Polska misja medyczna obsługująca biało-czerwonych w trakcie uniwersjady w Chendgu miała sporo pracy, na szczęście jednak poza jednym złamanym palcem, naszych sportowców omijały poważne kontuzje. Codziennością były jednak kłopoty spowodowane bardzo ostrym jedzeniem i temperaturami.

– Nasza misja w Chengdu, obsługująca blisko 200 sportowców, to była doktor Karolina Stępień i ja oraz fizjoterapeuci Ania Sobianek i Patryk Przerywacz, niektóre reprezentacje przywiozły ze sobą swoich fizjoterapeutów, ale więcej lekarzy już nie przyleciało z nami – opowiada doktor Krzesimir Sieczych. – Uzupełnialiśmy się, wymienialiśmy między grupami i myślę, że działało to całkiem sprawnie.

Najczęstszymi problemami okazały się problemy gastryczne. – Na szczęście nie są to poważne zatrucia, a raczej problemy spowodowane kuchnią, jaka tutaj zastaliśmy – tłuste i dość ostre jedzenie – opowiada doktor. – W Chinach jest najostrzejsze jedzenie w całej Azji, stąd biorą się kłopoty zawodników i członków całej ekipy. Drugim największym problemem jest upał. Gdy przechodzimy z gorąca panującego na zewnątrz do klimatyzowanych pomieszczeń czy samochodów i nie zmniejszymy nawiewu to może dojść do zwyczajnego przeziębienia. Na szczęście nie są to poważne sprawy i szybko sobie z nimi radzimy.

 

Najbardziej narażeni na ekstremalne warunki byli ci sportowcy, których areny znajdowały się na powietrzu, jak choćby wioślarze, którzy ścigali się w upale powyżej 34 stopni i przy dużej wilgotności powietrza. Niektórzy musieli uciekać się do sztuczek, by wytrzymać ten skwar. – Dlatego zachowaliśmy czujność, byliśmy z nimi w trakcie zawodów – mówi Krzesimir Sieczych. – Wioślarze potrafią radzić sobie w takich warunkach, korzystali tutaj nawet ze specjalnych kamizelek z lodowymi wkładami, które choć trochę mogły pomóc w tak skrajnych temperaturach.
– Jeśli chcę się startować w wioślarstwie to trzeba być gotowym na to, co przyniesie nam, pogoda, jesteśmy od niej w pełni zależni – tłumaczy nasza złota medalistka w wioślarstwie Zuzanna Jasińska. – Jest piekielnie gorąco ale już taki nasz los i musimy się do takich sytuacji przystosować – dodaje.

Start biało-czerwonych w 31. Letniej Uniwersjadzie w Chengdu wspierają m.in. sponsor główny Akademickiego Związku Sportowego PZU S.A., a także Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Ministerstwo Edukacji i Nauki.

Co ciekawe, w wiosce polska misja medyczna miała dostępne cztery gabinety, w pełni wyposażone apteczki medyczne. – Byliśmy dobrze przygotowani nawet na problemy okulistyczne czy ginekologiczne, a gdyby zaszła taka potrzeba, mogliśmy wykonać diagnostykę urazową w specjalnej poliklinice, która znajdowała się w wiosce – mówi doktor Sieczych.

Do końca rywalizacji, poza jednym złamaniem palca, na szczęście nasza misja nie odnotowała poważnych urazów u biało-czerwonych sportowców. Pojawiły się jeszcze uczulenia i konsekwencje wysokiej temperatury – oparzenia, odparzenia a także jeden stan przed udarem cieplnym.