W ostatnim meczu 2023 roku futsalistki AZS Uniwersytetu Warszawskiego nie zdołały zdobyć punktów. W spotkaniu 11. kolejki Ekstraligi lepsze okazały się zawodniczki Nowego Świtu Górzno (5:3). Patrząc na tabelę azetesiaczki mogą mieć powody do optymizmu.  

Przed sobotnim meczem obie drużyny liczyły na świąteczny prezent w postaci trzech punktów. Faworytkami rywalizacji wydawać mogły się zawodniczki z Górzna, które zajmują drugą pozycję w tabeli z dorobkiem 19 punktów. W tym sezonie drużyna z Kujaw nie poniosła jeszcze porażki. Zmienić ten bilans chciały futsalistki AZS UW, które obecnie są na piątym miejscu w Ekstralidze, mając na koncie o pięć punktów mniej niż rywalki.

Od pierwszego kopnięcia spotkanie rozgrywane w hali przy ul. Banacha 2a było bardzo wyrównane. Już w czwartej minucie meczu Anita Sikora uderzając mocno z lewej strony boiska, dała prowadzenie drużynie Uniwerku. Po chwili mogło być już 2:0. Niepilnowana Emilia Jarzyna otrzymała piłkę, obróciła się i nie myśląc zbyt długo, huknęła w stronę bramki rywalek. Jednak golkiperka Nowego Świtu błysnęła formą i nie dała się zaskoczyć. Swoje sytuacje miały też przyjezdne, ale między słupkami dwoiła się i troiła Zuzanna Nikisz. Ostatecznie do przerwy więcej bramek nie padło.

foto: Marcin Selerski

Jeśli ktoś przyszedł zobaczyć gole i trafił do hali dopiero na drugą połowę, to nie mógł narzekać. W 22. minucie meczu Natalia Matuszewska rozpoczęła swój strzelecki popis,  zdobywając pierwszą bramkę dla drużyny z Górzna i doprowadzając do remisu. Po czterech minutach Nowy Świt prowadził 2:1, a na listę strzelczyń ponownie wpisała się Matuszewska.

Po tych dwóch ciosach zawodniczki AZS UW nie znalazły się jeszcze na linach, ale wzięły się za odrabianie strat. Dość wcześnie zaczęły grać w przewadze, co przyniosło skutek. W 32. minucie Agnieszka Gołębiowska trafiła z bliska, po tym jak z lewej strony przedarła się Maja Kozłowska. Ale remis utrzymywał się tylko 60 sekund.

foto: Marcin Selerski

Ponownie na prowadzenie drużynę z Górzna wyprowadziła grająca z numerem 14 Natalia Matuszewska, a chwilę później na 4:2 podwyższyła Agata Bała. Gospodynie nie zrezygnowały z walki o choćby punkt i w 35. minucie meczu kontaktowego gola zdobyła Kornelia Bińczyk. Zawodniczkom AZS UW nie udało się pójść za ciosem, a zamiast tego musiały w jednej z sytuacji ratować się, wybijając piłkę z pustej bramki. Rezultat meczu ustaliła Matuszewska, zdobywając swoją czwartą bramkę w tym meczu.

– Uważam, że w pierwszej połowie zasługiwałyśmy na więcej niż jedną bramkę. Dziewczyny grały bardzo dobre spotkanie i świetnie realizowały zadania taktycznie. Ta bramka była nagrodą za pracę w pierwszej połowie. Szkoda, że była tylko jedna, bo więcej goli inaczej by pewnie ustawiło nam mecz. Na gorąco trudno powiedzieć, dlaczego w drugiej części meczu wyglądałyśmy słabiej. Nie odstawałyśmy fizycznie, ale koniec był taki, a nie inny – powiedziała Maria Wąsowska, trenerka AZS UW.

W ubiegłym sezonie futsalistki AZS UW grały z AZS SGGW w barażach o utrzymanie w ekstralidze. Obecnie zajmują piątą pozycję w tabeli i są w grupie drużyn, które mają szanse na medale. Przypomnijmy, że rozgrywki toczą się w zreformowanej lidze centralnej, która powstała z połączenia dwóch grup: północnej i południowej.

– Miejsce w tabeli oddaje nasz potencjał, a i tak apetyty były trochę większe. Szkoda straconych punktów na początku rundy. To nas trochę boli i może na koniec spowodować, że to miejsce będzie niższe niż nasze możliwości. Co do reformy, to na pewno trudno jest łączyć grę na trawie z futsalem i jest to duże wyzwanie. Nasze zawodniczki robią jednak wszystko, żeby być do tego dobrze przygotowanym. Jestem bardzo zadowolona ze współpracy z nimi – dodała trenerka AZS UW.

Ostatni mecz w ramach rundy jesiennej zawodniczki AZS UW zagrają 7 stycznia. Będzie to wyjazdowe spotkanie z ROW Rybnik, które pierwotnie miało odbyć się pod koniec listopada.

AZS Uniwersytet Warszawski – Nowy Świt Górzno 3:5 (1:0)