Natalia Bajor wraz z kobiecą drużyną narodową zdobyła przepustkę do Tokio. Liczy, iż utrzyma miejsce w drużynie na igrzyska olimpijskie. – Naszym sukcesem w Japonii byłby ćwierćfinał – mówi nam tenisistka AZS UE Wrocław.

Polskie pingpongistki, prowadzone przez trenera Zbigniewa Nęcka, pod koniec stycznia w portugalskim Gondomar wywalczyły kwalifikację olimpijską. Najpierw odprawiły 3:0 Nigeryjki, a w decydującej walce o bilety na imprezę czterolecia Biało-Czerwone pokonały 3:1 Ukrainki, mimo że pojedynek nie układał się po myśli naszych reprezentantek, a one same nie uchodziły za faworytki.

– To było zawsze moje marzenie, by dostać się na igrzyska. Do Tokio mogłyśmy już się dostać poprzez zeszłoroczne Igrzyska Europejskie w Mińsku, gdzie zwycięzca zgarniał awans. Niestety, w półfinale przegrałyśmy z Niemkami – opowiada nam Bajor. – Teraz była ostatnia szansa na awans. Wszystkie drużyny były bardzo dobrze przygotowane do turnieju kwalifikacyjnego. Ukrainki bardzo mocno liczą się na Starym Kontynencie, ale i tak myślę, że najgorzej byłoby zmierzyć się z Koreankami – dodaje.

Udział w igrzyskach olimpijskich w Tokio będzie pierwszym w karierze Bajor, która głęboko wierzy, że utrzyma pozycję w zespole narodowym. Na start indywidualny nie ma większych szans. Li Qian i Natalia Partyka, reprezentacyjne koleżanki, znajdują się zdecydowanie wyżej od niej w rankingu ITTF. Pod znakiem zapytania stoi natomiast udział Bajor w grze mieszanej. Istnieje szansa, że wrocławiankę zobaczymy przy stole w mikście, w parze z Markiem Badowskim.

– Jako drużyna, z miejsca mamy zapewnione dwa miejsca w rywalizacji singlistek, a o wyborze zawodniczek zadecyduje trener Nęcek. Dziewczyny są jednak lepsze ode mnie, na dodatek wyżej w rankingu. Trzymam się myśli, że utrzymam chociaż miejsce w zespole. Co do miksta, do końca sami jeszcze nie wiemy, ile miejsc będzie dostępnych. Jakaś iskierka nadziei na występ w grze mieszanej jeszcze się tli – opisuje Bajor.

Bajor obecnie plasuje się na 86., najwyższym w historii miejscu w rankingu ITTF (stan na 5 lutego br. – dop. red.). Swoją pozycję poprawiła dzięki udanemu występowi na turnieju World Tour w Magdeburgu, gdzie doszła do czwartej rundy eliminacji. W niej lepsza okazała się Chinka Gu Yuting (1:4). Wcześniej brzeżanka pokonała w trzeciej rundzie Kanadyjkę Zhang Mo (4:0). Sukces zdaje się być tym cenniejszy, że rywalka zza oceanu plasowała się o wiele wyżej w światowej czołówce (27.).

– Ten ranking nie oddaje w pełni rzeczywistej sytuacji czy klasy danych zawodniczek. Przykładowo tenisistki ze słabszych sportowo kontynentów, za zwycięstwa na nim, otrzymują taką samą liczbę punktów jak zawodnicy z Azji czy Europy. Mistrzyni z kraju Ameryki Południowej czy Afryki może być wyżej w rankingu, ale wcale nie musi być lepsza – wyjaśnia brzeżanka, która w Niemczech zagrała również w mikście z Badowskim.

Nadchodzące dni szykują się pracowite dla liderki AZS UE Wrocław. Rywalizacja w kobiecej Ekstraklasie nabiera tempa, a tenisistki z Dolnego Śląska, które przed sezonem zapowiadały walkę o medale, mają w zanadrzu wymagających przeciwników. Punkty są niezwykle potrzebne, by uplasować się na drugim lub trzecim miejscu przed play off, unikając tym samym Enei Siarki Tarnobrzeg. Mistrzynie kraju oraz zdobywczynie Ligi Mistrzów to rywalki wrocławianek na koniec rundy zasadniczej (15.03 br.).

– Nadal uważam, że stać nas na podium w tym sezonie. Tarnobrzeżanki są w stanie wystawić teoretycznie słabsze zestawienie i wygrywać mecze. Czy są do zdetronizowania? Uczciwie mówiąc, na ten moment zdają się być nie do pokonania, ale w sporcie wszystko jest możliwe. Na pewno się nie poddamy – przekonuje Bajor.

Bajor w swoich planach na następne tygodnie ma także m.in. występ w mistrzostwach Polski, które na przełomie lutego i marca odbędą się w Białymstoku. Pochodząca z Brzegu zawodniczka na Podlasiu ma zamiar obronić tytuł mistrzyni kraju.

– Łatwiej było zdobyć niż obronić mistrzostwo i teraz będzie pewnie podobnie. Zwłaszcza, że to też turniej, który rządzi się swoimi prawami. Gramy systemem pucharowym, a więc każda rywalka będzie groźna, bo przegrana oznaczać będzie koniec zawodów. Natalia Partyka zagra z numerem jeden, a ja z dwójką. Na pewno nie zamierzam odpuszczać tych mistrzostw, bo mam już dwa złota na koncie – mówiła ostatnio w rozmowie z oficjalnym serwisem Polskiego Związku Tenisa Stołowego.

Co dalej czeka Bajor?

– Później przez marzec i kwiecień będę może przez dwa, trzy dni w domu. Od razu po MP lecimy do Kataru, a do tego pod koniec marca są drużynowe mistrzostwa świata w Korei Południowej, które poprzedzi zgrupowanie. Nic nie odpuszczam. Jestem w takim wieku, że dla mnie każdy turniej stanowi nowe doświadczenie i możliwość zdobycia punktów do rankingu. Kiedy dopisuje zdrowie, to akceptuję decyzje trenera i startuję tam, gdzie mogę.

Współpraca: Artur Kluskiewicz

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj