósmej minuty. Po dobrym rozegraniu rzutu rożnego i podaniu Zuzanny Maciejewskiej do Karoliny Fandrejewskiej ta druga huknęła z dystansu nie do obrony. W tej części meczu więcej goli już nie padło, chociaż sekundy przed upływem 20 minut zagotowało się jeszcze pod bramką Heliosu.

Po zmianie stron do ataku ruszyły zawodniczki AZS Uniwersytetu Warszawskiego. Najpierw przebijała się wspomniana Bińczyk, ale została powstrzymana. Po chwili jednak zawodniczki w błękitnych koszulkach cieszyły się z bramki, a wszystko za sprawą Emilii Jarzyny.

W 30 minucie na 3:0 podwyższyła Aleksandra Pindelska, kończąc podanie od Anity Sikory. Nie minęły trzy minuty, a z bramki znów radowała się Jarzyna, która efektownie piętą skierowała piłkę do bramki rywalek.

Kibice, którzy w niedzielny wieczór zdecydowali się wybrać na mecz, nie mieli czego żałować. Zwłaszcza, że nie był to koniec strzelania. W 34 minucie z rzutu wolnego trafiła Maja Rębiś i od tego momentu zawodniczki z Białegostoku miały też pięć fauli na swoim koncie i grały nieco ostrożniej. Każde kolejne przewinie mogło oznaczać rzut karny przedłużony.

Na na dwie minuty przed końcem meczu po strzale Anity Sikory piłkę do własnej bramki skierowała jeszcze Monika Słowikowska. Przed upływem czasu swoje akcje strzałowe miały zawodniczki Heliosa jak i AZS UW, ale wynik nie uległ już zmianie i trzy punkty zostały w Warszawie.

– Bramki to nie była tylko moja zasługa ale całej drużyny. Początkowo czułyśmy zmęczenie po Akademickich Mistrzostwach Polski, ale im bardziej wchodziłyśmy w ten mecz, tym było lepiej. Wiele czasu na odpoczynek nie było i musiało wystarczyć chwilę snu w busie. Szkoda trochę tego meczu z UAM Poznań, bo tam prowadziłyśmy przez 2/3 meczu, a później się posypało. Myślę jednak, że i tak wykonałyśmy dobrą pracę, bo naszym celem był awans do finału Akademickich Mistrzostw Polski – mówiła po meczu Emilia Jarzyna.

W tabeli Ekstraligi podopieczne trener Marii Wąsowskiej zajmują czwarte miejsce z dorobkiem 10 punktów. Tuż za nimi jest AZS AWF Warszawa z 7 oczkami na koncie. Zespół z Bielan swoje ligowe spotkanie w ramach ósmej kolejki spotkań rozegrał już w środę, przegrywając z AZS Uniwersytetem Gdańskim 3:13.