Narciarska wycieczka w odległe góry i czasy

0
1657
Widok na schronisko AZS Warszawa, koniec lat trzydziestych. Foto w posiadaniu autora

Upraszczając trochę historię, można stwierdzić, że powstanie pierwszego w Polsce AZS w Krakowie (1908/09) było efektem organizowanych studenckich wypraw turystyczno-narciarskich w pobliskie góry. Zaraz po zalegalizowaniu związku narciarze stanowili najsilniejszą sekcję. Ta słabość do górskich wypraw pozostała w duszy AZS-iaka do dziś. W niniejszym artykule poznajmy, jak działało pierwsze schronisko AZS Warszawa w dalekich Karpatach Wschodnich. A zatem przenieśmy się w czasie o jakieś 90 lat wstecz.

Po wskrzeszeniu państwa polskiego, gdy sytuacja polityczna na to pozwoliła, obozy narciarskie AZS organizowano coraz częściej. Dostrzeżono, że taki wyjazd znakomicie reklamuje związek, a po każdym wyjeździe przybywali nowi członkowie.

W 1924 r. na narciarski turnus z warszawskim AZS-em wyjechała do Zakopanego pewna dwudziestoparoletnia piękna dziewczyna. Nazywała się Halina Konopacka i choć nie stała się mistrzynią narciarskich tras, to jednak nasiąkła studencką atmosferą takich wyjazdów. Tak jej się spodobało, że po powrocie do Warszawy natychmiast zapisała się do AZS, by uprawiać lekkoatletykę. Cztery lata później została pierwszą polską złotą medalistką olimpijską i doczekała się wiekopomnej sławy. Kilka lat temu uznano ją za jedną z 10 najbardziej zasłużonych Polek w 1000 letniej historii naszego kraju. Kto wie, jak ułożyłyby się losy panny Haliny, gdyby azetesiacy nie zorganizowali obozu narciarskiego w 1924 r.

Zjazdy narciarskie w Karpatach Wschodnich zawodników AZS, 1935-38. Pierwszy z prawej Tadeusz Makowski. Foto w posiadaniu autora

Studenckie wyjazdy na narty były tak popularne, że warszawski AZS w latach trzydziestych postanowił wybudować swoją własną infrastrukturę sportowo–turystyczną. Sprzyjała temu polityka władz sanacyjnych dążących do tego, by ruch turystyczny nasilił się w regionach słabo rozwiniętych gospodarczo. Zauważono, że turysta przyjeżdżający w góry zostawia tam trochę pieniędzy, więc siłą rzeczy przyczynia się do wzbogacenia ubogiego regionu. Sporo górali z Zakopanego czy z Poronina już coś o tym wiedziało.

Regionem szczególnie polecanym na organizację zimowych wypadów były Karpaty Wschodnie. Dzikie regiony zamieszkałe głównie przez Hucułów, ale też Ukraińców, Węgrów, Słowaków, Niemców, Łemków i nielicznych Polaków nadawały się do akademickiej turystyki w sam raz. Studenccy sportowcy z AZS swym pobytem wspierali tam wątłą polskość, mogli też przyczynić się do cywilizowania biednego regionu.

W 1934 roku z inicjatywy Józefa Lekszyckiego (członka Komisji Rewizyjnej AZS) rozpoczęto budowę pewnego schroniska na Czarnohorze. Schronisko powstało w kotlinie nieopodal szczytu Pop Iwan (2022 m. n.p.m.) i Smotreca (1898 n.p.m.). Otwarto je w 1935 r. i było najwyżej usytuowanym schroniskiem w II RP. Wybudowano je na wysokości 1742 m n.p.m. Oficjalna nazwa obiektu brzmiała „Schronisko Pod Popem Iwanem im. 36. pp. Legii Akademickiej Sekcji Narciarskiej AZS Warszawa”.

Członkowie AZS Warszawa w drodze do kotliny pod Pop Iwanem, 1936. Od lewej: Tadeusz Makowski, Mieczysław Szwankowski, Bronisław Krzeczkowski, Waldemar Szwiec. Foto w posiadaniu autora

Autorem planu architektonicznego był wioślarz i narciarz z AZS, ówczesny student Politechniki Jerzy Hryniewiecki. Dwadzieścia lat później architekt ten stanie się sławny zwłaszcza po wybudowaniu stołecznego Stadionu X-lecia. W stołecznym AZS powinien być dobrze zapamiętany, bo to on w 1958 r. był jednym z inicjatorów tradycyjnych wyścigów „ósemek” wioślarskich na Wiśle: Uniwersytet-Politechnika.

Wróćmy do naszego kresowego schroniska i do lat przedwojennych. Schronisko miało 40 miejsc noclegowych, a po rozbudowie w 1938 roku nawet 50. Do dyspozycji bieżącą zimną i ciepłą wodę, przemyślnie czerpaną ze spiętrzonego potoku o nazwie Pohorylec. Gospodarzem obiektu był Ludwik Ziemblic (1895-1987) a stali bywalcy w schronisku szeptali, że Ziemblic był także współpracownikiem polskiego wywiadu. Dlatego właśnie miał legalnie przydzielony rewolwer.

Nic dziwnego, że gospodarza uzbrojono w broń palną, bo było to odludzie. Najbliższa poczta czy sklep znajdowały się w odległości niemal 50 kilometrów. Wokół tylko góry i lasy. Nocą łaziły w pobliżu niedźwiedzie i wyły wilki.

Narciarze przed schroniskiem stołecznego AZS, 1935-39. Po prawej stronie, zaznaczono strzałką stałego mieszkańca obiektu – psa Breka. Foto w posiadaniu autora

Dodatkową ochronę stanowił … pies gospodarza, potężnych rozmiarów norweski wilk o imieniu Brek. Zwierzę było niezwykle mądre, ale uznające za swojego pana jedynie Ziemblica. Gdy gospodarza nie było w schronisku, a ktoś z turystów poruszał się po obiekcie zbyt szybko lub zbyt głośno, to prawie 50 kilogramowe psisko szczerzyło kły, dając do zrozumienia, że nie życzy sobie hałasu. Brek jednak szybko się przyzwyczajał do narciarzy i już po kilku dniach rozumiejąc, że to „swoi”, stosował taryfę ulgową.

Dojazd na Czarnohorę nie był taki prosty. Najpierw trzeba było jechać pociągiem do Lwowa. Tam przesiadka na szybką „luxtorpedę” do Worochty – miejscowości aspirującej do bycia uzdrowiskiem na miarę Krynicy. W Worochcie przesiadano się do niemiłosiernie wlokącej się ciuchci, która zawoziła pasażerów w głąb lasów i gór. Na ostatnim przystanku turystę czekał długi marsz przez okolicę, gdzie diabeł mówi dobranoc.

Dla wielu mogło być to zbyt uciążliwe, dlatego też AZS urządził (mniej więcej w połowie drogi) stanicę w przysiółku wsi Zełene – Jawornik (803 m n.p.m.), mogącą pomieścić 16 osób i będącą punktem wyjściowym do schroniska pod Pop Iwanem oraz drugiego w tym regionie schroniska AZS pod Kopilaszem (w Górach Czywczyńskich). Drewniany, niemal prymitywny obiekt nie miał łazienki i marne ogrzewanie, ale od biedy jeden dzień można tu było wypocząć, by nabrać sił na dalszy marsz.

Nieznany turysta w schronisku AZS Warszawa, 1938/39. W dalekim tle widać obserwatorium na Pop Iwanie. Zbiory J. Jarocińskiego

Schronisko pod Pop Iwanem leżało więc całkowicie na uboczu cywilizacji i sytuacji nie zmieniła budowa ogromnego obserwatorium astronomiczno-meteorologicznego na szczycie góry. Dodajmy, że Obserwatorium im. Józefa Piłsudskiego na Pop Iwanie zostało uroczyście otwarte 29 lipca 1938 roku i stale tam pracowało kilkanaście osób.

Przez kilka lat działalności przez schronisko przewinęło się setki studentów i zawodników AZS. Część z nich na trwałe zapisała się w historii Polski. Jednym z nich był Jerzy Drzewiecki, sławny konstruktor samolotu RWD. Bywali bohaterowie II wojny, cichociemny Waldemar Szwiec i as polskiego wywiady Kazimierz Leski. Ten ostatni zostawił ciekawe wspomnienia ze swoich sportowych wakacji pod Pop Iwanem.

Dziś nie ma już tego uroczego schroniska AZS. Ci z Was, którzy będą chcieli odbyć podróż sentymentalną po Ukrainie, niech zajrzą w kotlinę Pop Iwana. Tam w zarośniętych kosodrzewiną ostępach znajdziecie ślady przedwojennego studenckiego życia w postaci ruin dawnej kresowej bazy narciarskiej AZS Warszawa.

Ruiny schroniska AZS Warszawa, 2018 r. Foto L. Rymarowicz

Autor: Robert Gawkowski