Typowo piłkarskim wynikiem zakończyły się akademickie derby w futsalu kobiet pomiędzy AZS Uniwersytetem Warszawskim i AZS Uniwersytet Gdańskim. W drugiej kolejce ekstraligi kobiet zwyciężyła drużyna z Pomorza 1:0. Jednak bohaterką meczu została bramkarka stołecznej ekipy.

Do niedzielnego starcia drużyny podchodziły w odmiennych nastrojach. Na inaugurację sezonu zawodniczki AZS Uniwersytetu Warszawskiego pokonały w derbach stolicy AZS AWF Warszawa 6:2. Natomiast futsalistki AZS Uniwersytetu Gdańskiego przegrały u siebie z Unifreeze Górzno 1:3. Gospodynie z pewnością chciały kontynuować zwycięską passę, a przyjezdne udowodnić, że tydzień temu to był tylko falstart.

Pierwszą dobrą okazję do zdobycia gola miała zawodniczka AZS UW – Emilia Jarzyna, która w trzeciej minucie meczu znalazła się przed bramką gdańszczanek. W odpowiedzi raz prawą lub lewą stroną próbowały atakować zawodniczki AZS UG, jednak były skutecznie powstrzymywane.

W 10 minucie zrobiło się gorąco pod bramką stołecznego uniwerku. Na strzał sprzed środka pola karnego zdecydowała się Lidia Sowińska, ale na posterunku była Natalia Mikuła. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy na raty bramkarkę AZS UW próbowały pokonać jeszcze Iwona Wudarczyk i Paulina Zawistowska, ale robiły to nieskutecznie.

Kibicom zgromadzonym w hali przy ul. Banacha szybciej zabiły serca, gdy Natalia Urbanowicz huknęła w poprzeczkę z dystansu, a piłka wylądowała w rękach Natalii Mikuły. Wydawało się, że bramka jest jak zaczarowana i nic złego drużynie AZS UW stać się nie może.

Optycznie przeważała drużyna z Gdańska, a podopieczne trenerki Marii Wąsowskiej szukały swoich szans w kontrach i stałych fragmentach gry. Już pod koniec pierwszej połowy prawą stroną ładnie przebiła się Maja Rębiś i wywalczyła rzuty rożny. Do końca było wtedy 18 sekund i wydawało się, że remisem zakończy się pierwsza połowa meczu. Jednak po szybkiej kontrze padł, jak się okazało, decydujący cios. Na sekundę przed syreną gola strzeliła Natasza Urbanowicz.

– Tak już mamy, że robimy z bramkarek przeciwniczek bohaterki meczu i to znowu miało miejsce. Mieliśmy sporo klarowniejszych sytuacji i byliśmy zespołem dojrzalszym, ale do końca wszystko jeszcze mogło się zdarzyć. Wielki szacunek dla AZS UW za walkę, bo to drużyna która w lidze rywalom jeszcze nie raz punkty odbierze – ocenił Tomasz Aftański, trener AZS Uniwersytetu Gdańskiego.

W drugiej połowie obraz gry nie uległ znacząco zmianie. Mecz mógł się podobać, bo toczony był w szybkim tempie i nie brakowało w nim walki oraz sytuacji podbramkowych. Więcej miały ich zawodniczki AZS Uniwersytetu Gdańskiego, ale między słupkami AZS Uniwersytetu Warszawskiego dobrze spisywała się Natalia Mikuła. Swoje umiejętności musiała zaprezentować m.in. w 33 minucie, broniąc rzut wolny wykonywany sprzed samego pola karnego.

Na nieco ponad minutę przed końcem warszawianki spróbowały gry w przewadze, ale chyba było już zbyt późno żeby zmienić wynik meczu. Drużyna z Gdańska utrzymywała się dłużej przy piłce i nie dawała okazji do zamknięcia się pod własną bramką. Na 20 sekund przed końcem z kontrą ruszyła jeszcze wspomniana Maja Rębiś, jednak uderzyła niecelnie. Gdyby powtórzyła wyczyn rywalki z pierwszej połowy, finał byłoby jak z filmu, a tak szczęśliwe zakończenie było tylko dla AZS UG.

– Bramka była nieco pechowo stracona i uważam, że spokojnie w tym meczu mógł być remis, bo obie drużyny bardzo dobrze zagrały. Chętnie bym zamieniła swoje interwencje na jakiś gol koleżanek z przodu. Będziemy starały się w kolejnych meczach szukać punktów, bo uważam, że mamy potencjał, aby w tym sezonie grać w play-off – mówiła po meczu Natalia Mikuła, bramkarka AZS UW

To nie był udany dzień dla stołecznych drużyn. W Poznaniu AZS AWF Warszawa przegrał z AZS UAM Poznań aż 1:10 (0:3). Natomiast w grupie północnej Ekstraligi AZS Uniwersytet Jagielloński przegrał na własnym parkiecie z BTS Rekord Bielsko-Biała 3:8.